środa, 22 października 2014

4. Papierosy

Z punktu widzenia Mileny:
Wrzuciłam swoją czarną bluzę firmy OBEY do torby i przejrzałam się ponownie w lustrze. Był to jeden z tych poniedziałków, podczas których nie chce się wstawać w ogóle z łóżka. Było po prostu zbyt wygodnie i wolałbym się zabić niż wychodzić ze swojego terytorium. Wzdychając, chwyciłam torbę i zeszłam na dół.

- Dzień dobry kochanie - powitał mnie mój tata i pocałował w policzek. - Twoja matka już wyszła do pracy i ja też zaraz wychodzę. Późno dziś wrócimy - wyjaśnił, gdy ja chwyciłam jabłko. Musiałam coś zjeść, ponieważ długo nic nie jadłam. - Och, i Milena? - tata spojrzał na mnie, lustrując od góry do dołu. - Pamiętaj o tym aby natychmiast po szkole wrócić do domu - uniósł brew spoglądając na mnie poważnym wzrokiem. Lekko przytaknęłam głową, jedząc jabłko w ciszy.


— Flashback —

- Jaki jest twój problem do cholery?! - krzyczałam na diabła stojącego przede mną, rzucając jego rzeczami. Jason wzruszył ramionami.
- Wyglądałaś jakby było ci niewygodnie w tej sukience, więc pomyślałem, że ci pomogę - zaszydziłam.
- Rodzice mnie zabiją. Obiecałam, że będę w domu o 23, a teraz jest pieprzona 9 rano - wymamrotałam do siebie, łapiąc się za włosy.

- To nie mój problem. To ty postanowiłaś być suką i wysiąść z mojego samochodu - odpowiedział, zrzucając z siebie koc. Zerknęłam na jego umięśnione ciało, zanim spojrzałam mu w oczy . Uśmiechnął się, gdy to zauważył.
- Bo byłeś wredny - oznajmiłam swój punkt widzenia, obciągając swoją czarną sukienkę.

Złapał się za brzuch i zaśmiał z mojego komentarza.
 - Wredny? Tyle masz do powiedzenia, laleczko? - zaszydził ponownie, w ogóle nie będąc rozbawionym. Spoglądałam na ścianę, starając się uniknąć jego wzrok, mając nadzieję, że jak najszybciej stąd wyjdę.

- Możesz mi dać jakąś bluzę lub coś innego? Abym założyła to na sukienkę? - wymamrotałam, wciąż obciągając ją w dół. Poczułam jak zerknął na moje ciało, aż ujrzał problem: Była po prostu zbyt krótka. Dlatego miałam wcześniej na sobie koronkę.

Spojrzałam w górę, widząc jego szeroki uśmiech. Wstałam, a on powoli, ale pewnym krokiem podszedł do mnie. Swoje dłonie położył na mojej talii i oblizując wargi spojrzał na mnie. 
- Jestem pewien, że jestem w stanie w inny sposób naprawić twój problem - warknął, a jego palce pociągnęły w górę moją sukienkę.

Uderzyłam go w dłonie, na co je wziął. 
- Myślę, że bluza będzie w porządku, dziękuję - przewrócił oczami, lekko odepchnął mnie do tyłu i chwycił zza mnie bluzę, a jego odsłonięta klatka piersiowa dotykała mojej. Rzucając we mnie czarną bluzą, przejechał dłońmi po swoich pięknych włosach.

Nieważne jak bardzo nie mogłam go znieść w tej chwili, wciąż był przystojnym mężczyzną.

Odchrząknęłam i założyłam na siebie bluzę, a następnie poprawiłam swoją fryzurę. 
- Możesz mnie podwieźć do domu, proszę? - zapytałam, a palcami bawiłam się swoją bluzą, która była dłuższa od mojej sukienki. Na szczęście.

 - Użyj tych seksownych nóg i idź pieszo do domu, kochanie - wzdrygnęłam się na jego surowy ton głos, a moje oczy wypełniły się łzami. Nigdy nie czułam się tak niekomfortowo i niemile widziana w całym swoim życiu. Nie wspominając o tym, że ten facet był kilka lat ode mnie starszy i to był jego dom. Wydawało się, że byłam zagubionym szczeniakiem.

