czwartek, 2 kwietnia 2015

27. Wolność

Z punktu widzenia Mileny:
- Ale Danie.. - jęknęła moja matka, wyciągając rękę, aby złapać ramię mojego ojca, którą jedynie odtrącił, kręcąc głową z niedowierzaniem. Jego zimne oczy znalazły moje, zanim odwrócił się, aby opuścić mój pokój, zostawiając za sobą moją matkę. Westchnęła, unosząc ręce do twarzy, aby ją otrzeć, prawdopodobnie marząc, że to wszystko było jedynie koszmarem. Ale niestety nie było. Mój uścisk wokół koszulki Jasona, którą zostawił tutaj zanim się zakradł dzisiaj rano, zaostrzył się.

Po moim policzku spłynęła łza, szybko zasłoniłam usta, aby moja mama nie usłyszała, że płacę. Jednakże nie udało mi się to i odwróciła się w moją stronę. Jej oczy spoglądały w moje i również były wypełnione łzami.

- Mogę zadzwonić do mamy Nancy. Jestem pewna, że zrozumie.. - przerwała, starając się wybrnąć jak najlepiej z tej popieprzonej sytuacji. Pokręciłam głową. Mimo, że bardzo kochałam moją mamę, nie miała siły, aby opuścić mojego ojca. Nie miała nawet odwagi, aby mnie chronić.

Wstając z łóżka, złapałam koszulkę Jasona, tak jak i kilka innych i spodni. Tak, abym była w stanie przeżyć kilka dni. Otarłam kilka łez, które pojawiły się na moich policzkach. Gdy szukałam telefonu w torbie, moje dłonie zaczęły się trząść, przez co zaczęłam płakać mocniej, niż wcześniej.

Nigdy nie pomyślałabym, że moi rodzice kiedyś naprawdę mnie wyrzucą. Nigdy nie pomyślałabym, że będę jednym z tych dzieci. Z samotnym sercem i prostym bagażem. Bez domu.

Ale zgaduję, że wszystko czasem się zmienia i zmienia się w najbardziej nieoczekiwanych sytuacjach. Kiedy myślisz, że wszystko jest dobrze, życie kopnie cie mocno i wtedy obudzisz się z bajki.

- Słucham? - zbyt znajomy ochrypły głos zapytał przez telefon, kiedy zasłaniałam usta ręką, aby powstrzymać się od szlochu. Po kilku sekundach chłopak odchrząknął. - Mielna? - rzekł Jason, kiedy usłyszałam jak się przesuwa.

- Jason - wyszeptałam, cicho szlochając do siebie, gdy usiadłam na łóżku.
- Kochanie, co się stało? - uniósł głos, jakby stawał się wściekły. Wygląda na to, że Tom nie kłamał, kiedy powiedział, że powie mojemu ojcu. Gratuluję, drama nadchodzi.
- Moi rodzice właśnie wyrzucili mnie z domu - mruknęłam, nie chcąc, aby mój ojciec usłyszał z kim rozmawiam i o czym.

- Oni co? - warknął, a złość z niego kipiała. Niestety, przez to rozpłakałam się jeszcze bardziej. On stający się sfrustrowany sprawił, że sytuacja stała się jeszcze gorsza. Jak zazwyczaj, siedziałabym na swoim łóżku, surfując po internecie lub rozmawiając z Nancy, ale karma postanowiła w końcu wkroczyć w moje życie.

Kiwnęłam głową, zapominając, że nie może mnie zobaczyć, zanim mruknęłam szybkie tak. Westchnął, jęcząc w coś, co zgaduję było jego dłońmi.
- Możesz u mnie zostać - zasugerował, unosząc głos wypełniony nadzieję. Przełknęłam.
- Nie wiem. Moja matka powiedziała, że mogę zostać u Nancy i kiedy znajdą.. - mówiła, gdy mi przerwał.
- Przyjadę po ciebie za 10 minut - oznajmił, zanim się rozłączył.

