środa, 12 listopada 2014

11. Skradzione pizze

Z punktu widzenia trzeciej osoby:
- To tylko 15 minut drogi stąd - powiedziała Nancy przewracając oczami, wkurzona przez Jasona. Chłopak jęknął w odpowiedzi i przejechał po twarzy swoimi dużymi dłońmi.
- Jason, jestem głodny jak cholera - warknął Lucas, sprawiając, że dziewczyny się za śmiały. Każde z nich chciało jedzenia, a skoro Jason o nie pierwszy zapytał to on musiał je załatwić.
- Jest 10:30 i chcecie pieprzoną pizzę? - splunął patrząc na nich, a oni skinęli głowami.
- Jestem pewien, że Milena z przyjemnością do ciebie dołączy - skomentował Lucas. Swoimi dłońmi objął Nancy w talii. Dziewczyna zachichotała, na jego jakże oczywiste zamiary. Milena usiadła obok Jasona, a ich ramiona się dotknęły. Chłopak przewrócił oczami i wstał, gdy jej oczy ponownie przyglądały się jego umięśnionym plecom. W jej głowie wciąż kłębiło się jedno pytanie: jak ktoś może być tak wspaniały? 
Wkrótce jej sen na jawie dobiegł końca, ponieważ założył on na siebie siwe dresy i sięgnął po żółtą koszulkę, która znajdowała się w jego torbie.
- Co chcecie? - zapytał Jason, odwracając się, aby spojrzeć na Nancy i Lucasa, którzy próbowali trzymać z dala od siebie swoje ręce. Lucas wzruszył ramionami.
- Zaskocz mnie kochanie - Nancy się zaśmiała, ale Jason wyraźnie pokazał swoje niezadowolenie. - Tak długo jak jest to jedzenie mam to w dupie! - dodał Lucas, wyrzucając ręce w górę, zdając sobie sprawę, jak głupio zabrzmiał. Milena odkryła się i wstała wiążąc włosy w koka. Jej twarz wyglądała niewinnie, gdy nie miała na sobie makijażu. W torbie znalazła czerwony sweterek oversize, który jej przyjaciółka schowała do torby. Następnie dziewczyna rozglądała się za miejscem, gdzie mogłaby się przebrać.
Nagle słyszalny był trzask drzwi, co sygnalizowało, że Jason już wyszedł na porannego papierosa, aby się uspokoić.
- Miejsce pasażera? - zasugerowała Nancy, unosząc brwi, gdy Milena lekko skinęła głową, otwierając małe drzwi od tamtej części i usiadła na siedzeniu. Westchnęła, szybko przeciągając sweterek przez głowę i próbując go na siebie założyć.
Jednakże nim to zrobił, coś bądź ktoś przykuł jej uwagę. Ktoś, kto uśmiechał się jak głupiec. Z jękiem próbowała zakryć swoje ciało materiałem. Jason tylko się roześmiał i odwrócił wyciągając papierosa.
- Dupek - wypaliła. Przyglądała się mu, a właściwie jego plecom, gdy przeciągała przez głowę czerwoną rzecz. W końcu jej się to udało i wyszła z przyczepy. Gdy tylko to zrobiła chłopak od razu odwrócił się w jej stronę z bezczelnym uśmiechem na ustach. - Czy to było konieczne? - splunęła, krzyżując ramiona na piersi.
- O ile pamiętam to wyszedłem przed tobą. Jeśli tak bardzo chciałaś zrobić dla mnie striptiz to mogłaś po prostu zapytać - zachichotał, wydychając dym w jej twarz, na co zamknęła oczy, powoli oddychając. Zignorowała jego komentarz. Jedyną rzeczą, którą ją martwiła było to, że zobaczył jej czarny koronkowy stanik. - Jeśli nie chcesz słuchać krzyków Nancy i Lucasa to sugeruję ci, abyś poszła za mną - uniósł głos, gdyż był kilka kroków z dala od niej.
Wyrzucając ją z zamyślenia, Milena szybko spojrzała na niego, próbując zakryć swoją zaczerwienioną twarz. Człowiek obok niej zachichotał, wyciągając kolejnego papierosa.
- Pokaż mi co masz, maleńka - przemówił brytyjskim akcentem, a uśmieszek pojawił się na jego ustach, zaś jej oczy się rozszerzyły. Teraz?
