Siedziałam nad jeziorem, a słońce świeciło przez las, co wyglądało przepięknie. Cieszyłam się, że tutaj byłam. To było uspokajające i relaksowało ciało z każdą kolejną sekundą.
Po tym, jak Jason powiedział mi, że mój kuzyn zabił jego brata wybiegł, a ja postanowiłam przyjść tutaj. Od tamtej pory nie widziałam go, ani kogokolwiek, ale nie przeszkadzało mi to, ponieważ potrzebowałam czasu, by pomyśleć o tym wszystkim. Tom, który, jak się dowiedziałam, jest mordercą. Zawsze ostrzegał mnie przez Bronxem i mówił, że jest to niebezpieczne miejsce. Zawsze mawiał, abym trzymała się z dala od ludzi, którzy tam mieszkają. Przestrzegał też przed imprezami, które się tam odbywają.
Ale może próbował po prostu mi powiedzieć, abym trzymała się z dala od niego, od Smoke'a. Może wszystkie jego przemowy były zadedykowane temu młodemu mężczyźnie, abym nigdy go nie poznała. Więc nigdy, przenigdy nie dowiedziałabym się co zrobił mój własny kuzyn. Mówiąc, że byłam zszokowana byłoby niczym. Ale mówiąc, że byłam zawiedziona było bardziej odpowiednie.
Spędziłam lata uwielbiając jedynego kuzyna, którego miałam. Wielbiąc jego sztukę, Wielbiąc jego istnienie.
Uwielbiałam to, że był jedyną osobą, która wysłuchiwała moje problemy i mimo, że straciliśmy kontakt przez te kilka miesięcy, zawsze był dla mnie, gdy szukałam porady, kiedy działo się coś nieszczęśliwego.
- Hej - zostałam wyrzucona z zamyślenia i spojrzałam w górę. Zauważyłam Nancy, która usiadła obok mnie na krześle, które wzięliśmy ze sobą.
- Hej - wymamrotałam, odwracając wzrok przed siebie, gdy usłyszałam znajomy śmiech. Chłopcy prawdopodobnie byli w przyczepie robiąc to co im się podoba.
- Wszystko w porządku? - zapytała, wiedząc dokładnie, co jest nie tak. Nie zaskoczyłoby mnie to, gdyby wiedziała to od kiedy, cóż.. to się stało.
- Czy Lucas wie o tobie i Jasonie? - zapytałam, ignorując jej pytanie.
Myślę, że po tym wszystkim przynajmniej zasługiwałam na jakieś wyjaśnienia. Westchnęła, odwracając się, by na mnie spojrzeć, ale mój wzrok był skierowany w stronę zamarzniętego jeziora przed nami. Dziewczyna skinęła głową, przygryzając wargę.
- Znałam Jasona przed Lucasem. Jakoś rok temu byłam w klubie, czy coś i poznałam go. Tańczyliśmy, wymieniliśmy się numerami i... Rozmawialiśmy prawie w każdą sekundę. Przysięgam, byłam taka szczęśliwa widząc kogoś tak zainteresowanego mną - zaśmiała się, kręcąc głową. - Nie zakochuj się, Milena. Znam go: prawdopodobnie bardziej niż większość dziewczyn. Wie, jak uwodzić dziewczyn, cholera, spójrz na niego. Nikt nie może zaprzeczyć, że jest wspaniałą kreacją Boga - roześmiała się głośno powodując, że zachichotałam, mimo że nie chciałam. - Nie jest typem faceta, z którym chcesz spędzić życie. On tylko chce seksu, teraz to wiem, po dziesięciu miesiącach. I niestety, musiałam to doświadczyć, nim do tego doszłam. Mogę opowiedzieć ci o nim setki seksualnych historii, ponieważ... Cóż... Wiesz, Lucas... - przerwała, kiedy na nią spojrzałam chichocząc, gdy zauważyłam jej czerwoną twarz.
- Ty i on jesteście słodcy - wyszeptałam, zwracając wzrok na swoje buty. Czułam, że muszę kupić nową parę. Och Boże, kocham buty.
- Dzięki - wypaliła, bawiąc się swoimi palcami. - Nie zapytał mnie jeszcze - zaśmiałam się, przejeżdżając dłonią po włosach.
