niedziela, 26 października 2014

5. Puste słowa

Z punktu widzenia trzeciej osoby:
Milena oniemiała, chociaż to było zbyt małe słowo, aby opisać tę sytuację. Otworzyła szeroko usta, a Jason walczył ze sobą, by się nie wybuchnąć śmiechem. Nie miała odwagi, aby przemówić. Była kompletnym przeciwieństwem Jasona.

Nie mógł już wytrzymać i roześmiał się patrząc na jej bezcenny wyraz twarzy. Grymas pojawił się na jej ustach.

Powinna go zadźgać, czy od razu strzelić prosto w głowę?

- Nie przejmuj się - zaczął Jason, kładąc dłoń na jej udzie. - Niedługo sobie kogoś znajdziesz - mrugnął do niej i wstał, decydując się na wyjście. Jej oczy śledziły jego postać, jednakże wciąż nie była w stanie mówić. Nie to, że wiedziała, co powiedzieć. Zazwyczaj Milena nie bała się przyznawać do tego, że nigdy się nie całowała. Od kiedy zbliżyła się do niego i gangu, uległo to zmianie.

Była najbardziej niewinną z nich osobą. To był fakt.

Spojrzał na nią raz jeszcze i posłał jej całusa wychodząc. Schowała głowę w swoich dłoniach, a drżący oddech uciekł z jej ust. Była zawstydzona. Naprawdę zawstydzona.

Milena myślała o wszystkim, co właśnie się wydarzyło, zanim zauważyła paczkę papierosów i tuż obok nich zapalniczkę. Zapomniał wziąć. Tak, zapomniał. Kaszlnięcie. - Palant - wymamrotała do siebie, postanawiając, że zje pizzę.
- Jakie to żenujące - zaśmiała się Nancy z czegoś, co powiedział jej przez telefon Lucas. Ona i Milena wychodziły ze szkoły, będące uszczęśliwione, że w końcu był piątek. Milena wciąż nie powiedziała Nancy o jej ostatniej sytuacji z Jasonem. Nawet nie mówiła o tym, że spotkali się po szkole. Wciąż była tym zawstydzona.

Śmiejąc się, Nancy ugryzła swój paznokieć, co pokazało Milenie, że była zdenerwowana. Uważała, że ona i Lucas są słodcy, nawet jeśli nie są jeszcze razem. Tak, przespali się kilka razy i mają się ku sobie, od kiedy tylko się poznali, ale Lucas jeszcze jej nie zapytał. Jeszcze.

Idąc korytarzem zaświecił się telefon Mileny, co oznaczało, że dostała nową wiadomość. Zmarszczyła brwi, gdy numer był oznaczony jako "Nieznany".

Słyszałem, że mamy później randkę ;)

Na jej twarzy malowało się zmieszanie i spojrzała na Nancy, która właśnie przestała rozmawiać z Lucasem. Przygryzając wargę, Nancy wzruszyła ramionami, gdy Milena jęknęła. - Lucas chciał abym przyszła, a ja chciałam spotkać się z tobą, więc zasugerowałam aby wziął Jasona - wygadała Nancy, wyrzucając w obronie swoje ręce do góry.

- Świetnie - mruknęła Milena, odwracając się w stronę zaparkowanego samochodu koleżanki. Usłyszała jej jęknięcie. - Jesteśmy w drodze. Do zobaczenia, ciasteczko.

Docierając do przyjaciółki dotknęła jej ramienia.
- Przepraszam. Jeśli nie chcesz to mogę cię wysadzić pod twoim domem - Milena pokręciła głową.
- I być z rodzicami? Nie, dzięki - Nancy skinęła głową, rozumiejąc ją i otworzyła drzwi auta, a następnie obie weszły do środka.

- To pierwszy raz, kiedy pozwalają mi wyjść, od kiedy mam karę, więc nie, nie zmarnuję tej szansy - Nancy zaśmiała się z niej, przypominając sobie, że Milena miała karę. I Boże, była tym rozbawiona.

- Wciąż nie mogę uwierzyć, że masz karę. Najbardziej niewinny człowiek na świecie ma karę, panie i panowie! - Nancy krzyknęła i włączając auto ruszyła w stronę Starbucksa, gdzie mieli się wszyscy spotkać.

