niedziela, 2 listopada 2014

6. Bronx

Proszę o podawanie dalej tego Tweeta - ZOBACZ - z góry dziękuję bardzo! :)

Z punktu widzenia Mileny:

Chcesz się spotkać? Mam twój numer od Jasona. Mam nadzieję, że to nie problem :) - Dennis x 

Jęknęłam przecierając zaspane oczy. Chciało mi się tak spać, jak nigdy. Była już 10:48, co oznaczało, iż przespałam już jakiejś 10 godzin. Ale hej, czy można mnie obwiniać? Jest sobota, na litość boską! Przewróciłam oczami, gdy przypomniałam sobie powód mojej senności. Mogę za to obwinić Jasona? Naprawdę zaczynał mnie męczyć.

Pewnie. Muszę dziś kupić książkę, chcesz iść ze mną? :)

Nie ulega wątpliwości, że lubiłam Dennisa. Był zabawny i naprawdę w porządku. Nie wiedziałam o nim zbyt wiele, a jedynie to, że nie ma rodziny, ponieważ umarli, gdy miał osiem lat. Och i to, że lubi Hip Hop. Jak jeszcze śmieszniejsza mogę się stać?

Oczywiście. Będę po ciebie za 30 minut i potem u mnie? Kupimy jakieś jedzenie, a następnie pojedziemy po twoją książkę :p 

Zaśmiałam się, gdy czytałam wiadomość. Wstałam z łóżka i postanowiłam, że umyję włosy. Dennis miał przyjechać po mnie za zaledwie 30 minut. Myślę, że każda dziewczyna ma zawsze tego typu problemy. Wyszykować się w pieprzone 30 minut. Jestem szczęśliwa, gdy w tak krótkim czasie wyjdę z łóżka.

Okej :p Poczekaj trochę dalej od mojego domu, aby nie zobaczyli moi rodzice :) 

Rzuciłam telefon na łóżko i szybko udałam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic. Och, jak ja kocham poranne prysznice. Gorące poranne prysznice. Po wykąpaniu się szybko się ubrałam i uczesałam. Następnie zbiegłam na dół po schodach do kuchni, a tam zauważyłam swoich kochanych rodziców.

- Hej mamo - wymamrotałam, gdy wzięłam jakiś pomarańczowy napój.
- Dzień dobry. Chcę ci przypomnieć, że wciąż masz szlaban, młoda damo - przemówiła.
- Chciałam iść na zakupy. Wiesz, potrzebuję nowej książki... - przerwałam, gdy tata przyglądał mi się ze zmarszczonymi brwiami.

- Jestem pewien, że twoja matka nie miałaby nic przeciwko zamówić ci jej przez internet - jęknął i wrócił do czytania artykułu. Pokręciłam głową i przygryzłam wargę.
- Nie, po prostu ją kupię, abyś nie stresowała się swoją pracą i w ogóle.. - przerwałam, trochę się ich bojąc.

Przez następne dwa tygodnie mojej mamy, tak jak i ojca nie będzie w domu. To nie było czymś nowym. Zawsze zostaję sama na ten okres czasu raz na dwa miesiące. Dla moich rodziców praca jest najważniejsza i przekładają ją nad wszystko inne. Także i naszą rodzinę.

Westchnęła i skinęła głową, na co zapiszczałam z radości wewnątrz siebie.
- Dobra, ale wrócisz o 17 - szybko zgodziłam się, nim wybiegłam na zewnątrz. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Dennisa.

- Siema słodka! - krzyknął na co prawie pisnęłam zszokowana. Głupi kutas.
- Och, czy ty jesteś poważny? - zawołałam, śmiejąc się.
- Cokolwiek laleczko, gdzie jesteś? - oblizałam usta, gdy zobaczyłam samochód kilka metrów dalej ode mnie. Miałam mu zamiar odpowiedzieć, ale mnie uprzedził. - Och, widzę cię!