- Wiesz, Walentynki są za pięć dni, więc.. - przerwałam, śmiejąc się pod koniec, co sprawiło, że i ona dołączyła.
Westchnęłam i przeciągnęłam się na krześle, które było niewygodne.
- Pójdę do środka, trochę mi zimno - mruknęłam, pocierając powoli swoje ramiona, a Nancy odwróciła się w moją stronę.
- O kurwa, masz gęsią skórkę. Wiesz, mamy tam dużo koców, po prostu odpocznij trochę - powiedziała, uśmiechając się do mnie, co chętnie odwzajemniłam.
Skinęłam głową i wstałam, a następnie uderzyłam w coś twardego. Spojrzałam do góry czując parę dłoni na moich łokciach.
- Przepraszam, Milly - uśmiechnął się Lucas używając mojej ksywki nadanej przez Chaza. Przewróciłam żartobliwie oczami, machając mu i mówiąc, że nic się nie stało.
- Heeeeej! - zachichotała Nancy, odwracając się, by zobaczyć swojego mężczyznę, który się nad nią pochylał, aby dać jej buziaka. Następnie usiadł na krześle, gdzie wcześniej ja. Uśmiechnęłam się nim się odwróciłam, ale gdy tylko postawiłam krok na przód usłyszałam głos Lucasa.
- Mam nadzieję, że mu trochę poprawiłem humor.
Wzruszyłam ramionami, będąc trochę przerażoną tym, co się stanie. Syknęłam wchodząc do zimnej przyczepy. Drżałam szukając koców. Odwróciłam się w prawo, a para piwnych oczu spoglądała na mnie, a join znajdował się pomiędzy jego pulchnymi wargami.
- Tego szukasz? - trzymał koc, a obok niego zauważyłam stos grubych i ciepłych koców. Kiwnęłam głową, powoli siadając na krawędzi łóżko, nie wiedząc, czy powinnam je wziąć teraz, czy nie.
Chichocząc wyrwał mnie z zamyślenia. Spojrzałam na niego, gdy robił kolejny obłoczek z dymu papierosowego.
- Nie gryzę mocno, dopóki nie wolisz tego sposobu - mrugnął, przez co się zarumieniłam. Chwyciłam koc i owinęłam nim swoją małą postać. Przesunęłam się tak, że mogłam się położyć. On siedział obok mnie, a jego ręka wystawała za okno.
Patrzył na mnie z lekko rozchylonymi ustami, a jego oczy wyglądały jakby miały zaraz się zamknąć. Mówiąc, że mnie przerażał nie byłoby odpowiednią definicją. Oblizując usta, wziął kolejnego bucha.- Czy ta paczka jest pusta? - zapytał swoim chrapliwym głosem, który spowodował, że przebiegły mnie dreszcze.
- Jaka paczka? - mruknęłam, patrząc mu w oczy.
- Papierosy? Myślisz, że zostawiłem je u ciebie bez żadnych intencji? - uśmiechnął się, a moja twarz przybrała odcień ciemnej czerwieni. Próbowałam schować się pod ciepłym kocem.
- Umm... Ja.. - zaczęłam, unikając jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego.
- Umm.. Ja.. - naśladował mnie wysokim głosem, przez co na niego spojrzałam. Zaśmiał się, a ja zastanawiałam się, czy nie palił znowu trawki, ponieważ nie śmiał się ze mnie... jeszcze.
- Chodź tutaj - wyszeptał, biorąc kolejnego bucha, zanim pochylił się, aż jego nos dotykał mojego. Zadyszałam, a mojego oczy spoglądały w jego, dopóki mój wzrok nie spoczął na jego ustach.
Jego zimny palec kreślił nieokreślone kształty na moim policzku, na co rozchyliłam usta, a dreszcze przebiegły po całym moim ciele. Nagle, wypuścił powietrze od dymu prosto w moje usta. Ale zanim mogłam kaszlnąć, jego miękkie usta dotykały już moje.
I wszystko, co Nancy mi powiedziała zniknęło.
