Jeśli czytacie to opowiadanie zostawcie komentarz - KLIK - bo nie wiem czy warto tłumaczyć skoro tak mało osób je czyta.
Z punktu widzenia Mileny:
Otworzyłam oczy, wyciągając ramiona, a ziewnięcie uciekło z moich ust. Zdecydowanie nie byłam gotowa na szkołę po tym, co stało się wczoraj. Odwróciłam się, by chwycić telefon w ręce. Zmarszczyłam brwi, zdając sobie sprawę, że Jasona już tu nie ma. I w jakiś sposób sprawiło to, że mój dzień stał się jeszcze gorszy, mimo, że nawet jeszcze się nie zaczął.
2 nowe wiadomości sprawiło, że szybciej zabiło mi serce. Modliłam się, aby były od niego. Przejeżdżając kciukiem po ekranie telefonu, odblokowałam go sprawdzając wiadomości.
Mogłaś powiedzieć mi, że twoja mama wróciła już do domu, kochanie.
Nie idź dziś do szkoły
Moje serce dosłownie się zatrzymało, a policzki zapłonęły. Wciąż nie przywykłam, że mnie tak nazywa i tylko nawet myśl ominięcia szkoły dla niego sprawiła, że się uśmiechnęłam. Ale nie mogłam, wiedziałam to. Mimo to nie chciałam wyjść na spiętą, tak jak on to powiedział. Wzdychając, zastanawiałam się, co mu napisać.
Nie mogę, no chyba, że chcę zostać zabita... :(
Klikając wyślij, wstałam, przejeżdżając dłonią po włosach. Zawsze związywałam na noc włosy w koka, ale nie widziałam w tym już sensu, ponieważ i tak myłam je rano. I to własnie zrobiłam.
Wychodząc spod prysznica, wysuszyłam ciało, zanim znalazłam dobry strój. Swoje włosy pozostawiłam w naturalnych lokach. Chwyciłam do ręki telefon, będąc odrobinę podekscytowaną, że Jason odpisał.
Lol czuję spięcie ;)
Pokręciłam głową i odpisałam.
Chciałbyś
Wrzuciłam telefon do torby i zeszłam na dół, wiedząc, że Nancy może przybyć w każdej minucie. Ale nagle komórka zwibrowała, sygnalizując, że dostałam nową wiadomość, którą od razu otworzyłam.
Przepraszam, nie mogę po ciebie dziś przyjechać
Zmrużyłam oczy na dziecięce zachowanie Nancy. Jęknęłam głośno. Świetnie. Nie tylko musiałam jechać autobusem, ale w wiadomości nie dała XO, które było jej znakiem. Nie pisała tak nigdy, więc to było dziwne. Więc może, nie tylko była na mnie zła, ale wściekła, a ja tego nie zauważyłam. Ale czemu miałaby być? Nic jej nie zrobiłam i jeśli zachowywała się tak tylko i wyłącznie z powodu Jasona to była dziecinna.
Nawet nie odpisałam, ponieważ i tak by mi nie odpowiedziała i dlatego, że nie chciałam jeszcze bardziej ją zdenerwować. Jasnym było to, że miała coś przeciwko mnie, ale najwyraźniej nie miała odwagi by mi to powiedzieć.
Szybko założyłam jakieś buty i wyszłam z domu. Miałam nadzieję, że nie przegapię autobusu. Przeklęłam pod nosem, mając nadzieję, że Bóg zrozumie moją sytuację i nie sprawi, że będzie jeszcze gorzej.
Gdy w końcu dotarłam na przystanek akurat wjechał autobus. Weszłam do środka posyłając kierowcy przepraszający uśmiech. "Przepraszam." Wyszeptałam, na co delikatnie siknął głową i uśmiechnął się, mówiąc, że wszystko w porządku. Usiadłam na jednym z pustych miejsc i przejechałam dłonią po twarzy. Dzisiejszy dzień zdecydowanie nie będzie dobry.
Dzień dobry, skarbie. Jak szkoła, co? :p
Przewróciłam oczami czytając wiadomość od Dennisa. Spojrzałam w górę, by upewnić się, że nauczyciel nie złapie mnie na smsowaniu. Kiedy odwrócił się, aby coś napisać na tablicy, szybko wpisałam odpowiedź.