Zakończył połączenie, przez co nie miałam szansy, by mu odpowiedzieć. Powoli podjechał w moim kierunku. Wsiadłam do samochodu z uśmiechem na twarzy. Zauważyłam, że w jego aucie nie było takiego bałaganu, jak u Jasona.

- Hej - przywitał się Dennis, dając mi żółwika. Uśmiechnęłam się.
- Siema, siema, co tam? - zaśmiałam się z własnego doboru słów, a on pokręcił głową.
- Wiesz ta cała postawa w stylu Hip Hop nie pasuje do ciebie, bez obrazy! - udałam przejęte westchnięcie i zakręciłam kosmyk włosów na palcu.
- Przepraszam? - zaśmiał się.

- Prawda jest bolesna, wiem - również na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Jedziemy do ciebie? - Dennis skinął głową.
- Tak, wiesz... My... Mój gang, chodzi mi o to, że praktycznie wszyscy mieszkamy w tej wielkiej posiadłości - spojrzał na mnie i oblizał usta. - Pewnie nie tak wielkiej dla ciebie, bo jesteś... wiesz... bogata - wymamrotał ostatnie słowo, mając nadzieję, że nie usłyszę.

Przewróciłam oczami i wzruszyłam ramionami. - I co? Nie oceniam - uśmiechnęłam się i zauważyłam, że on zrobił to samo.
- Dobrze, bo nie lubię takich dziwek.

Zaśmiałam się na jego reakcję i dopiero po chwili się uspokoiłam.
- Ale... tej nocy, kiedy cię nie było, gdy poszliśmy na kręgle byłam u Jasona i.. - zaczęłam, ale mi przerwał.
- Tak, tak, Jason, Tony i Mitchell wciąż mają inny dom, w którym czasami pomieszkują. Wiesz, z rodzicami i rodzeństwem - skinęłam głową, rozumiejąc, o co mu chodzi.

- Jason mieszka tam z mamą i dwiema siostrami, Jazmyn i Jenną, ale jest tam rzadko - kontynuował, a następnie zatrzymał pojazd. Zdałam sobie sprawę, że jesteśmy na miejscu, jesteśmy w Bronx. Oczywiście, a gdzie indziej? Przewróciłam oczami i wyszłam z auta w tym samym czasie co Dennis.

- Um, Dennis? - zapytałam powoli i przygryzłam wargę. Zachęcił, abym kontynuowała. - Skąd wiesz, gdzie mieszkam? Wiesz, przyjechałeś po mnie nie pytając.. - przerwałam, mając nadzieję, że się nie rozgniewa, czy coś.  Zaśmiał się i zamknął drzwi, a następnie udał się w stronę domu.
- Zapytałem Jasona - skinęłam głową, nie chcąc wiedzieć, co jeszcze powiedział mu Jason.

Miał rację. Willa nie była wielka, mimo, że była dość duża jak na Bronx. Szłam za nim i przyglądałam się domowi, próbując odgadnąć, jak będzie wyglądał w środku.

Ale bardziej interesowało mnie, czy będzie tam Jason.

- Milena? - Dennis odwrócił się w moją stronę, machając dłonią przed moją twarzą, dzięki czemu wyrzucił mnie z zamyślenia. Cała poczerwieniałam, na co on pokręcił głową i zaśmiał się.

Nie rób sobie wrogów, pamiętaj to, Mielna.

Otworzył drzwi, a ja zaczęłam kaszleć, ponieważ cały gang palił trawkę w środku.

- Przepraszam, mówiłem im, aby... - przerwał, a ja po prostu wzruszyłam ramionami.
- W porządku - uśmiechnęłam się i rozejrzałam po dużym pokoju. Zauważyłam kilku facetów na kanapie po mojej lewej stronie.