- Ja.. - zaczęłam, biorąc głęboki oddech, wciąż nie odrywając wzroku od podłogi. - Nie wiem nawet, gdzie jestem, ponieważ nie mam pojęcia gdzie mieszkasz. Oznacza to, że nie wiem, jak dostać się do domu - mój głos lekko drżał, a łza spłynęła w dół po policzku.

 Jęknął i złapał jakąś białą koszulkę, a następnie odwrócił się do mnie. - Lepiej się kurwa pospiesz chyba, że chcesz aby tak cię zobaczyli rodzice - zlustrował mnie od góry do dołu. Ugryzłam się w język, aby na to nie odpowiedzieć i udałam się w stronę drzwi, które założyłam, że prowadzą do łazienki.

Weszłam i spojrzałam w lustro, przygryzając wargę. Wyglądałam okropnie. Mojej czerwonej pomadki prawie nie było, a tusz był rozmazany. Wzięłam trochę papieru toaletowego i zamoczyłam go, aby zmyć makijaż. Spojrzałam na siebie ponownie i wyszłam z łazienki. Gdy tylko weszłam do pokoju zauważyłam Jasona siedzącego na łóżku z telefonem w dłoniach.

Chwytając swoje szpilki założyłam je, sycząc z bólu. Jason złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Spojrzałam na niego zdezorientowana, a następnie zdałam sobie sprawę, że prawdopodobnie wciąż mieszkał z rodzicami.

Wyszliśmy na zewnątrz i dotarliśmy do jego samochodu. Jason umieścił papieros między swoimi wargami i spojrzał w swoją prawą stronę. Wykorzystałam szansę, by spojrzeć na tego niesamowitego człowieka przede mną. Jego linia szczęki była czystym seksem w połączeniu z ustami.

Było oczywistym, dlaczego dziewczyny za nim szalały. Był bogiem seksu. Spowodowało to, że zastanawiałam się, czy kiedykolwiek miał dziewczynę.

Zaśmiał się i zauważyłam, iż zobaczył, że mu się przyglądam, przez co się zarumieniłam.
 - Wiem, że jestem seksowny, ale przestań się gapić - zadrwił arogancko, wsiadłam do samochodu, co on zrobił tuż po mnie. Pochylił się w moją stronę i wydmuchał dym, przez co zakaszlałam i zakryłam usta dłońmi.

- Niewinna, tak? Myślałem, że byłaś kilka razy w klubie Hip Hop, więc papierosy nie powinny być dla ciebie takim problemem - przewróciłam oczami na jego dziecięce zachowanie.
- Tak, byłam, ale nie, nigdy nie paliłam. Dziękuję za zainteresowanie.

Jason odwrócił się do mnie i wyrzucił papieros za okno. - Nigdy nie paliłaś? - zapytał, a ja pokręciłam głową. Uśmiechnął się do siebie, gdy wyciągnął kolejnego papierosa i go zapalił.

Otworzyłam szeroko oczy, gdy zdałam sobie sprawę, o czym myślał. Wziął pierwszego bucha i wypuścił go, a następnie wyciągnął go w moją stronę. Spojrzałam na to i pokręciłam głową. 
- Nie jestem tego typu dziewczyną - zarumieniłam się na swój własny komentarz.

- Nie bądź taka spięta. Żyj trochę - warknął, biorąc kolejnego bucha, gdy ponownie skierował go w moją stronę. Przełknęłam i drżącymi dłońmi chwyciłam papierosa. Spojrzałam na chłopaka, nie wiedząc co zrobić, na co ten zaśmiał się niewinnie. - Po prostu spróbuj - odetchnął.

Powoli umieściłam go między swoimi wargami, a następnie wdychałam go. Natychmiast zakaszlałam. Wyciągnęłam go z ust, a na mojej twarzy malowało się obrzydzenie. Śmiejąc się, wziął z powrotem swojego papierosa i zaciągnął się, jakby było to niczym. Ale to było czymś. Czymś wielkim. Bynajmniej dla mnie.