Gówniana :(
Westchnęłam, chowając telefon do torby. Lekcja była strasznie nudna i zastanawiałam się, jak ktoś może uwielbiać chodzenie do szkoły i cóż... uczenie się. To była najprawdopodobniej najbardziej wkurzająca rzecz kiedykolwiek.
Nancy siedziała na drugim końcu klasy wraz z dupkiem Tysonem. To nie tak, że go lubiła, ale nasz nauczyciel, że dla nas wszystkich będzie najlepiej, aby siedzieć obok kogoś kogo nie lubi lub z kim nie rozmawiamy. Więc nie mogłyśmy nigdy rozmawiać na lekcji.
- Ej! - znajomy głos wyszeptał-krzycząc kilka siedzeń za mną. Nie odwróciłam się, ponieważ byłam pewna, że nie woła mnie. - Milena! - przemówił ponownie, na co się odwróciłam. Tyson uśmiechnął się i oblizał usta w seksowny sposób. - Podobało ci się śniadanie? - jęknął, na co uczniowie, ci którzy nas podsłuchiwali, zaśmiali się. Rumieniąc się, zmarszczyłam brwi, kiedy moje oczy wylądowały na mojej przyjaciółce. Chichoczącej.
Śmiała się. Uważała to za zabawna. Uważała, że wyśmiewanie mnie przez Tysona jest kurewsko zabawne.
Zostałam wyrzucona z zamyślenia, kiedy poczułam, jak ktoś delikatnie uderza w moje ramię, na co odwróciłam się i zobaczyłam Drake'a. Uśmiechnął się lekko, co odwzajemniłam.
- Co jest?- wypowiedziałam bezgłośnie, mając nadzieję, że nauczyciel nie zwróci na nas uwagi. Wzruszył ramionami, pochylając się do tyłu na krześle.
- Uczyłaś się coś z biologii? Bo ja nic - zaśmiał się, patrząc mi w oczy.
Otworzyłam usta, a jęk opuścił moje usta. Oczywiście, jak mogłam o tym zapomnieć? Pewnie wyglądałam jak wariatka, ale można mnie obwiniać? To był naprawdę, naprawdę ważny test, będąc dokładną. Przełykając ślinę, nie wiedziałam co zrobić. Mieliśmy nauczyć się sześciu stron, więc nie byłam w stanie zrobić tego w godzinę, podczas której mieliśmy przerwę na lunch.
Naprawdę nie wiedziałam, co robić podczas lunchu, od kiedy nie byłam w nastroju, by rozmawiać z Nancy. Więc pewnie wyjdę na dwór, mając nadzieję, że którychś ze znajomych Nancy się pojawi i mnie rozbawi.
Dzwonek wyrwał mnie z zamyślenia i spojrzałam na Drake, który patrzył na mnie jakbym nie urodziła się w tym świecie.
- W porządku? - zapytał, na co się zarumieniłam. Skinęłam szybko głową, mając nadzieję, że nie będzie więcej pytał.
- Po prostu muszę z kimś porozmawiać - wymamrotałam, wstając i zabierając wszystkie swoje rzeczy.
Zanim mógł powiedzieć coś jeszcze wybiegłam z klasy. Szybko znalazłam się przed szkołą i znalazłam wolny stolik, na którym usiadłam, a słońce świeciło w moją twarz. Mimo, że był to luty, zaczynało się już robić ciepło. Zamykając oczy, próbowałam myśleć o czymś, co pomogłoby mi rozwiązać mój problem, czyli egzamin z biologii.
- Hej - przemówił obok mnie głos, na co nagle otworzyłam oczy. Spojrzałam na Sarah, moją koleżankę, uśmiechając się do niej. Nie rozmawiałam z nią za wiele, ale dobrze się dogadywałyśmy. Była bardziej przyjaciółką Nancy, więc często ją widziałam.
- Hej, co tam? - zapytałam.
Wzruszyła ramionami, siadając obok mnie, kiedy w końcu moja najlepsza przyjaciółka usiadła po drugiej stronie. Przygryzłam wargę, czekając czy coś powie, albo czy się przywita, ale nic z tego się nie wydarzyło. Co za świetna przyjaciółka. Odwróciłam się do Sarah.