- Um... - przerwała, a jego uśmiech nie schodził z ust. - Nie ma nawet północy - zatrzymała się, a następnie kontynuowała chód. Musiała coś ugryźć, bo czuła się jakby płonęła.
A może jakby była w siódmym niebie?
Zaśmiał się, podążając za nią, łapiąc ją za ramię i odwracając.
- Mówisz, że jesteś taka spięta jak twoi rodzice? - zmarszczyła brwi.
- Moi rodzice? Nawet ich nie znasz - rzuciła, wyrywając swoje ramię, nim ruszyła ponownie na przód.
Najdziwniejsza rzecz? Nie miała pojęcia, gdzie jest pizzeria.
Chłopak szybko ją dogonił i już szedł obok niej. Milena spojrzała na niego, czując nieznany zapach, którego początkowo nie rozpoznała. Przygryzła wargę. Naprawdę chciała wziąć narkotyk. Jedyny powód? By pozostawić po sobie wrażenie. Dziwne, gdyż ona nawet go nie lubi. Dlaczego chciałaby mu zaimponować?
Zaśmiał się, wiedząc dokładnie, co przebiega przez jej małą główkę. Wyciągnął jointa z ust, wypuszczając dym i wyciągając w jej stronę rękę. Spojrzała na to i delikatnie chwyciła go w swoją dłoń, przez co ich palce się dotknęły i przeszedł ich dreszcz, na co ona szybko odsunęła rękę.
Gdy wkładała między swoje pulchne wargi jointa Jason przyglądał się jej uważnie. Wdychając substancję chemiczną nagle poczuła coś innego niż zwykle. Nie mówiąc, że dużo pali. W rzeczywistości: nigdy nie paliła.
Zakaszlała na dziwny smak, wyciągnęła jointa, a jej oczy znalazły osobę, która uśmiechała się z ubawem.
- I to, księżniczko, jest trawka - wyjaśnił, zabierając jej jointa. Była gotowa zabić go gołymi rękami, gdy śmiał się z niej, wiedząc, że znienawidzi go za to na zawsze.
- Poważnie? - zapytała, unosząc brwi, gdy zauważyła małe miasto na końcu drogi, po której szli.
- Absolutnie - odpowiedział, mimo, że wiedział, że zdenerwuje ją to jeszcze bardziej. Ale takie były jakie zamiary. Uważał, że była zabawna, kiedy była na niego zła. Dziewczyna odchrząknęła.
- Um... Jason? - zapytała, bawiąc się palcami, starając się unikać z nim kontaktu wzrokowego.
- Tak? - wypalił, wciąż paląc trawkę, którą w pewien sposób uwielbiał. Relaksowała go, a to było mu potrzebne, zwłaszcza teraz. Miał rapować w lidze mistrzów i przez to buzowała w nim ogromna dawka stresu.
- Nie mam pieniędzy, a ty? - zapytała, wiedząc, że będą na miejsce za dwie minut. Zaśmiał się, biorąc kolejnego bucha nim wyrzucił jointa na ziemię i przygasił go butem.
- Nie - odpowiedział.
- Boże, to w takim razie idź sam - powiedział, odwracając się.
- Naprawdę myślisz, że zapłaciłbym za takie gówno? - odwrócił się do niej, unosząc brwi i oblizując usta, co tak w ogóle było najseksowniejszą rzeczą, jaką ona kiedykolwiek widziała.
- O czym ty.. - zaczęła, ale Jason jej przerwał.
- Nigdy nic nie ukradłaś? - zapytał, zdenerwowany tym, iż początkowo nie zrozumiała.
- Co kurwa? Nie! To się nie stanie! - krzyczała.
- Tak, to się stanie. Jeśli nie chcesz kurwa umrzeć z głodu to przywyknij do tego, bo księżniczko: żadne z nas nie ma pieniędzy - rzucił, wkładając dłonie do kieszeni.
- Czy Nancy ma pieni.. - wymamrotała, ale przerwał jej chłopak.
- Nie - powiedział zdenerwowany tym, że wciąż ciągnie ten temat, gdy już wszystko jest jasne. To nie tak, że żadne z nich nie miało pieniędzy. Milena miała ich sporo. Tak, jak i Jason oraz Lucas nie byli biedni ze względu na ich zeszłe.. prace. Nancy też nie była jakimś żebrakiem, więc to wszystko zszokowało Milenę.