- Siemka, Milly! - zaśmiał się Chaz, na co wybuchłam śmiechem.
- Milly? Serio? - wzruszył ramionami.
- Tak - mrugnęłam do niego i odwróciłam się do Dennisa, który teraz siedział na kanapie obok Chaza i wskazał, abym do niego dołączyła. Albo bardziej do nich.

Usiadłam i rozejrzałam się po pokoju, zauważyłam, że nie ma Jasona. I w pewien sposób jakoś mnie to zasmuciło. Mimo wszystko, był bogiem seksu, tak?

- Wszystko dobrze? Wiesz, ze szkołą - mrugnął Tony, na co się zaśmialiśmy. Przewróciłam oczami.
- Super. Tak jak zawsze - zaśmiał się, a ja poczułam jak Dennis kładzie swoją rękę na moim ramieniu. Przełknęłam.

To zdecydowane mi się nie podobało.

Nagle zaczął dzwonić telefon i Dennis wstał, gdyż najprawdopodobniej to do niego ktoś dzwonił. Wskazał, abym tu została i powiedział, że wróci tak szybko jak to możliwe.

Następnie drzwi się otworzyły. - Ochhh, suki. Czuję zabawę. Zostawiliście coś dla.. - Jason przerwał, kiedy mnie zobaczył. Zacisnął szczękę, a ja spojrzałam w dół.

Po raz kolejny czułam się niezręcznie. Zastanawiałam się ile wszyscy obecni tutaj mieli lat. Zanim Chris mógł coś powiedzieć, aby przerwać tą niezręczną ciszę, usłyszeliśmy głośne jęknięcie Dennisa, który wrócił. - Muszę iść. Babcia do mnie dzwoniła - wymamrotał patrząc na mnie, a Ryan, Mitchell i Jason zaczęli się śmiać.

Posyłając mi przepraszające spojrzenie, przygryzł wargę i podrapał się po szyi. - Może Tony będzie mógł pojechać z tobą kupić książkę.

Tony natychmiastowo pokręcił głową. - Mój samochód jest popsuty. Ale Jason, tak czy inaczej chciał jechać do galerii, prawda? - zapytał, a wszyscy spojrzeli na Jasona, który przyglądał się mi.

Z uśmiechem na twarzy, spojrzeniem przejechał po moim ciele, co sprawiło, że czułam się niekomfortowo. - Tak. Teraz - to były jego ostatnie słowa nim wykonał gest palcem, który oznaczał, abym z nim poszła.

Pomachałam do chłopaków i powoli poszłam do Jasona. - Pa Milly! - Zawołał Chaz, na co się zaśmiałam. Spojrzałam na Dennisa, który szedł z nami. Złapał Jasona ramię i odciągnął go trochę, a następnie wyszeptał mu coś na ucho, na co ten jedynie przewrócił oczami.

- Do następnego razu - uśmiechnął się Dennis, machając do mnie, gdy zatrzymał się przy swoim aucie. Zanim miałam szansę by odpowiedzieć, Jason złapał mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą.

Syknęłam z bólu i wyrwałam swoją rękę.

To będzie zabawne. Zauważcie sarkazm.
Weszliśmy do sklepu z książkami. Jason i ja nie wymieniliśmy jeszcze ani jednego słowa. Nie wiedziałam, jak zacząć rozmowę po wczoraj. Wiedziałam, że były jakieś rzeczy, które najwidoczniej nikt nie chciał mi powiedzieć. Ale nie mogłam ich do tego zmusić.

Przełknęłam i spojrzałam na Jasona, który szedł za mną. Chciałam kupić książkę "50 twarzy Greya", ponieważ.. Nie. Dlaczego ponieważ? Wszyscy o niej gadali, więc był to pewnego rodzaju mus.

Oczywistym było, że jestem dziewicą. Cholera, oczywistym było, że byłam cholernie niewinna. Ale mając 17 lat pragnęłam seksualności i nie mogłam zaprzeczyć. Nikt nie mógł. Nigdy nie byłam dotykana, tam na dole. Nie byłam nawet dotykana na górze. Jedynego chłopaka miałam w piątej klasie, a potem? Nic, żadnego. To nie tak, że nie podobałam się chłopakom. Po prostu im nie ufałam i nie czułam się wśród nich komfortowo, więc jakbym się czuła, gdyby mnie dotykali?