- Nic, nudy - zachichotała.
Wyciągnęłam telefon wpadając na pewien pomysł.
Wciąż się na to piszesz?
- Nie rozumiesz tego, prawda? - krzyczała Nancy, a złość malowała się w jej oczach. Wzruszyłam ramionami, delikatnie kręcąc głową, nie chcąc tworzyć sceny, tak jak ona. Sarah siedziała cicho, bawiąc się palcami i patrząc na ziemię.
- On nie jest dla ciebie dobry. Mówiłam ci to milin razy, cholera! - wymamrotała, a jej oczy robiły dziury w mojej skórze. Przewracając oczami, złapałam torbę z ziemi i wstałam.
- Przynajmniej nie obraża mnie, jak ty - rzuciłam, wyraźnie wkurzona kłótnią z nią.
Zaszydziła.
- Cokolwiek - pomachała do mnie, a ja zacisnęłam szczękę. Co kurwa? Odwróciłam się i udałam się na szkolny parking, mając nadzieję, że nie przyłapie mnie żaden nauczyciel, czy coś. Odblokowałam telefon, by sprawdzić, czy nie mam żadnej wiadomości o tym, że Jason już tu jest, ale nic nie miałam.
Wrzucając telefon do torby, zauważyłam, że Jason już przyjechał. Podeszłam do niego, a moje oczy były spragnione jego obecności. Otwierając drzwi, wsiadłam do samochodu, kładąc torbę na tylne siedzenie.
- Hej - wypaliłam. O Boże, on z każdą sekundą staje się coraz piękniejszy.
Skinął głową, patrząc na mnie.
- Więc? - uniósł brwi, a swoje duże dłonie położył na kolanach.
- Więc co? - zapytałam, nie wiedząc, o co mu chodzi. Jego oczy ciągle na mnie spoglądały, co w pewien sposób sprawiało, że nie czułam się komfortowo. Wiecie, gdy ktoś tak idealny, jak on patrzy na ciebie to nie można czuć się komfortowo. Przynajmniej ja.
Wzruszył ramionami, a ja poczułam jego perfum. Cholera. Otworzyłam usta, by odpowiedzieć, ale wibracja telefonu mnie powstrzymała. Wyciągnęłam go i przygryzłam wargę, gdy zauważyłam, że dzwoni Dennis. Spojrzałam na Jasona, który zmarszczył brwi, trochę wkurzony, mogę dodać.
- Słucham? - odebrałam i czułam jak Jason na mnie patrzy.
- Hej, co tam? - powiedział Dennis. Wiedziałam, że wiedział, z kim rozmawiam. I on przewracający oczami najwyraźniej nie było zbyt dobrym znakiem.
- Nic, po prostu odpoczywam z przyjacielem - wyszeptałam, patrząc w dół.
Czy Jason był przyjacielem? Czy może kimś więcej. Nie chłopakiem, ale... Wiecie.
- Chciałem cię tylko o coś zapytać - powiedział Dennis, a Jason westchnął, uderzając palcami w kierownicę. Zastanawiałam się, co się między nimi wydarzyło, ponieważ jak ostatnim razem sprawdzałam to się przyjaźnili.
- Tak, mów - uśmiechnęłam się, mając nadzieję, że w ten sposób pokażę mu, że mi nie przeszkadza, co prawdopodobnie pomyślał.
- Okej, więc, uhm.. - zaśmiał się. - Zostałabyś moją walentynką? - wytrzeszczyłam oczy, zdecydowanie nie oczekując tego, a Jason zwrócił głowę w moim kierunku.
- Co kurwa? - podniósł głos Jason, mrużąc swoje oczy na mnie. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
- Ja.. - zaczęłam, ale przerwał mi Dennis.
- Czy to Jason? - zapytał, bardziej poważnym tonem. Okej, co do cholery się między nimi wydarzyło?
- Nie? - pisnęłam, rumieniąc się. Nie chciałam być jego walentynką. Cholera, nie chciałam być niczyją walentynką. Ale byłam okropna w odmawianiu komuś, wiedząc, że ich to zasmuci, czy coś. Jason zaszydził, opierając głowę o zagłówek.