Uśmiechnęłam się, ale po chwili to zniknęło. Odwróciłam się, aby spakować więcej rzeczy i wcisnąć je do swojej małej torby. Właśnie wtedy dostałam nową wiadomość, przez co byłam zaskoczona. Chwytając natychmiast telefon, westchnęłam, gdy zauważyłam, że to od Nancy, a nie Jason, mówiący, że już jest.

Omg, musimy później o tym porozmawiać, w porządku? XO

Zastanowiłam się nad tym. Jason z pewnością powiedział jej, ponieważ są ze sobą blisko. Więc prawdopodobnie wie to od niego. To nie tak, że nie chciałam zamieszkać u Nancy. Ale teraz, byłam bliżej z Jasonem. Pieprzyć to, zakochiwałam się w nim. I chciałam spędzać swój czas z nim i Nancy. Ale z nim w pierwszej kolejności. Chciałam aby zasypianie w jego ramionach stało się rzeczą normalną.

W porządku kochanie <3

Odpisałam, rzucając telefon z powrotem na łóżko, gdy kontynuowałam pakowanie. Mój ojciec powiedział mi, abym się wyniosła w pół godziny. Po tym jak mi to oznajmił, w zasadzie osłupiałam, ponieważ był moim tatusiem. Tak, nasza rodzina nie była rodziną przez jakby wieczność, ale on był jednym z powodów, dla których byłam tutaj i żyłam.

Następnie mój telefon zaczął dzwonić i szybko go odebrałam.
- Tak? - wysapałam, jakbym przebiegła osiem kilometrów. Jason zaśmiał się.
- Jestem - zaparkował samochód, a w tle leciał jakiś Hip Hop.
- Daj mi dwie minuty - wymamrotałam, rozłączając się, aby złapać torbę i wyjść.

Zakładając buty natknęłam się na Toma w kuchni. Uśmiechnął się.
- Nie mówiłem? - wstał z krzesła, podchodząc do mnie bliżej. - On nie jest dla ciebie dobry. Ale zrozumiesz to szybciej... lub później - zaśmiał się, kręcąc głową. Zaszydziłam.

- Nie sądzę, że możliwym jest pobić ciebie - rzuciłam, chwytając torbę i odwracając się, będąc gotową, by odejść. Powstrzymał mnie, chwytając mnie za ramię.
- Pomyśl o moich słowach, Milena. On nie jest dla ciebie dobry. Jesteś po prostu zbyt naiwna - mówił śmiertelnie poważnie, a jego oczy paliły moje. Ale pokręciłam głową.
- Naiwna? Byłam, że wierzyłam, że to co mieliśmy było czymś prawdziwym.

Powoli puścił moje ramię, odsuwając się i wzdychając.
- Za myślenie, że wciąż jesteśmy... rodziną - rzuciłam, a moje ręce niemal drżały z gniewu, który rozprzestrzenił się w całym moim ciele. - Jesteś naiwny, że udawałeś, że nic nie wiem, kiedy tak naprawdę wszystko wiedziałam - kiwnęłam głową, chwytając za klamkę, kiedy na szczycie schodów pojawił się mój ojciec.

Ale zanim któreś z nich mogło coś zrobić lub powiedzieć, otworzyłam drzwi, upewniając się, że mocno nimi trzasnęłam.

Wolność.

Po latach udawania i sprawiania wrażenie, że wszyscy myślimy, że jesteśmy idealną rodziną, byłam wolną.

Po latach pozwalania na to, aby moi rodzice mieli mnie gdzieś przez swoją pracę, byłam wolna.

Po prostu wolna.

I nie poczujesz tego dopóki nie zostało się zamkniętym w klatce.

Przechodząc kilka metrów, rozpoznałam samochód Jasona niedaleko mnie, gdy przycisnęłam bliżej siebie jego kurtkę. Mimo, że było całkiem ciepło, jego zapach był głównym czynnikiem, który ocieplał moją duszę. Jego koszulka oplatała moje ciało, kiedy zdałam sobie sprawę, że nie mam na sobie stanika, a tylko jakieś majtki. Przygryzając dolną wargę powstrzymałam się od śmiania, otworzyłam drzwi od jego samochodu i usiadłam na miejscu pasażera.