Zauważyłam książkę, którą tak bardzo chciałam kupić, zamknęłam oczy i po prosu ją chwyciłam. Gdy nie usłyszałam bezsensownego komentarza wypowiedzianego przez najgłupszego człowieka westchnęłam z ulgą i szybko odwróciłam się, aby ją kupić.

Ale plany Jasona najwyraźniej nie dopasowane były do moich.

Z głupim uśmiechem na twarzy i ze skrzyżowanymi ramionami na klatce spoglądał na mnie. Prawdopodobnie wymyślał teraz jakiś głupi komentarz.

Pieprzyć tę scenę z pocałunkiem, która mnie zawstydziła.

To było gorsze.

- "50 twarzy Greya", tak? - spojrzał i wziął ode mnie książkę. - Erotyczna, zabawna i głęboko poruszająca...

Przeczytał na głos, na co zarumieniłam się mocniej, o ile to możliwe. Dlaczego to w ogóle robi? Palant.

Uśmiechnięty, spojrzał na mnie i podszedł bliżej, a ja zabrałam mu książkę. - Erotyczna, zabawna i głęboko poruszająca, co? - wyszeptał, stojąc przede mną. Przełknęłam, nie lubiąc tego, jak blisko był.

- Wiesz, Brooks, mogę ci dać coś erotycznego i głęboko poruszającego - stwierdził, przejeżdżając palcami wzdłuż mojego ramienia, oblizując swoje wargi i patrząc na mnie.

Wzruszyłam ramionami. - Myślę, że nie potrzebuję tego, dzięki - szybko udałam się w stronę kasy, a moje oczy rozszerzyły się, gdy ujrzałam Drake'a. Był tym, który miał ze mną większość lekcji, co uczyniło to jeszcze gorszym. To musi być najgorszy dzień mojego całego krótkiego życia.

Gdy oczy Drake'a spotkały moje, poczułam jak dwie umięśnione ramiona lądują na mojej talii i przyciągają do czyjejś klatki.

Nie będę kłamać, prawie roztopiłam się w objęciach Jasona, ale to pewnie dlatego, że nikt mnie tak nigdy nie trzymał. To było nowe i trudne. Po prostu trudne.

- Dobry wybór, Milena - skomentował Drake dobór mojej książki i uśmiechnął się szeroko, a jego wzrok nie opuszczał Jasona. Nagle przypomniałam sobie dzień w szkole, kiedy Jason ukradł mój pierwszy pocałunek. Chrząknięcie, cóż za kochane wspomnienie, chrząknięcie.

Jakikolwiek był ich problem, nie dotyczył mnie, kurwa.

Odrzuciłam ramiona Jasona i szybko złapałam książkę, włożyłam ją do torby i dosłownie wybiegłam na zewnątrz. Przygryzłam wargę, gdy zauważyłam przed sobą sklep Victoria Secret. Minęło pięć miesięcy, od kiedy byłam w nim ostatnio.

Kiedy chciałam się odwrócić, by zobaczyć gdzie jest Jason to ten złapał mnie za ramię i pociągnął w stronę sklepu. - Zdecydowanie - przewróciłam oczami, zastanawiając się, czy czytał mi w myślach.

Hej Jason, jesteś dupkiem

- Co sądzisz o tym? - zapytał, pokazując mi czerwone stringi i tego samego koloru biustonosz. Wytrzeszczyłam oczy, gdyż nigdy nie odważyłabym się na to spojrzeć. Nigdy, przenigdy, nie założyłabym czegoś takiego.