Czułam jego ruch, zanim jego zimne palce, które właśnie trzymały jointa, dotykały moje policzki, na co zadrżałam. Zaczęłam delikatnie oddawać pocałunek. Najwyraźniej wziął on to za znak, aby przejść dalej. Jego wargi dociskały moje, zaczął szybciej oddychać i nagle nie byłam już niczego pewna, gdy leżałam pod nim, delikatnie całując jego utalentowane usta.
Odepchnął koc, a jego dłonie przejechały z mojego ramienia do mojej talii, nie omijając żadnego miejsca. Jego dłonie powoli zaczęły wędrówkę po moim ciele, a jego długie palce zatrzymały się w okolicach moich piersi. Nim mogłam zaprotestować powoli zbliżył się w kierunku mojej piersi.
Przerwałam pocałunek, przypadkowo wzdychając, co odebrał w niewłaściwy sposób. Jego ręka znajdowała się teraz na mojej piersi dotykając jej delikatnie. Otworzyłam usta, gotowa powiedzieć mu, by przestał, gdy ponownie mnie pocałował.
- Jason, przestań - wymamrotałam, przerywając pocałunek. Zepchnęłam jego dłoń. Jęknął, a jego oczy spojrzały w moje i jeśli nie byłby to on to zdecydowanie bym wymiękła.
- Czego się boisz? - zapytał, oblizując powoli swoje usta. Nie mogłam oderwać od niego oczy, był po prostu zbyt wspaniały. Zmarszczyłam brwi, nie będąc w stanie nic powiedzieć, z powodu tego, że był tak... blisko. Przewrócił swoimi brązowymi oczami, wyrzucając mnie z mojego snu na jawie. - To twój pierwszy raz, prawda? - uniósł brwi, a ja spojrzałam na niego pytająco.
Nagle zdałam sobie sprawę, co miał na myśli.
- Pierwszy r.. Co ku..? Nie zamierzam uprawiać z tobą seksu! - rzuciłam, uderzając go w ramię, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Wzruszył ramionami nim usiadł i ponownie chwycił swojego jointa, który był umieszczony na popielniczce.
Spoglądałam na sufit, gdy Jason wyrzucił jointa za okno. Oparł się o nie, podnosząc kolana do góry i owijając nimi swoje dłonie. Mówiąc, że był w idealnej pozycji, by na mnie patrzeć byłoby kłamstwem. Kaszlnięcie.
- Nie wiedziałam - wymamrotałam, bawiąc się palcami pod ciepłym kocem. Nie wiedziałam, co powiedzieć, aby go nie wkurzyć, czy coś. Może to tylko trawka trzymała go spokojnego w tej chwili. Westchnął i wiedziałam, że był świadomy, o czym mówię.
Spojrzałam na niego i zobaczyłam , że patrzył na łóżko pod nami.
- Wiem, że nie wiedziałaś - wymamrotał, ale nie wiedziałam, czy powiedział to, bo wiedział od samego początku, czy dlatego, że był wściekły i nie chciał o tym rozmawiać.
- Nie wiedziałam, że Tom.. Wiesz.. - przerwała, a mój głos niemal był niesłyszalny, gdy łzy spłynęły z moich oczu.
- Mordercą? - zapytał, a jego oczy spoczęły na mojej beznadziejnej postaci. Nie odpowiedziałam, ponieważ nie wiedziałam jak. Nie wspominając, że nie znałam całej tej sytuacji. Co jeśli Jason po prostu atakował mojego kuzyna, a on po prostu działał w swojej własnej obronie?
- Zawsze ostrzegał mnie przed życiem, jakim żyję teraz - stwierdziłam, przełykając myśląc o swoim kuzynie jako o psychopacie. - Zawsze ostrzegał mnie przed Bronxem, przed tymi ludźmi, przed..
- Jedyną rzeczą przed, którą powinien był cię ostrzec był on sam - przemówił chłodno Jason, wzruszając delikatnie ramionami. Właśnie zniszczył moją ostatnią nadziej w tak prostych słowach, które najprawdopodobniej były prawdą.
A może nie mogłam znieść prawdy.
Ciarki przeszły po moich plecach, gdy zdałam sobie sprawę, że miałam w rodzinie mordercę. To najbardziej nie przerażało.