Jason spoglądał na mnie przez kilka sekund zanim odchrząknął niezręcznie. Mam cię.
- Nie jest ci zimno? - rzekł, kiedy odpalił samochód, a wzrok miał skierowany na drogę przed sobą, nawet nie odważając się na mnie spojrzeć.
- Nie - przedłużyłam literkę e, uśmiechając się, mimo, że na mnie nie patrzył. - Powiedziałeś Nancy? - zapytałam, pamiętając, o co chciałam go zapytać.

- Tak, a co? - zmarszczył brwi i oblizując usta. Wzruszyłam ramionami.
- Napisała mi. Czy ona przychodzi, czy coś..? - przerwałam, nie wiedząc, jak ubrać wszystko w słowa bez brzmienia niezręcznie. Zaśmiał się.
- Jak zwykle. Jej mama wie. Nie wspominając, że ma 18 lat -  wzruszył ramionami, zaciskając uścisk na kierownicy.

- Och - wypaliłam, myśląc o rodzicach. Wyjrzałam przez okno, słońca chowało się za grubymi chmurami, przez co niebo pociemniało.
- Hej - wymamrotał Jason, kładąc swoją rękę na moim udzie. Swoim kciukiem zaczął delikatnie ocierać moją skórę, że musiałam przygryźć wargę, aby nie jęknąć.

Zanuciłam, unosząc brwi i odwracając się w jego stronę.
- Wszystko będzie dobrze, okej? - mruknął, a jego oczy spotkały moje, zanim ponownie nie zwrócił ich na drogę. Jednakże, ja nie odwróciłam, ale wciąż na niego patrzyłam. Był taki wspaniały, było to niemal niesprawiedliwe dla każdego innego człowieka.
- Mam nadzieję - wyszeptałam, gdy kilka łez spłynęło po moich policzkach, przez co odwróciłam się i wyjrzałam przez szybę.

Westchnął, zaciskając uścisk przez chwilę na mojej nodze, zanim ponownie zaczął delikatnie ocierać dłońmi moje udo. Zamknęłam oczy, pochylając się, gdy muzyka rozbiegała się echem po samochodzie. Nawet nie wiedziałam, co ze szkołą, ale dzisiaj się tam nie wybierałam. Nie po tym wszystkim, nie wspominając, że zaczęła się jakąś godzinę temu.

Z moich rozmyślań wyłowił mnie zatrzymany samochód i to, że zauważyłam, że byliśmy już w Bronx. Mój nowy dom. Ale właściwie, on był moim domem. Przygryzając dolną wargę, oboje wysiedliśmy z auta, a Jason przebiegł w okół samochodu, aby złapać moją torbę. Zmarszczyłam brwi, spoglądając na niego zdezorientowana.
- Moja pani - przemówił w brytyjskim akcencie, na co zaśmiałam się.

- Czy stajesz się słaby? - uśmiechnęłam się, kiedy na mnie spojrzał.
- Nie jestem... słaby - zaszydził, kręcąc głową, przez co się zaśmiałam. Kiwając sarkastycznie głową, wytknęłam język.
- Racja - odwrócił się w moją stronę.
- Nie staję się słaby - przemówił powoli, ale uśmiechnął się, kiedy zachichotałam.
- Racja - powtórzyłam, tylko tym razem głośnie.
- Milena - warknął. gdy opuścił torby na ziemie, a na jego twarzy pojawiła się złość.

Staliśmy przed drzwiami wejściowymi, więc kłótnia w tym momencie byłaby dziwna. Przełknęłam, ale kiedy myślałam, że zacznie na mnie krzyczeć, zaczął się śmiać.
- Powinnaś była widzieć swoją twarz! - kontynuował, chwytając torbę i otwierając drzwi. Zaszydziłam.
- Hahaha - wymamrotałam, krzyżując ramiona na piersi, mając nadzieję, że staną się większe i przyprawią go o ślinotok. Tak, dziewczyny.

Spojrzał na dół przez chwilę, zanim wszedł do środka, a na moich ustach pojawił się uśmiech. Mam cię. 2.0.
- Hej Milly! - nagle pojawił się Chaz, machając do mnie jakimś ketchupem w dłoniach. Zaśmiałam się i mu pomachałam, witając go szybkim cześć. Jason już wszedł po schodach, a ja udałam się zanim, nie chcąc zgubić się w jego posiadłości.