Dennis zachichotał.
- Och. Okej, więc co ty na to? - zapytał. Zmarszczyłam brwi, nie wiedząc co powiedzieć.
- Tak - wymamrotałam, przejeżdżając dłonią po włosach, gdy Jason uderzył dłońmi w swoje kolana, na co zwróciłam uwagę.
- Wow, naprawdę? To znaczy, okej. Będziemy w kontakcie, okej? - powiedział.
- Tak - wykrztusiłam, zapominając przez chwilę o Jasonie.
- W porządku, do następnej rozmowy kochana - powiedział, a następnie się rozłączył. Brzmiał jak szczęśliwy trzy latek.
- Porozmawia z tobą laseczko - powiedział Jason wysokim głosem, gdy włożyłam telefon z powrotem do torby. Spojrzałam na niego, przygryzając wargę.
- Co jest między wami? Jesteście na siebie źli? - zapytałam, kiedy odpalił auto, wyjeżdżając z tego piekła.
- Nic - rzucił, nagle zamykając mnie.
Po ciszy, która wypełniała powietrze przez następne pięć minut jechania gdzieś Jason, jęknął, zaciskając ucisk na kierownicy.
- Jest starszy od ciebie o pierdolone sześć lat. Nie uważasz tego za obrzydliwe? - uniósł głos, patrząc na mnie, a następnie skupiając się z powrotem na drodze. Przełknęłam, nie będąc pewna skąd się to wzięło.
Otworzyłam usta, ale nic nie powiedziałam, więc je zamknęłam, myśląc o tym co powiedział. Nawet o tym nie myślałam, będąc szczerą. Ale brzmiało to okropnie, musiałam przyznać.
- Tak właśnie myślałem - zaśmiał się, kręcąc głową. Przewróciłam oczami, nie wiedząc, czemu go tak go to w ogóle obchodzi.
- Czemu cię to obchodzi? To moje życie i zdecydowanie to ciebie nie dotyczy - uniosłam głos, ale natychmiast pożałowałam, że to powiedziałam.
Cóż właściwie, był w moich myślach przez 80% dnia, więc to co powiedziałam było nie prawdą.
- Zamknij się - powiedział przez zaciśnięte zęby, przez co poczułam się jeszcze gorzej. I pozwólcie, że powiem wam, że nie ma nic czego bardziej nienawidzę niż poczucie winy ze względu na to co powiedziałam lub zrobiłam. Przygryzłam wargę powstrzymując się od płaczu. Wyjrzałam przez okno, mając nadzieję, że mnie to rozkojarzy. Na szczęście, pomogło.
Zastanawiałam się, jak skończyłam tutaj i dlaczego po prostu nie poszłam do domu, ale potem przypomniałam sobie, że moja mama jest w domu, więc pytałaby mnie czemu nie jestem w szkole. Miałam nadzieję, że jej o tym nie poinformują. Dlaczego nie mogłam mieć normalnej rodziny? Dlaczego musieli mnie zostawiać w każdy drugi tydzień? Dlaczego się mną nie interesowali?
Zanim się zorientowałam, łzy spływały mi po policzkach i doszłam do wniosku, że mój wcześniejszy plan nie wypalił. Szybko je wytarłam, gdy nagle samochód się zatrzymał. Moje serce przyspieszyło, gdy zobaczyłam, gdzie przyjechał.
Jezioro.
Westchnął, przez co na niego spojrzałam z uśmiechem na ustach. Patrzyłam na jego utalentowane pulchne magiczne usta, którą z chęcią był pocałowała.
- Przepraszam - wyszeptał, niesamowicie cicho, ale usłyszałam to. Wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się. - Przestań - wymamrotał, patrząc na mnie.
- Hmm? - zapytałam, mając nadzieję, że nie miał na myśli tego, co myślałam. Ale najwyraźniej miał.
- Nie płacz - oblizał oczy, zanim jęknął, otwierając drzwi.
Marszcząc brwi, zaszlochałam, wiedząc, że nie usłyszy i wytarłam łzy, które ciekły. Nagle, drzwi za mną się otworzyły i Jason usiadł z tyłu zatrzaskując je. Westchnął, a ja spojrzałam na niego zmieszana.