Śmiejąc się, Milena wyciągnęła swój telefon i zapisała numer Jasona. Postanowiła również odpisać na jego bezsensowną wiadomość.

Nie. Nigdy.  

Jazda samochodem minęła przyjemnie, ponieważ obie śpiewały stare piosenki, które leciały w radio. Gdy dotarły pod wyznaczone miejsce najpierw przejrzały się lustrze.

Milena nie była podekscytowana, czy też szczęśliwa spotkaniem z diabelskim bogiem seksu. Z drugiej strony, Nancy miała na ustach ten sam uśmiech, który dziesięć minut temu. Mówiąc, że była szczęśliwą kobietą było niczym. Szczęście malowało się w jej sercu.

- Tu jest moja dziewczyna - powitał ją Lucas i objął ją swoimi ramionami.
Z punktu widzenia Mileny:
Przygryzłam wargę i usiadłam obok Jasona, niestety. Nancy znalazła się na kolanach Lucasa. Nie minęło nawet 30 sekund, a ta dwójka już się śmiała i czule wobec siebie zachowywała. Westchnęłam. Chciałabym, aby był facet, który też patrzyłby na mnie tak, jak Lucas na Nancy. Nie chodziło tylko o seks. To była miłość, można było ją zobaczyć. Każdy mógł.

Spojrzałam na Jasona, który znowu wysłał mordercze spojrzenia w moją stronę. Przewróciłam oczami, nawet nie zaczynając. Nie tutaj i nigdy więcej. Naprawdę miałam dość jego zachowania. Wyjrzałam przez okno i zastanawiałam się nad swoim życiem. Banalne, prawda? Nie miałam żadnego planu, kim chcę być. Zapewne będę jakąś 39 letnią dziewicą czekającą na miłość.

To wcale nie zabawne.

Nagle Lucas uderzył swoją dłonią w stół, przez co podskoczyłam, a Jason złapał mnie w swoje ramiona i posadził na swoich kolanach. Spojrzałam na niego, - Co kurw... - zaczęłam, ale przerwał mi, gdy złapał za mój policzek i pocałował mnie obok ust. Okej.

Owijając swoją drugą rękę wokół mojej talii, przyciągnął mnie trochę zbyt blisko siebie.
- Siema, co tam! - krzyknął znajomy głos. Tyson stanął przy naszym stoliku, a jego wzrok wędrował ode mnie do Jasona.

- Spotkaliśmy się, a ty postanowiłeś nam przeszkodzić - rzucił Lucas i mocno przytulił Nancy, która wciąż na mnie patrzyła. Zmarszczyłam brwi, ponieważ nigdy nie widziałam jej tak zdenerwowanej. Gdybym powiedziała, że byłam tym wszystkim zdezorientowana to skłamałabym. Byłam o wiele bardziej niż to.

Odrzucając swoje ręce w górę ku swojej obronie, Tyson spojrzał na mnie.
- Nie wiedziałem, że wy dwoje, wiesz.. - przerwał, wskazując na mnie. Otworzyłam usta, by powiedzieć mu, że to nie tak jak wygląda, ale wycofałam się z tego, kiedy Jason ścisnął mnie w talii cholernie mocno.

- Źle dla ciebie, co? Tak, więc wracaj do domu - powiedział Jason, a Tyson jedynie jęknął i opuścił Starbucks, po tym jak zamówił sobie coś do picia.

Zdumiona tym wszystkim chciałam odpowiedzi na wszystkie swoje pytania. Nancy przełknęła ślinę, gdy spojrzała na Lucasa, który jedynie pokręcił głową. Jason zdjął ze mnie swoje dłonie i wstał.
- Wychodzę - wymamrotał do siebie. - Pieprzyć tę sukę - było ostatnio rzeczą, którą usłyszeliśmy, nim wyszedł zapalić.

Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach, a Nancy przygryzła wargę. Nie miała szansy nic powiedzieć, ponieważ wybiegłam za chłopakiem. Ocierając policzki, zauważyłam, że niebo pociemniało. Nie, nie przed nim.

Odwrócił się i przewrócił oczami. Jęknęłam i podeszłam do niego. Wyciągnął z ust papierosa.
- Kurwa! Jaki jest twój problem? - krzyknął, trochę mnie popychając.