- Oczywiście, że byś tego nie założyła - wymamrotał do siebie i kontynuował rozglądanie się. Ponownie przewróciłam oczami, odwróciłam się i zobaczyłam ładny stanik.
- Mogę być seksowna bez tego gówna.

Naprawdę spodobał mi się znaleziony biustonosz, który był w kolorze ciemnej czerwieni. Odwróciłam się, by tylko ujrzeć boga seksu.
- Och, naprawdę? Nie miałbym nic przeciwko gdybyś mi pokazała - powiedział, a jego dłonie znalazły się na moim tyłku, który ścisnął, na co podskoczyłam.
- Spierdalaj! - wyszeptałam- krzycząc, odpychając jego dłonie.

Idąc do przymierzalni pod nosem wymamrotałam "frajer", ze względu na jego zachowanie. Gdy tylko weszłam do środka zostałam pchnięta na ścianę, nim spotkałam zapierające dech w piersi oczy Jasona.

- Coś ty kurwa powiedziała? - rzucił, na co nie odpowiedziałam. - Tak myślałem - powiedział i usiadł na krześle.

Przełknęłam, rozglądając się, mając nadzieję, że wyjdzie, jednakże tak się nie stało.

Panie i Panowie, rozmawiamy o Jasonie McCannie, prawda? Nie powinniśmy takiego czegoś się po nim spodziewać.

- Co? Będziesz stała przede mną cały dzień, czy przymierzysz to gówno? - powiedział, z uśmieszkiem na ustach, gdy patrzył na stanik, który wybrałam.

Oblizał usta i bezwstydnie się mi przyglądał.
- Czerwone stringi i pasujący biustonosz byłyby lepsze - wzruszył ramionami, a ja niemal krzyknęłam sfrustrowana.
- Może dla twoich tanich suk, ale nie dla kogoś takiego jak ja, rozumiesz? - rzuciłam.

Miałam nadzieję, że nikt mnie nie usłyszał.

- Masz rację, laleczko - zaczął, a na jego ustach pojawił się głupi uśmieszek.  - Nie powinnaś nic zakładać, bo jesteś tak tania.

Przygryzając wargę, westchnęłam, starając się powstrzymać łzy, które zaczęły napełniać moje oczy. Dlaczego musi zawsze taki być?

- Nieważne. I tak mi się nie podobał - wymamrotałam, wstałam i byłam gotowa opuścić sklep, gdy Jason złapał mnie za ramię. Westchnął.
- Przymierz, zaczekam na zewnątrz - wyszeptał i wyszedł. Mówiąc, że byłam zaskoczona byłoby niedopowiedzeniem.

Gdy przymierzyłam to udałam się do kasy, gdzie zapłaciłam za stanik. Następnie postanowiliśmy kupić lody. Jason ciągnął mnie, przeklinając na mnie, za to że się nie śpieszę. Ten facet był cholernie trudny, nawet mnie nie pytajcie.

- Waniliowe - zaczął, mówiąc co chce, a następnie odwrócił się do mnie. - Ty? - pokręciłam głową, spoglądając w innym kierunku.
- Truskawkowe - skończył, na co szybko się odwróciłam.
- Ale ja nie.. - zaczęłam, ale przerwałam, kiedy Jason już zapłacił.

Dał mi lody i popchnął mnie w prawo, sygnalizując abym szła za nim. Wzruszyłam ramionami i ruszyłam, a gdy wychodziliśmy spotkaliśmy Tysona.

Cóż, to będzie zabawne.

Uśmiechnął się do nas, a Jason stanął przede mną, gdy Tyson się przybliżył, a za nim szedł jego gang. - Proszę, proszę. McCann ponownie? - zaśmiał się kręcąc głową - Wygląda na to, że ty i panna Brooks tak na poważnie, co? - powiedział przyglądając się mi.

O, Boże, czy któryś z nich ma maniery? Chodzi mi o dobre maniery.