Gdy był na górze, spojrzał za siebie, aby na mnie spojrzeć, nim przeszedł przez długi korytarz. Na ścianach powieszane był zdjęcia i jeden facet zwrócił moją uwagę. Najwyraźniej był to brat Jasona, ponieważ fotografia znajdowała się obok jego drzwi i byli do siebie podobni. Dźwięk uderzenia zwróciło moją uwagę, gdy Jason opuścił na ziemię torbę, a swoje oczy przykleił do mnie, gdy zauważyłam, iż przestałam iść.

Odchrząkując, szybko weszłam do jego pokoju, a na środku pojawiło się łóżko iście królewskich rozmiarów.
- Wow - wymamrotałam cicho, biorąc kilka krótkich kroków, aby wszystko zobaczyć. Nagle, swoimi dłońmi objął mnie od tyłu i przytulił.

- To był mój brat - potwierdził moje przewidywania, kiedy obserwowałam zdjęcie.
- Przykro mi - wymamrotałam, ale pokręcił głową.
- Nie - swoje palce złączył z moimi.
- Spójrz - zaczęłam. - Twoje są takie duże - spojrzała na niego, jakby nie był człowiekiem. Uśmiechnął się.

- Wiesz co mówią o dużych dłoniach, kochanie - pocałował mnie w szyję i zacisnął uścisk. Zaśmiałam się, a na mojej twarzy pojawił się drobny rumieniec, gdy wszystko co powiedział było prawdą. - Chcesz obejrzeć film? - zasugerował, rzucając się na łóżko i trzymając mnie za rękę, przez co wylądowałam na nim. Jego niesłynny uśmiech powrócił. - Lub.. To mi się podoba - uniósł brwi, a ja się zaśmiałam, uderzając go żartobliwie w pierś.
- Film brzmi świetnie, o ile nie jest.. - zaczęłam, kiedy mi przerwał.
- To "Teksańska masakra piłą mechaniczną".
Głośna wibracja przerwała mój sen w środowy poranek, gdy rozejrzałam się, starając się znaleźć źródło. Moje oczy były skupione na Jasona telefonie obok niego, kiedy przygryzłam wargę. Powinnam? Ale nie, ufam mu. Moja głowa powtarzała to, kiedy przeklęłam pod nosem, świadoma faktu, że rozerżnąłby mi gardło, gdyby się dowiedział, że grzebałam mu w telefonie. Ale ciekawość zniszczyła wszystko. Kto dzwoniłby do niego w środę o 7 rano?

Kiedy moja dłoń owinęła telefon, upewniając się, że go nie obudzę, przestał dzwonić, ale wzięłam go. 3 nowe wiadomości: pokazywał napis na ekranie i spojrzałam, aby sprawdzić, czy śpi nim przejechałam kciukiem po ekranie, aby odblokować. Ale kiedy przeczytałam Sarah, zmarszczyłam brwi. Od kiedy Sarah była w kontakcie z Jasonem?

Twoja nowa piosenka jest b o s k a, musisz puścić mi ją kiedyś w twoim samochodzie :)

Dobranoc tak w ogóle xo

Po prostu próbowałam zadzwonić do ciebie, ponieważ chciałam zapytać o coś ważnego. Ale zgaduję, że wciąż śpisz, więc słodkich snów kochanie <3

Moje usta otworzyły się, kiedy czytałam je ponownie, ale nic się nie zmieniło. To nie mogła być prawda, czyż nie? Czy nie była ona znają Nancy i moją? I byłam pewna, że wiedziała, że ja i Jason... Cóż... Było coś na rzeczy. Wczorajszej nocy rozmawiałam z najlepszą przyjaciółką o tej całej sytuacji i przekonała mnie, że najlepiej będzie zostać tutaj mimo wszystko.