- Chodź. Jestem kurewsko głodny - warknął Jason, odwracając się i ciągnąc Milenę za sobą.
Gdy w końcu dotarli przed pizzerię dziewczyna głośno westchnęła, na co jej towarzysz przewrócił oczami.
- Wyluzuj, to nie pierwszy raz kiedy robię coś takiego - próbował ją uspokoić, ale najwyraźniej to nie pomagało. Spojrzała na niego, a on jęknął i zacisnął szczękę. Zanim weszli do sklepu zauważył młodego mężczyznę o czarnych włosach, który czytał jakąś plotkarską gazetę i był najwyraźniej znudzony.
Jason uśmiechnął się, a w jego głowie pojawił się wspaniały pomysł. Milena miała złapać już za klamkę, gdy ten ją odciągnął od okien. Dziewczyna rozejrzała się, ale nikogo nie było w ich pobliżu.
- Co teraz? - wyszeptała-krzycząc. Spojrzał na jej sweter i chwycił go wkładając go do jej legginsów.
Zmarszczyła brwi. - Co ty robisz? - podniosła głos, przyglądając się jego poczynaniom.
- Zamknij się i się ucz - jęknął, a jego duże dłonie niemal spoczywały na jej talii.
Podszedł do niej od przodu i również z tej strony postanowił włożyć materiał swetra w legginsy, przez rozciągał go, by nie wyglądało to zbyt dziwnie. Postanowił też zrobić jej większy dekolt.
- Przestań! - krzyknęła, popychając go, na co on tylko zbliżył się jeszcze bardziej. Jej biustonosz był widoczny dla jego głodnych oczu. Oblizując usta, próbował odciągnąć od siebie jakiekolwiek myśli poprzez spoglądanie w jej duże oczy.
- To nie tak, że nic nie widziałem wcześniej - mrugnął, wspominając wcześniejszą sytuację, gdy przebierała się na siedzeniu pasażera. - Wejdź tam, pochyl się i zamów cztery pizze salami. Rozumiesz? - zapytał, wskazując głową stronę sklepu. Dziewczyna rozchyliła wargi.
- Przepraszam? Ja nie.. - zaczęła, ale postanowił jej przerwać.
- Zrobisz to - pokręciła szybko głową.
- Nie jestem dziwką, dzięki - skrzyżowała ramiona na piersi, przez co wyglądały na jeszcze większe. Jego oczy spoczęły na nich, na co zdała sobie sprawę co robi i puściła ramiona. Jęknął ponownie znajdując jej brązowe oczy.
- Naprawdę? - zapytał sarkastycznie, na co ona rzuciła mu śmiertelne spojrzenie. - Będę tuż obok ciebie. Po prostu zrób co ci kurwa mówię - jęknął, będąc przez nią wkurzony.
- Co jeśli zadzwonią po policję? - wymamrotała, odwracając wzrok w stronę drzew znajdujących się w parku, przez który niedawno przeszli.
- Nie zadzwonią, zaufaj mi - odpowiedział, wkładając dłonie do kieszeni spodni od dresu. Milena na niego spojrzała.
- Pewnie - przemówił w najbardziej ironiczny sposób, jaki tylko mogła. Chłopak przewrócił oczami na jej zachowanie. Wzdychając, odwróciła się w stronę drzwi i otworzyła je. Jej koronkowy stanik był na idealnym widoku.
Ciemnowłosy mężczyzna spojrzał w górę i na jego ustach pojawił się uśmiech, gdy ją zobaczył, ale szybko znikł, gdy ujrzał za nią Jasona. Był na oko w tym samym wieku co Jason, o ile nie młodszy, ale zdecydowanie nie młodszy, czy też nie tak młody, jak Milena.
- Co mogę ci podać? - przemówił swoim brytyjskim akcentem, na co się uśmiechnęła, przypominając sobie, że wcześniej to samo próbował Jason. Marszcząc brwi, pokręciła głową. Dlaczego o nim myślisz? Niemal wymamrotała to do siebie i szybko przygryzła wargę. Sprawiło to, że jeszcze bardziej spodobała się mężczyźnie, który był zapatrzony w jej dekolt.
Milena pamiętała o wskazówkach Jasona i powoli się pochyliła. Jej brzucho burczało, ale nie z pustki, ale z wiedzy, że stał tuż za nią.