- Poćwiczymy następnym razem - powiedział, gdy w końcu odpalił samochodu. Zaszydziłam.
 - Następnym razem? - wzruszył ramionami. 
- Jestem pewien, że jesteś mną zainteresowana, bo rozmawiałaś o mnie i patrzyłaś na mnie? - przewróciłam oczami.
 - Cokolwiek sprawi, że będziesz spał w nocy. Zaśmiał się z mojego komentarza. 

- Naprawdę chcesz wiedzieć, kochanie? - odpowiedział naprawdę niskim głosem. Odwróciłam się do niego i wiedziałam, że powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem. 
- Nie, dziękuję - powiedziałam, przygryzając wargę, aby się również nie zaśmiać.

- Kurwa, co jest z tobą i tymi magicznymi słowami? Nie graj takiej niewinnej, kiedy w rzeczywistości tak nie jest - wyrzucił papierosa przez okno, a ja spojrzałam na broń między nami. Zastanawiałam się, dlaczego miał takie rzeczy.

- Cóż, w przeciwieństwie do ciebie, Jason, mam dobre maniery. Och, i w przeciwieństwie do ciebie, Jason, nie staram się tak bardzo być zbirem - rzuciłam, mając dość jego irytujących zagrań. Ostatnio to on miał problem do mnie. Szydząc ze mnie, zacisnął szczękę. Co mogę powiedzieć, było to całkiem seksowne.

- Zamknij się kurwa, suko. Och, Milena, znasz te słowa, czy powinienem ci je wyjaśnić? - powiedział naśladując mój wysoki ton głosu. Przewróciłam ponownie oczami i zauważyłam swój dom na końcu ulicy.

- Możesz się tutaj zatrzymać - powiedziałam i chwyciłam swoją torbę, a chłopak zatrzymał samochód. Otworzyłam drzwi i spojrzałam na niego. - Och i, Jason, dziękuje za bluzę. Zwrócę ci ją, następnym razem - rzuciłam, widząc, jak przewraca oczami, zanim trzasnęłam drzwiami. Celowo.

Spojrzał na mnie, będąc wyraźnie wkurzonym. Wycofał, ale zanim odjechał pokazał mi swój środkowy palec. Pokręciłam głową, a on w końcu zniknął, a ja udałam się w stronę domu. Gotowa na zostanie zabitą.
— Koniec Flashbacku —

I oto, jak dokładnie zostałam uziemiona na kolejne dwa tygodnie, z powodu mojego "dziecięcego zachowania w zeszłym tygodniu".

Wiem, słodko.

Nie śmiejcie się.

- Wychodzę, tatusiu - powiedziałam, gdy skończyłam jeść jabłko. Skinął głową, rzucając mi ostatnie spojrzenie, które mówiło, abym naprawdę wróciła do domu tuż po szkole. Był to tylko 10 minutowy spacer, gdyż miałam blisko. Na dworze padało, a ja przeklinałam Boga przez to, że nie mógł sprawić, aby była taka pogoda później. Włączyłam swojego iPoda i niemal biegłam do szkoły, gdy słuchałam Hip Hopu. Nie pytajcie dlaczego.

W końcu dotarłam do szkolnego korytarza, a moje włosy były odrobinę mokre i zaczęły się same kręcić, co tylko dało mi jeszcze jeden powód do nienawidzenia poniedziałków. Lub szkoły. Westchnęłam i udałam się w stronę swojej szafki, a kilku uczniów spoglądało się na mnie.

Wciąż byłam jeszcze na drugim roku(junior), ale to zmieni się za dwa miesiące. Na szczęście. Nie byłam jedną z tych popularnych uczennic, ale też nie frajerką. Niektórzy mnie znali, inni nie. Pasowało mi to i nie planowałam tego zmieniać w najbliższym czasie.