- Co robisz? - ochrypły poranny głos wymamrotał, gdy zamarłam. Starałam się przełknąć ślinę, która formowała się w moim gardle, ale było to niemożliwym i stało się jeszcze gorzej, kiedy spotkałam jego oczy, które wciąż były zamknięte. Otworzyłam usta, ale nic z nich nie wyszło.
- Co robisz z moim telefonem? - warknął, przebudzony, mimo, że tak nie wyglądał.

Natychmiast oddałam mu go, odwracając się szybko i kładąc się na łóżku, plecami do niego. Czując, jak się przesuwa, usłyszałam jak pisze coś na telefonie. Na 100% pisał do Sarah. Zamykając oczy, starałam się ignorować wszystkie negatywne myśli na jego temat i swojej znajomej. Nagle objął mnie ramionami w talii, przyciągając bliżej, a jego oddech uderzał w moją szyję.

- Czego szukałaś? - wymamrotał, a swoimi palcami dotykał mojej skóry, pokręciłam głową.
- Dzwonił i chciałam sprawdzić, kto nam przeszkadza - wymamrotałam, a on się uśmiechnął.
- Bzdury - warknął, łapiąc mój podbródek, gdy odwrócił mnie, abym na niego spojrzała. - Dlaczego przeglądałaś moje wiadomości? - zmarszczył brwi, wciąż trzymając moją twarz.

Jęknęłam, jego złość i frustracja oddziaływały na mnie.
- Dlaczego piszesz z Sarah? - zapytałam, a z jego ust uciekł sarkastyczny śmiech, a ja zmarszczyłam brwi. Pokręciłam głową.
- Ona chce k. Kapitana K. - wzruszył ramionami, opadając na łóżko.

- Więc będziesz ją pieprzyć? - rzuciłam, może zbyt ostro, ponieważ rzucił w moją stronę zabójcze spojrzenie.
- Nie sądzę, że to twoja sprawa, ale nie. Nie będę jej pieprzył - przewrócił oczami, które pociemniały w ciągu kilku sekund.
- Jasne - wymamrotałam, wstając, ale pociągnął mnie w dół. - Przestań - warknęłam, chcąc mięć więcej czasu dla siebie. Niestety, jego plan nie pasował z moim.

Odpychając go, wstałam, wiedząc, że był na końcu korytarza pokój gościny, gdyż pokazał mi pewnej nocy. A bycie samą było wszystkim, czego teraz potrzebowałam. Jęknął, wspierając się na ramionach.
- Więc mnie odpieprzyć po prostu tak? - zaszydził, kręcąc głową. - Jak ma nam wyjść, kiedy mi nawet nie ufasz - rzucił, kiedy wyciągnęłam rękę do drzwi, na co odwróciłam się, patrząc na niego.

- Chcę kogoś kto tylko interesuje się mną - wyjaśniłam, patrząc w jego oczy, mając nadzieję, że w jakiś sposób zrozumie o co mi chodzi. Wyrzucił ramiona w powietrze, siadając na łóżku, a koc zsunął się z jego ciała, pokazując jego sześciopak i tatuaże.
- Ona do mnie pisze, nie na odwrót - uniósł brwi, a ja przewróciłam oczami, odwracając się, aby udać się do pokoju gościnnego. Mimo wszystko, Nancy uwolniła mnie dziś od szkoły, ponieważ wciąż byłam zmęczona jak cholera.

Nagle, Jason swoją dłonią złapał mój nadgarstek, cofając mnie.
- Co ja zrobiłem? To ona, nie ja - przemówił powoli, spoglądając an mnie, a ja starałam się go odepchnąć, co było niemożliwym.
- Cokolwiek - mruknęłam, odsuwając się, ale on popchnął mnie na ścianę, a z moich ust uleciało jęknięcie.
- Milena - warknął, pochylając się, a jego gorący oddech uderzał o moją skórę.

- Nie Jason. Po prostu zostaw mnie na kilka godzin - wyjąkałam, odpychając się od jego klatki, co nie pomogło. Miał mnie i wiedziałam, że nie wypuści mnie, dopóki nie udowodni swojej racji.
- Nie ufasz mi - wymamrotał tak nisko, że myślałam, iż sobie to wyobraziłam. Kręcąc głową, przygryzłam dolną wargę, gdyż nie byłam tego pewna. Oczywiście, był niesamowicie przystojny, ale wiedziałam o nim rzeczy, których nie wiedział nikt - widziałam łzy na jego policzkach i wiedziałam, że nikt inny tego nie widziałam.