- Przepraszam - wypaliłam, a łzy ponownie sformowały się w kącikach moich oczu, ale wiedziałam, że tym razem nie mogłam ich odepchnąć. Odwracając głowę w jego kierunku, łza spłynęła po moim policzku, gdy przeszedł po mnie ból, widząc go takiego załamanego. Mimo, że być może był twardzielem, jego oczy pisały powieści.
Jego piwne oczy spoglądały w moje brązowe i mogłabym przysiąc, że widziałam, jak w jego oczach formują się łzy, ale zanim miałam szansę by sprawdzić to ponownie to chłopak pokręcił głową.
- Przepraszam nie przywróci kurwa mojego brata - splunął, a ja skrzywiłam się na jego dobór słów.
Przecież ja go nie zabiłam.
Pociągając nosem, przyłożyłam dłonie do swojej twarzy, starając się uspokoić, ale nie pomogło mi to. Prawie zapomniałam, że nie byłam sama w tym pomieszczeniu, a ktoś siedział tuż obok mnie. Gdy chciałam usiąść i znaleźć coś do picia, poczułam jak silna wytatuowana dłoń chwyta mnie w pacie, zmuszając bym ponownie się położyła.
Moje ręce drżały i nie mogłam nawet złapać oddechu, gdy jedno zdanie przebiegało w moich myślach: Miałam w rodzinie morderce. Miałam w rodzinie morderce. Miałam w rodzinie morderce.
- Przestań - miękki, ale ochrypły głos wymamrotał tuż obok mojego ucha, a moje oczy szukał jego.
Znajdując te same złociste oczy, które już na samym początku przyciągnęły moją uwagę, przygryzłam powoli i boleśnie wargę, próbując powstrzymać się od płaczu. Biorąc głęboki oddech, spojrzałam na sufit, kiedy poczułam, jak jego kciuk kreśli kółka na mojej szczęce. Ujął ręką moją twarz, a swoim kciukiem przetarł kilka łez.
Miałam coś powiedzieć, gdy on westchnął.
- Przepraszam za bycie takim dupkiem - wymamrotał, na co zaśmiałam się, może trochę za głośno. Prychnął, co było bardziej niż urocze, mogę dodać.
- Co? - głęboki czerwień pojawił się na mojej twarzy i powoli pokręciłam głową.
- Byłabym czymś więcej niż suką jeśli to by mi się przytrafiło.
Mimo, że go nie wiedziałam, wiedziałam, że przewrócił oczami.
- Wiedziałem - sapnęłam cicho, delikatnie uderzając go ręką.
- Co.. - zaczęłam, ale przerwałam, gdy usłyszałam jak otwierają się drzwi od przyczepy. Jason zdjął ze mnie swoje ramię i będąc szczerą: w ogóle mi się to nie podobało.
- O Boże, jestem zmęczona jak cholera - narzekała Nancy, potykając się o rzeczy w przyczepie. Jej oczy odnalazły moje.
- To pewnie dlatego, że nie wyspałaś się w nocy - skomentował Jason, gdy Lucas zaśmiał się i pokręcił głową.
- Dałabyś mi koc? - zapytała moja przyjaciółka, kładąc się obok mnie, gdy Lucas owinął już ją swoją ręką, kładąc się obok niej i okna. Więc było w zasadzie tak: Jason, ja, Nancy i Lucas. Śpię znowu obok niego.
- Proszę bardzo - uśmiechnęłam się, wręczając im trzy koce, gdy zachowałam trzy inne dla.. Cóż... Mnie i Jasona.
Lucas jęknął, siadając i zdejmując koszulkę i nie musiałam patrzeć, by wiedzieć, że Nancy uśmiechała się jak czterolatka. Przewróciłam oczami, kiedy Jason syknął i także zdjął swoją koszulkę. Przygryzłam wargę, gdy zauważyłam jego umięśnione plecy, które dawały mi już wystarczające powody bym zaczęła się ślinić.
Nie wiedziałam, że możliwym jest być tak pięknym. I nie obchodziło mnie to, że był chłopakiem, i że to się nie liczyło: Powinnam nazywać go seksownym i gorącym, ale nie. Był piękny, mimo, że go nie znałam, wiedziałam, że ma dobre serce, który było po prostu złamane.