- Może 4 pizze? - próbowała brzmieć zmysłowo, ale jej głos załamał się na końcu, gdy poczuła, jak palce Jasona przejeżdżają od jej tyłka przez kręgosłup. Mężczyzna przełknął, kiwając głową i wpisując coś w rejestr.
Spojrzała na Jasona, który pokiwał lekko głową, pokazując, że nie ma się bać, gdyż wiedziała, że to była pora aby zapłaciła za ich jedzenie. Gdy ponownie zwróciła wzrok w stronę lady mężczyzna już zniknął w kuchni, przygotowując pizzę.
Jason rozejrzał się, nim wskoczył za ladę i otworzył rejestr, aby wyjąć potrzebne mu pieniądze. Gdy przypadkowo chwycił 20 dolarów uśmiechnął się do siebie, wiedząc, że dostanie nawet coś w zamian. Następnie podszedł do niej.
- Widzisz, mówiłem ci, że to wypali - uśmiechnął się, na co ona przewróciła oczami, nie będąc w nastroju na jego ego.
Mężczyzna od pizzy wrócił, nie wiedząc co się właśnie stało, i odwrócił się do Jasona, gdy zauważył, że trzyma pieniądze. Miał już coś powiedzieć, ale chłopak uprzedził go wręczając mu rachunek, starając się nie uśmiechnąć. Milena miała nadzieję, że wszystko wyjdzie tak jak było zaplanowane.
- Dzięki - wymamrotał chłopak, biorąc od niego pieniądze, a następnie wręczając resztę.- Będą gotowe za 10 minut - powiedział, ponownie znikając w kuchni. Milena westchnęła, szczęśliwa, że nie złapał ich na brudnym uczynku. Nagle Jasona dłonie znalazły się na jej talii, popychając ją w kąt.
- Wiesz, 10 minut wystarczy na odrobinę zabawy - szepnął i umieszczając pocałunek na jej obojczyku. Milena zadyszała tym nagłym kontaktem, a jej palce dotykały jego pleców i odrzuciła głowę nieco do tyłu. - Twój stanik jest taki seksowny - skomentował, nie dając jej szansy aby odpowiedziała bądź na niego krzyknęła. Przełknęła ślinę, wiedząc, że nie chce wyjść przed nim na spiętą, ale gdyby był to jakiś inny facet to już miałby niezły odcisk jej dłoni na swoim policzku.
Swoimi palcami przejechał po jej swetrze, który luźno wisiał na jej ramionach, a właściwie tak, jakby miał spaść. Oblizał usta, a ona zamknęła oczy, modląc się, żeby kasjer nie wrócił w najbliższym czasie bo byłoby to niezręczne.
- Wyluzuj się - wymamrotał, gdy zauważył, że jest zdenerwowana pod wpływem jego dotyku. Jego gorący oddech uderzał w jej nagie ramię.
- Jesteśmy w miejscu publicznym - zdołała wyszeptać, sycząc na dziwne uczucie, które jej dawał.
- No i? Zaufaj mi - odetchnął, gryząc jej szyję, dzięki czemu powoli schodziło z niej napięcie. Jęknął cicho przy jej skórze, dociskał ją do kąta przy ladzie.
Podszedł jeszcze bliżej, o ile to możliwe, a jego język czynił magię na jej szyi, na co dyszała w przyjemności, w końcu będąc zrelaksowano. Jego dłonie zjechały w dół do jej tyłka, delikatnie go masując, a on zaczął ssanie jej szyi, znajdując jej czuły punkt. Uśmiechnął się, gdy wypuściła z siebie słaby jęk, a zęby przycisnęła do dolnej wargi.
Swoimi dłońmi ścisnął mocno jej tyłek, tak jak lubił. Wiedział, że jest w tym wszystkim początkująca, więc próbował się kontrolować, nie chcąc jej przestraszyć. W końcu, ciężko było znaleźć dziewice. Ładne dziewice. Przygryzł jej czuły punkt, tworząc siniaka, a ona zapiszczała głośno z nagłego bólu i przyjemności. Chichocząc na jej niedoświadczenie dotykał dłońmi jej dobrze wyrzeźbionego tyłka.
- Tutaj jesteście - przerwał im głos, gdy Milena dyszała, a Jason delikatnie odciągnął ją za siebie, dając jej szansę do poprawienia ubrania, gdyż był od niej wyższy.