Pokręciłam głową.
- Wiesz, to nie prawda - ale był on upartym facetem i wciąż twierdził swoje.
- Nie ufasz mi - powtórzył, tym razem głośniej, gdy podszedł bliżej, na co cofnęła się i uderzyłam o ścianę.
- Ufam ci - poprawiłam go, a swoje dłonie położyłam na jego ramionach. - Ufam - wymamrotałam, dotykając palcami jego twarzy. Zamknął oczy i pochylił się pod wpływem mojego dotyku, zanim ponownie je otworzył, odsuwając się, jakby dopiero się obudził.

- Jak ja.. Jak my mamy sprawić, by to wyszło, kiedy ty mi nie ufasz? - zapytał i przez chwilę wiwatując, wiedząc, że myśli o nas w czasie przyszłym. Więc, w zasadzie Nancy miała rację.
- Ufam ci - trzymałam jego twarz w swoich dłoniach, nim ustałam na palcach, aby pocałować go w usta. Chłopak owinął swoje ramiona wokół mnie i przyciągnął do siebie.

- Sarah nic nie znaczy - wymamrotał do moich warg, łącząc je ponownie poprzez delikatne przygryzanie mojej dolnej wargi. Jęknęłam cicho, kiedy swoją poprowadził nas z powrotem w głąb jego pokoju. - Nic - stwierdził raz jeszcze, zamykając drzwi i rzucając nas na łóżko.
__________________________________________________________
Spodziewaliście się tego, że jej rodzice wyrzucą ją z domu? Bo ja kompletnie nie.
A co z Sarah? Myślicie, że namiesza?
Będę starała się dodawać regularnie rozdziały, bo nie zostało już ich zbyt wiele do zakończenia tego opowiadania.
Buziaki! :)
Następny rozdział, gdy tylko będzie 20 komentarzy. Obiecuję!

28 komentarzy:

  1. Uwielbiam uwielbiam uwielbiam

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest najlepsze ff jakie teraz czytam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ile rozdziałów ma całe opowiadanie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Co ile będziesz się starać teraz dodawać rozdziały ? :))

    OdpowiedzUsuń
  5. kocham to opowidanie i ciebie za to ze dalej tłumaczysz :) mysle ze sarah niezle namiesza i wykorzysta kruchość mileny eh

    OdpowiedzUsuń
  6. Super :P czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow!!!! Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg.! Pieprzona Sarah na pewno coś namierza.!! Nie wierze że ją wyrzucili....Kochany Jason *.*

    OdpowiedzUsuń
  9. O rany :o Nie spodziewałam się tego. Ale dobrze że Jason myśli o nich jako o parze. Nie lubię tej całej Sarah.

    OdpowiedzUsuń
  10. świetne!! czekam niecierpliwie na kolejne ;***

    OdpowiedzUsuń
  11. jeśli kiedyś znajdę takiego chłopaka jak Jason to zamknę go w pokoju i nigdy nie wypuszczę! ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Najlepsze! :-D

    OdpowiedzUsuń
  13. też bym się wkurzyła na jasona na jej miejscu
    mam nadzieję ze sarah jednak się od niego odwali i za bardzo nie namiesza
    czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham to szkoda ze tak rzadko:/

    OdpowiedzUsuń
  15. O rety.. Czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. To jest super, nie wiedzialam ze wyrzucą ja z domu :o a co d po tej sarah mam mieszane uczucia: / do nastepnego:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Genialny!!*.* Nje mogę się doczekać kolejnego ♡ Aa, juz 23 komentarz ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. genialny :)
    powodzenia życzę i weny <3
    http://art-of-killing.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Genialny ! ;* czekam na kolejny ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  20. kiedy nowy?????????????????????????

    OdpowiedzUsuń
  21. kiedy nowy?????????????????????????

    OdpowiedzUsuń