Zmarszczyłam brwi, gdy ujrzałam Nancy stojącą przed moją szafką, która kłóciła się z kimś, kto wyglądał jak Jason, mimo, że był do mnie odwrócony plecami. Kilka dziewcząt stało wokół nich, udając, że mają tam szafki, ale w rzeczywistości było inaczej. Przewróciłam na nie oczami i skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej, a Nancy wciąż mnie nie zauważyła. Stałam naprzeciwko niej, więc ciężko było mnie nie rozpoznać.

- To nawet nie jej wina, cholera. Nie dajesz jej nawet szansy! - wyszeptała-krzycząc Nancy, co usłyszałam. Jason pokręcił głową, a Nancy w końcu spojrzała na mnie.

O-kej?

Zgaduję, że rozmawiali o mnie.
- Ona.. - Zaczął Jason, ale przestał, kiedy Nancy uderzyła go prosto w klatkę, przez co jęknął. - Jaki jest kurwa twój pro.. - zaczął, gdy wzrokiem podążył za jej spojrzeniem i wylądował na mnie. Kilku dziewczynom ugięły się kolana, gdy odwrócił się i pokazał całej szkole swoją anielską twarz. Wiem, powinnam być poetką. Ta.

Wyciągnęłam czarną bluzę, którą mi dał i rzuciłam nią w nim, a on ją złapał.
 - Dzięki - unikał mnie tak jak na wczorajszej imprezie. Nancy przewróciła oczami.
- Spadam stąd - odeszła nie odwracając wzroku od Jasona. Gdy to zrobiła spojrzała na kilka dziewczyn, które myślały, że mają u niego szansę.

Pokręciłam głową i otworzyłam szafkę, wyciągając książki na pierwszą lekcję. Zamknęłam ją, a moje oczy spojrzały na Jasona, który wysyłał w moim kierunku śmiertelne spojrzenia. Uniosłam brwi.
- Okej. Co ci zrobiłam? Co? Dokładnie. Nic. Więc skończ ze swoimi komentarzami o mnie i moim życiu - przewróciłam oczami, odwracając się będąc gotową, by odejść, gdy ten złapał mnie za nadgarstek i odwrócił w swoim kierunku.

Przyciągnął mnie bliżej do siebie i owinął silnymi ramionami. Wytrzeszczyłam oczy i odsunęłam się od niego, tylko po to, by przyciągnął mnie jeszcze bliżej. Pochylił się tak, by mógł wyszeptać mi do ucha.
- Jeśli chcesz oddychać lepiej się zamknij i udawaj - moje oczy niemal wypadły, kiedy te słowa opuściły jego ładne usta.

Gdy tak staliśmy skierował spojrzenie na coś za mną, przez co odwróciłam się. Ale nie widziałam niczego ważnego oprócz dwójki czarnoskórych kolesi, bliźniaków, Tysona i Drake i tych nowych uczniów. Odwracając się do Jasona zauważyłam, że wyglądał na skupionego na Tysonie i Draku.
I jakikolwiek był ich problem, nie chciałam być w to zamieszana.

- Puść mnie, teraz -  wymamrotałam, odpychając się od niego. Jason warknął ponownie, a jedna z jego dłoni znalazła się na moim tyłku, gdy spojrzał mi w oczy. - Jason, jakikolwiek jest twój pierdolony problem. Puść. Mnie. Ter.. - przerwał mi umieszczając swoje absolutnie miękkie usta na moich i klepnął mnie w tyłek, co oznaczało, że mam to odwzajemnić.

Ale za żadne skarby.

Na szczęście, był to tylko buziak w usta, więc odpuścił mi i przytulił po raz kolejny. Stałam tam całkowicie zszokowana, nie wiedząc co się dzieje, a następnie Jason odszedł. - Do zobaczenia później, kochanie - zawołał, patrząc na Tysona i Drake'a, zanim wyszedł ze szkoły i zostawił mnie całkowicie zszokowaną.
- Naprawdę cię pocałował? - zapytała Nancy po raz milionowy, wciąż w to nie wierząc. Skinęłam głową.
 - Ta - odpowiedziałam i włożyłam kilka książek do szafki. Odwróciłam się do Nancy, która przygryzała swoją wargę.
- To był twój.. - przerwała, na co ja westchnęłam.
- Pierwszy pocałunek. Tak - spojrzałam w dół, będąc pod wrażeniem samej siebie.