- Dzięki, stary - przemówił Jason, łapiąc cztery pudełka, a następnie położył dłoń z tyłu jej pleców i poprowadził w stronę wyjścia, co uważała za niesamowicie atrakcyjne.
Przygryzła wargę, nie wiedząc jak zacząć rozmowę po tym wszystkim, co się wydarzyła. Jason najwyraźniej wiedział, co robi.
- Boże, jestem głodny - powiedział bardziej do siebie, wdychając smak dobrych pizz.
- Jason? - zapytała po minucie ciszy.
- Hmm? - odpowiedział, trzymając w dłoniach mocno pudełka.
- Jak był twój brat? - natychmiast ugryzła się w język ze względu na to głupie pytanie, które od wczoraj krążyło po jej głowie. Zmrużył oczy, przyglądając się jej.
- Nie twoja sprawa - rzucił, nie rozumiejąc, dlaczego w ogóle czemu o to pyta.
Kaszlnęła, wiedząc, że był to zły pomysł.
- Przepraszam - wymamrotała, zostawiając temat i skupiając się na pięknym parku przed nią. Cisza wypełniła powietrze.
- Mój ojciec jest nadopiekuńczy - zachichotała Milena, bawiąc się palcami. Ale przecież to nie było dla niej zabawne. Jason skinął głową, nie rozumiejąc sytuacji, ponieważ nigdy nie miał ojca. Była 23 i ich dwójka leżała na łóżku, ponieważ Nancy i Lucas zdecydowali udać się na spacer, ponieważ on musiał powiedzieć jej coś naprawdę ważnego. Milena zgadywała, że pewnie to, jak ważna się dla niego stała i tego typu rzeczy.
Jason i ona rozmawiali przez dwadzieścia minut o różnych rzeczach. Po niegrzecznym pytaniu dziewczyny ich dwójka ignorowała się, ale po tym jak przeprosiła kilka minut temu powiedział, że jest w porządku i chce o tym zapomnieć.
- Moja mama jest nadopiekuńcza - stwierdził, kiwając głową, gdy spoglądali na sufit.
- Masz rodzeństwo? - zapytała, ale pożałowała tuż po tym, jak pytanie opuściło jej usta. Jason skinął głową.
- Tak, dwie młodsze siostry - uśmiechnął się, kładąc ramię za głowę. - Jazmyn i Jenna. Są kochane.
Milena uśmiechnęła się.
- Zawsze chciałam mieć rodzeństwo - wyszeptała, myśląc o tym, jakie byłoby jej życie z siostrą lub bratem.
- Nie masz żadnego? - zapytał, na co pokręciła głową.
- Nie - skinął, rozumiejąc co mogła czuć, bo wiedział, że posiadanie rodzeństwa jest wspaniałą sprawą.
Leżeli w ciszy, a po chwili dziewczyna ziewnęła ze zmęczenia. Wiedziała, że jeśli Nancy i Lucas nie wrócą za minutę to prawdopodobnie zaśnie. Myśląc o dzisiejszym dniu była dumna, że ona i Jason jakoś się dogadali.
Gdy jej oczy miały się zamknąć, Jason przemówił.
- Był miły - i to był pierwszy raz, gdy zasnęła uśmiechając się jak idiotka.
_________________________________________________________________________
Przepraszam za literówki i w ogóle, nie sprawdzałam rozdziału, a starałam się dodać go szybko, bo wielu z was na tym zależało.
Nie uważacie, że Jason robi się coraz milszy? Awww:) Już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów.
Pozdrawiam i do następnego! :)

12 komentarzy:

  1. Znowu jestem pierwsza, haha :D uwielbiam i czekam na nastepny gdzie mam nadzieje sie pocaluja :D /bers

    OdpowiedzUsuń
  2. O nareszcie rozdział. Co chwile odświeżałam stronę, aż w końcu poszłam na kolację. Wracam, a tu taki prezent :-) Rozdział super, czekam na next.
    Zapraszam do mnie: http://www.opowiadanieneversaynever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny !! Przynajmniej się jakoś dogadują :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, widzę, że akcja się coraz bardziej rozkręca ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny, Jason sie przy niej otworzyl :)) rozdzial swietny, czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Omfg kiedy następny? Nie wiem jak motywowac ale DODAJ SZYBKO BO UMIERAM!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie spodziewałam się że Jason powie coś na temat swojego brata <3

    OdpowiedzUsuń