- Nie wiem jak wy, ale mi zimno - przemówiła Nancy, chichocząc i spoglądając na Lucasa. Czułam jak Jason wierci się obok mnie, co wydawało się, iż próbuje zdjąć swoje siwe spodnie dresowe.
- Pomogę ci z tym - powiedział Lucas, tuląc ją, co spowodowało, że przeszedł mną dreszcz. I pomyśleć, że mogą coś teraz robić..,
- Zimno? - ochrypły głos Jasona szepnął mi do ucha, a jego gorący oddech uderzył w moją szyję, na co westchnęłam cicho. Skinęłam słabo głową, pocierając ramiona, starając się rozgrzać, aż poczułam, jak zimne ramię obejmuje mnie w talii. Bez protestu zamknęłam oczy i odpłynęłam w głęboki sen. Będąc w pewnym rodzaju szczęśliwą.
______________________________________________________________________________
Uwielbiam ten rozdział. Ta końcówka jest taka lekka, przyjemna. Ach;) Kochani wciąż liczę na dużo komentarzy, gdyż pod ostatnim ich jest mało w porównaniu do poprzednich. Nie wiem, czy wiecie ale one motywują do tłumaczenia i dodawania nowych.
Do następnego! :)
Będę pierwsza, haha! Lecę czytać :*
OdpowiedzUsuńjestem druga i już przeczytałam rozdział. :))) snjsbfjsh końcówka jest taka słodka on ją przytulił. aaa szkoda, że Nancy im przerwała wchodząc do przyczepy. Są tacy słodcy i Milena jest taka słodka taka grzeczna i niewinna a jak pewnie się okaże będzie małym diabełkiem. Nie mogę doczekać się następnego. :)))
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdziała kocham to opowiadanie.:))))) Jesteś wspaniałą tłumaczką . Pojawiło się trochę błędów ale to co rozdział i tak jest genialny. Brakuje mi tylko tego co Justin myśli i czuje. Ale ty rozdziału nie piszesz tylko tłumaczysz więc to nie zależy od ciebie. Końcówka najlepsza !!!! <3 <3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńAle że jakieś literówki? :)
Usuńtak :))
UsuńNie mogę się doczekać następnego :))
OdpowiedzUsuńKońcówka najlepsza^^
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie ^^ :)
OdpowiedzUsuńaaaa świetny rozdział nie wiem co mam za bardzo napisać bo ty to opowiadanie tylko tłumaczysz ale i tak dziękuje, że chce ci się to robić bo jest ono genialne. Trochę w stylu Dangera bo Jason trochę taki Bad Boy. W szczególność teraz gdy rozdział Danger Back pojawia się raz na 3 - 4 miesiące. Nie mogę doczekać się następnego :)))
OdpowiedzUsuńja też zauważyłam małe błędy i tak małe literówki. : ))) Poza tym rozdział genialny :)) czekamy na następny.
OdpowiedzUsuńOmg swietny <3 uwielbiam to opko. Czekam z niecierpliwoscia na ciag dalszy ;)
OdpowiedzUsuńSłodkie ;3 :D
OdpowiedzUsuńO boze nancy idealnie *.*
OdpowiedzUsuńO jejku jaki słodki rozdział, aż sama się popłakałam..
OdpowiedzUsuńidealny dybdjb
OdpowiedzUsuńNiech ktos kupi mi takiego Jasona, pls...
OdpowiedzUsuń~fanceygomez
Niech on będzie taki cały czas :p. To słodkie :) a końcówka taka fajna :) do następnego :)
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział oraz genialne tłumaczenie :)) Nie wiem co mam ci więcej napisać. Bo to nie jest twoje opowiadanie ty je tylko tłumaczysz ale i tak rozdział super !!! <3 czekam na następny.
OdpowiedzUsuńAwwww... <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :) najlepsza końcówka ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :O
OdpowiedzUsuńUwielbiam to ff fntibfij
OdpowiedzUsuńZnalazłam dzisiaj to tłumaczenie i po prostu agfhyjklmnffvvb Już czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńKurde rewelacja ! ;** czekam na kolejny ^ ^
OdpowiedzUsuńJaka słodka końcówka ^.^
OdpowiedzUsuń