Myślałam wiele razy o tym, jak to się stanie, ale zdecydowanie nie o takim czymś.

Nancy wciąż przygryzała dolną wargę.
- Jestem pewna, że ma jakieś wyjaśnienie. Nie martw się - wzruszyłam ramionami i ruszyłam wychodząc ze szkoły z przyjaciółką u boku. - Jason jest teraz trochę dziwny, wiem. Powiedzieliśmy mu już, aby wyluzował, ale wiesz te bitwy i wszyscy oceniają i wszystko utrudniają, nie jest łatwo - wyjaśniła i zatrzymała się, odwracając się do mnie.

Westchnęłam. - Nie wiem, co mu zrobiłam, ale jestem pewna, że najlepiej jest trzymać się od tego wszystkiego z daleka przez jakiś czas - zasugerowałam, myśląc o tym. I to faktycznie miało sens. Nancy zaszydziła.
 - Nie. Nie? Nie. Nie! - zaśmiałam się z niej.

Och, kocham ją.

- Tylko dlatego, że jego kutas ma teraz problemy nie oznacza to, że nie jesteś mile widziana. Nie będziesz "trzymała się z dala od tego wszystkiego" tylko dlatego, że myśli, że jest kimś - wyjaśniła Nancy. - I mimo, że chciałabym iść do ciebie i powiedzieć twoim rodzicom, że to moja wina, że przyszłaś następnego dnia o 10 rano to mam teraz karę - zaśmiałam się.
- Już? W poniedziałek? - żartobliwie przewróciłam oczami, na co się zaśmiała.

- Do zobaczenia później, lala - zawołała zanim pobiegła do sali lekcyjnej i zostawiła mnie samą. Zaśmiałam się i podziękowałam Bogu, że przestało padać. Rozejrzałam się po parkingu przed naszą szkołą i zauważyłam...

Och nie.

Wyrzucając papierosa Jason uśmiechnął się i podszedł do mnie.
- Moja bluza pachnie tobą - zatrzymałam się, patrząc na niego. Wzruszyłam ramionami, a on włożył dłonie do kieszeni spodni.
 - Więc ją wyrzuć - zaszydziłam, idąc dalej, a on podążał za mną.
- Już to zrobiłem - odpowiedział, doganiając mnie. Spojrzałam na niego, a on wystawił dłonie w obronie. - Żartuję.

Skinęłam głową, nie chcąc dłużej z nim rozmawiać, ponieważ postanowiłam trzymać się od tego z daleka, ale on najwyraźniej próbował to wszystko popsuć.

- Co? Mój kutas dotknął twojego języka? - zapytał, zaczynając być zdenerwowany moim zachowaniem. Przyspieszyłam chód, dzięki czemu nie miałam go przed swoją twarzą. Mimo, że był naprawdę atrakcyjny.

Jęknął. - Zaczynasz znowu być spiętą suką? Wow, twoi rodzice musieli nieźle spieprzyć twoje wychowanie - zaszydziłam z jego komentarza, przygryzając język, aby nie zaatakować go. - Odpowiedz mi kurwa, suko - warknął, stając się niecierpliwym. Stęknął, gdy znowu mu nie odpowiedziałam.

Zaśmiałam się. Jason złapał mnie w talii i popchnął mocno na ścianę, która była za nami, przez co syknęłam z bólu. Uśmiechnął się z powodu mojej bezradnej i słabej postaci, gdyż nie mogłam go odepchnąć. - Wiesz, zaczynasz naprawdę mnie wkurwiać, a ludzie wiedzą jedną rzecz, że lepiej mnie nie wkurzać. Chyba, że będziesz błagała mnie abym cię zranił, wolałbym podążać za swoimi instrukcjami. Zrozumiano? - wytrzeszczyłam oczy, kiedy jego ręka złapała moją szczękę, abym spojrzała mu w oczy. - Odpowiedz mi teraz kurwa.