- Mój? Jaki jest mój problem? Jaki jest TWÓJ problem, Smoke? - splunęłam, popychając go, chociaż nie sprawiło to, że się poruszył.

Zaśmiał się ze mnie i odwrócił, prawdopodobnie udając się do swojego samochodu. Ale nie, nie tym razem. Nie pozwolę, by traktował mnie jak jakiegoś gówno, podczas gdy nic o mnie nie wiedział, znał jedynie moje imię. Jedyny raz, kiedy był miły to wtedy, gdy odwiózł mnie do domu, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy.

Nie przypominam sobie, abym go w jakiś sposób zraniła, więc nie ma żadnego prawa, by zachowywać się tak w moim stosunku. Ale oczywiście, on miał inne plany.

- Mógłbyś mi odpowiedzieć? - krzyknęłam, łapiąc go za ramię i poczułam jak miękka dłoń łapie moją. Odwróciłam się i zobaczyłam Nancy z Lucasem, którzy nie wyglądali na szczęśliwych.
- Pozwól mu być taką suką jaką jest - wyszeptała Nancy, ale wciąż złapała uwagę Jasona.

- Co ty kurwa powiedziałaś, suko? - zawołał, powodując, że Lucas odepchnął go lekko do tyłu.
- W porządku. Czy możecie się uspokoić? - zapytał, patrząc na nas.

- Zapytałem co kurwa powiedziałaś, suko? - Jason zignorował Lucasa i odepchnął go, gdy stanął przede mną i Nancy. Dziewczyna po prostu zaszydziła.
- Powiedziałam, aby pozwoliła mu być taką s..

- Wystarczy! - zawołał Lucas, odpychając Jasona i Nancy na bok. - Zamknijcie się, oboje! - Nancy przygryzła wargę i spojrzała na ziemię, zaś Jason zaszydził, przyglądając mi się z obrzydzeniem.
- Cóż, czy to nie była urocza randka? - zażartowałam, patrząc na swoje pomalowane na biało paznokcie. Nancy się zaśmiała.
- Przepraszam. Ostatnio jest takim dupkiem. Ktoś musi go w końcu kopnąć tam, gdzie nie dochodzi słońce - zaśmiałam się i przejechałam dłonią po włosach.

- Jakikolwiek jest jego problem jest wkurzający. I od kiedy wydaje się, że mnie nie lubi, zamierzam go trochę podenerwować - powiedziałam, patrząc na zegarek. 21:58.
- Czy to oznacza, że nie będziesz trzymała się z daleka? - jej głos był przepełniony szczęściem.

Z uśmiechem pomyślałam o tym przez chwilę.
- Nie, właściwie chcę go wkurzyć jeszcze bardziej - Nancy zaśmiała się, gdy nagle usłyszałam w tle jakieś głosy.
- Muszę iść spać, bo jutro odwiedzam babcię.

- Babcię z Waszyngtonu? - jęknęła, na co się zaśmiałam.
- Tak. Zabij mnie - mój śmiech ucichł, gdy westchnęłam.
- W porządku. Dobranoc - powiedziałam.

- Dobranoc, suko - zaszydziła, zanim zaśmiała się i zakończyła połączenie. Spojrzałam na telefon, zdając sobie sprawę, że mam jedną nową wiadomość.

22 przed twoim domem. Wyzywam cię do pozostawienia mnie czekającego.

Moje oczy rozszerzyły się, gdy to przeczytałam. Spojrzałam na nadawcę i zauważyłam, że to od Jasona.

Spojrzałam ponownie na swój zegarek, zauważając, że już była 22:09.

Uh-och.

Próbowałam wyjść z domu będąc tak cichą, jak to tylko możliwe, aby nie obudzić rodziców. Jeśli przyłapaliby mnie na tym, że wymykam się w nocy pewnie spaliliby mnie żywcem.

Gdy tylko zamknęłam drzwi, dwie ręce popchnęły mnie na ścianę.
- Kurwa, w końcu! - jęknął Jason, a ja mogłam go ledwo zobaczyć. Wzruszyłam ramionami, gdy ten złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć. Gdy doszliśmy do jego auta otworzył drzwi pasażera i wepchnął mnie do środka, a następnie je zamknął i sam wsiadł.