Milczałam, wiedząc, że Jason nie chciał, abym coś mówiła, więc spojrzałam w dół i jadłam loda w ciszy. - Zamknij się, idioto - splunął Jason, ale Tyson zignorował to i podszedł bliżej, a jego wzrok nie odrywał się od mojego ciała.

Kiedy wyciągnął rękę, aby mnie dotknąć, Jason rzucił w niego swoim lodem.
- Cofnij się, pedale! - krzyknął, wyraźnie wkurzony.

Tyson warknął i odsunął gang, który chciał zaatakować Jasona. - Och, widzę, widzę. - zaśmiał się, zacierając ręce. - Wciąż nie dotknąłeś jeszcze małej niewinnej panienki - zaśmiał się wraz ze swoim gangiem, a Jason przewrócił oczami.

Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą, zanim odwrócił się ponownie, pokazując im środkowy palec.
- Tylko dlatego, że ja trochę dotknąłem nie daje ci prawa abyś był zazdrosny. Och, zaczekaj, masz do tego prawo - zaśmiał się sarkastycznie Jason, kiedy usiedliśmy w jego aucie.

Spojrzałam na niego wyraźnie zszokowana tym, co się właśnie wydarzyło.
- Co jest z tobą i.. - zaczęłam, ale chłopak mi przerwał.
- Nie. Nawet nie zaczynaj - spojrzał na mnie, a następnie odpalił auto. Kończyłam jeść loda i wyglądała przez szybę.

Zauważyłam, że jedzie drogą w stronę mojego domu. Wciąż milczałam, gdyż nie chciałam go niepokoić, czy coś, od kiedy wiedziałam, jaki potrafi być agresywny.

Zapytajcie moje pieprzone plecy.

W końcu zatrzymał się pod moim domem. Modliłam się, aby moi rodzice tego nie zauważyli. Szybko wyszłam z auta.
- Dziękuję- wymamrotałam, zanim zamknęłam drzwi, a on następnie powoli odjechał. Gdy myślałam, że już go nie ma ten nagle zatrąbił, przez co jęknęłam.

Jeśli moi rodzice to słyszeli to zostanę zabita. Głupi idiota.

Wybaczcie mi moje słownictwo.
Wiesz dlaczego?

Leżąc na łóżku, napisałam wiadomość do Nancy. Była sobota, a ja byłam zmęczona. Nie pytajcie. Rozmawiałyśmy o całej tej dzisiejszej sytuacji i zachowaniu Jasona, po tym jak napisałam jej co się wydarzyło poprzez sms. Wciąż była ze swoją babcią.

Tak... XO

Westchnęłam, najwidoczniej nie chciała mi powiedzieć. Ale jeśli Jason mi nie odpowie....

Powiesz mi? 

Miałam nadzieję, że to nic złego. Poczułam się komfortowo, gdy przypomniałam sobie, że dzisiaj miała się odbyć kolejna raperska walka. Nie poszłam tam, ponieważ Nancy nie było w mieście, a sama pójść? Nie, to byłoby samobójstwem. Wiecie z facetami i w ogóle.

Dziwka lub dziewczyna... Tak jest. Wszystkie gangi mają teraz na ciebie oko. Powinnam ci to powiedzieć wcześniej... XO
__________________________________________________________________
Kochani, proszę o komentowanie. Możecie napisać nawet jedno słowo, po prostu jestem ciekawa, ile osób to czyta. Do następnego!

12 komentarzy:

  1. super polecam a ty odwiedz mój blog i zostaw kom jak ci sie sposoba jakis rozdział
    zapraszam do mnie http://justinbieberbabylovemelikemedo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. dlaczego on taki jest? : (

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdzial kochaniee *, * czekam na kolejny ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietny ,jestem na fonie i.ne chce mi sie wiecej napisac ,do nn

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na nowy!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi sie ten rozwoj akcji ;) ciekawi mnie dalej, dlaczego Jason sie tak zachowuje. Czekam z niecierpilowscia na ciag dalszy :)

    OdpowiedzUsuń