Jego oczy pociemniały i zacisnął szczękę.
- Nancy zabiłaby cię gdybyś próbował mnie skrzywdzić - popychając mnie bardziej na ścianę ponownie pojawił się ból, na co się uśmiechnął.
- Nancy gówno mi zrobi - jego usta znalazły się blisko mojego ucha. - Zrobiłem ci przysługę. Zobaczysz prędzej lub później - i w końcu mnie puścił.

Pieprzony kutas.

- Idziesz, czy co? - zapytał, odwracając się do mnie. Uniosłam brwi i ruszyłam ponownie do domu. - Od kiedy jesteś uziemiona i wciąż muszę nauczyć cię, jak palić papierosy, czego nigdy wcześniej nie robiłaś, co jest trochę zawstydzające w twoim wieku, idę do ciebie.

Przygryzłam wargę. Nie chcę nawet wiedzieć, kto mu powiedział, że mam szlaban.

Ale jestem pewna, że będzie to okropne popołudnie.
Śmiejąc się z jego niezdarności, wzięłam kolejnego papierosa. Zaskakująco, podobało mi się jego towarzystwo i była już 17, co oznaczało, że przetrwałam z nim całe 2 godziny. Po wcześniejszym wypadku był dla mnie naprawdę miły i nie okazywał braku szacunku, w co nie mogę wciąż uwierzyć.

- Mogę cię o coś zapytać? - wyszeptałam cicho, a on odwrócił swoją głowę w moją stronę, skinął głową, abym kontynuowała. - Dlaczego to zrobiłeś? - zapytałem, a moje oczy spotkały jego złote. Uniósł brwi, najwyraźniej nie wiedząc, o czym mówię. -  Chodzi mi o to w szkole.. Czemu? - wypuściłam dym, zaskoczona tym, że nie zakaszlałam.

Wziął swojego papierosa i włożył między swoje wargi, a następnie spojrzał na mnie. - Biznes - odpowiedział, na co zmarszczyłam brwi. - Nie sądzę, że był to tylko... biznes - przemówiłam, chcąc wyjaśnienia. Jego oczy pociemniały, gdy wypuścił dym w moim kierunku.

Zacisnęłam usta w cienką linię, nie chcąc zakaszleć. - Robiłem biznes i nie sądzę, że dotyczy to ciebie, więc... - zaczął Jason, ale przerwałam mu.
 - Pocałowałeś mnie kurwa. Nie wiem, jak ty, ale myślę, że mnie to dotyczy - rzuciłam, mając nadzieję, że zrozumie.

Patrzyłam na jego twarz, a on się zaśmiał. Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, co go tak rozbawiło. Kiedy się uspokoił, jego oczy spoglądały w moje. - Ty... - powiedział, wciąż się śmiejąc, ale przerwał.

- Nigdy wcześniej się nie całowałaś.
___________________________________________________________________________
Proszę o podawanie dalej tego Tweeta - ZOBACZ - z góry dziękuję bardzo! :)
Jak widzicie Jason wciąż jest dupkiem, haha :)
Zachęcam was do komentowania, bo jestem ciekawa ile osób czyta to opowiadanie. Wystarczy nawet jedno słowa, nie oczekuję jakichś długich wypowiedzi.
Kolejny rozdział prawdopodobnie w piątek/sobotę. :)
Aha i jeśli chcecie być informowani o rozdziałach zostawcie nick z Twittera w zakładce "Informowani."

9 komentarzy:

  1. nie chce mi się pisać to łap ❤ /bers

    OdpowiedzUsuń
  2. o m g dkdbdoebeo��

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny ! Chociaż Jason zaczyna mnie czasami wkurwiać... serio.
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde, czemu Jason jest az tak chamski? Nie rozumiem tego...

    OdpowiedzUsuń
  5. dlaczegi justin ciagle sie z niej smieje... :c

    OdpowiedzUsuń
  6. 23 years old Accounting Assistant I Hobey Newhouse, hailing from Aldergrove enjoys watching movies like Private Parts and Beekeeping. Took a trip to Mana Pools National Park and drives a Savana 3500. kliknij tutaj, aby dowiedziec sie wiecej

    OdpowiedzUsuń