Spojrzałam na niego zmieszana, a on włączył światło. Jak zwykle wyglądał niesamowicie.
Unikając kontaktu wzrokowego postanowiłam patrzeć na kierownicę. Odchrząknął, czym zwrócił moją uwagę.
- Ja.. Ja chciałem przeprosić za swoje zachowanie - wymamrotał. Aww.

Wzruszyłam ramionami, udając, że to nic takiego.
 - Dlaczego się tak zachowywałeś? - jego oczy nagle pociemniały i zacisnął swoją idealną szczękę.
- Nie twój pieprzony interes - cóż nie. To był mój interes, od kiedy był dla mnie suką. Nie jesteśmy w szkole średniej, a on nie jest cheerleaderką, prawda?

Przewróciłam oczami. - Och, wracamy tam, gdzie wcześniej - powiedziałam przypominając ostatnie dni, w które kłóciliśmy się ze sobą. Lub bardziej on ze mną. Przejechał dłonią po swoich blond włosach.
- Nie mam czasu na twoje pieprzenie. Chciałem jedynie przeprosić i to właśnie kurwa zrobiłem.

Westchnęłam i spojrzałam na swoje dłonie. - Nie bądź taką niewdzięczną suką - wymamrotał Jason, co sprawiło, że spojrzałam w jego ciemne oczy, które były wypełnione czystą nienawiścią.

- Wybacz, ale gówno o mnie wiesz - rzuciłam, mając nadzieję, że zrozumie. Zaśmiał się i pokręcił głową.
- Ty i twoje wielkie usta. Cóż za pierdolona strata. Jeśli to się nie zmieni będę musiał cię uciszyć swoim pieprzonym kutasem.

Wytrzeszczyłam oczy na dobór jego słów. Och. - Myślisz, że naprawdę chcę tutaj z tobą być? Nie. Lucas denerwował mnie cały czas i błagał, abym kurwa przeprosił.

Pokręciłam głową, zdecydowanie chcąc stąd wyjść. - Nie chcę tego. Teraz pa - rzuciłam, wyciągając dłoń do klamki, ale jego dłoń mnie powstrzymała. Och, ta duża dłoń z pewnością była utalentowana. - Słuchaj, przepraszam. Naprawdę, ale.. - przerwał sobie i pokręcił głową.

To stawało się interesujące.

- Ale co? - zapytałam i przygryzłam wargę. Nie powinnam tu teraz być. Mam siedemnaście lat, a on dwadzieścia. Nie wiem dlaczego, ale nie podobało mi się to. Czułam się jak dziecko.

- Nic. Nieważne - wymamrotał, odwracając głowę, by wyjrzeć przez okno, mimo, że nic za nim nie widział.

- Nie, powiedz mi - miałam nadzieję na odpowiedź, ale on był uparty i milczał.

- Jason.. - zaczęłam, ale mnie powstrzymał.

- Nie! - krzyknął i przejechał dłonią po włosach.

Przygryzłam wargę i postanowiłam być cicho. Wydawało się jakby trwało to wieki, gdy westchnął.
- Przepraszam, to wszystko - wyszeptał, otwierając drzwi, wskazując, bym wyszła. Skinęłam głową, wstając i odchodząc do domu.

Gdy dotarłam do drzwi, usłyszałam jego jęknięcie, nim je zamknęłam. Otworzyłam je i zobaczyłam jak odpala samochód i odjeżdża.

Cóż za dzień.
______________________________________________________________________________
Proszę o podawanie dalej tego Tweeta - ZOBACZ - z góry dziękuję bardzo! :)

Polecam wam TO opowiadanie.

8 komentarzy:

  1. Ja piernicze, kocham to, kiedy nn?

    OdpowiedzUsuń
  2. wysylaj mi te rozdzialy do przodu haha :D /bers

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaawh! Uwielbiam ich w jednym pomieszczeniu! ♥ Mimo, że się nienawidzą, są przeuroczy! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. On jest taki niezdecydowany! Cholera Jason ogarnij się! Kocham to opowiadanie! Kiedy nowy rozdział? ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na kolejny! Zdecydowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A już myślałam że coś między nimi sie zdarzy :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Czemu nie ma rozdziałów od 6-9? A jeśli są to gdzie? ;)

    OdpowiedzUsuń