- Chodź tutaj - wymamrotał i to zrobiłam. Objął mnie swoimi silnymi ramionami i przyciągnął do siebie. Siedzieliśmy razem, jak para. Zaczekajcie, nie!
Łza spłynęła po moim policzku, a on starł ją kciukiem.
- Powiedziałem, żebyś nie płakała - wymamrotał, a na jego głos przeszedł mnie dreszcz. Jak ktoś może być tak idealny? Zastanawiałam się co 10 sekund.
- Tyson znowu powiedział swój wspaniały komentarz - mruknęłam, kładąc swoje ręce na jego, które mnie obejmowały.
- Hmmm. Jeszcze z nim nie rozmawiałem - odpowiedział, a jego niski ton głosu świadczył, o tym, że był zmęczony. - Zrobię to dzisiaj - dodał, a ja przytaknęłam głową, porzucając temat i ciesząc się chwilą.
- Nigdy nie opuściłam szkoły - przyznałam, na co się zaśmiał.
- Cieszę się, że się zmieniasz, kochanie - powiedział, przez co zachichotałam.
- Co sprawia, że myślisz, że nie byłam wcześniej złą dziewczyną? - zapytałam, gryząc się w język, aby się nie roześmiać. Zaszydził.
- Och, proszę. Niewinna jak cholera - zaczął pieścić moją skórę na talii, która była goła, ponieważ moja koszulka się uniosła.
- Niewinne naiwne dziewczyny zakochuję się w sztuczkach, w jakie wy podrywacze gracie - wymamrotałam, a następnie wytrzeszczyłam oczy.
Czy naprawdę to powiedziałam?
Zrobiłam to?
Jęknął.
- Nancy ci to powiedziała, co nie? - zapytał, a ja zmarszczyłam brwi.
- Ską.. - zaczęłam, ale mi przerwał.
- Zawsze to robi. Wystrasza każdą dziewczyną, z którą wychodzę. Nawet jeśli jest moją starą przyjaciółką, mówi im, że jestem gównem. Mówi im, że będę je pieprzył, i że nigdy więcej do niech nie zadzwonię albo, że mam AIDS - pokręcił głową.
Nie odpowiadając, miałam nadzieję, że będzie kontynuował, bo wydawało mi się to interesujące.
- To znaczy, tak. Tylko je pieprzę, ale co kurwa ją to obchodzi? Jest gorsza niż moja mama. Minął prawie rok i wciąż jest zazdrosna, jak mała dziwka, jaką jest, kiedy nawet patrzę na cycki i dupę - uniósł głos, a ja zaśmiałam się na dobór jego słów.
Wzruszyłam ramionami, także jej nie rozumiejąc.
- Nie wiem. Ona po prostu ostatnio dziwnie się zachowuje - mruknęłam, myśląc o tym. Rozmawiałam za plecami mojej najlepszej przyjaciółki i to sprawiało, że czułam się źle. Jason warknął.
- Jest zazdrosna, to wszystko. Przysięgam, jeślibym cię zostawił samą byłaby taka sama jak dwa miesiące temu.
Poprawiłam się w miejscu, czując się komfortowo z nim tu i teraz. Nie zachowywał się jak dupek, którym czasami jest to znaczy.. Był najprzystojniejszym facetem w całym pieprzonym świecie, oczywiście czułabym się komfortowo na jego kolanach, w jego ramionach, praktycznie na nim.
- Ale czemu? Myślałam, że ona i Lucas.. - przerwałam, mając nadzieję, że wytłumaczy.
- Tak, on ją kocha. To oczywiste i ona kocha go. Po prostu wciąż nie może uwierzyć, że między nami koniec..? - zapytał siebie, ponieważ nigdy nie byli czymś. Wzdychając, oparł głowę o drzwi. - Słuchaj. Kocham Nancy, jak młodszą siostrę. Pomagała mi z paroma sprawami przez zeszłe miesiące i nawet mimo tego, że kłócę się z nią co dwie minuty - I nie, nie żartuję - wciąż doceniam ją w moim życiu. Ale czasami nie. Prawie w każdej chwili mnie wkurza tą swoją zazdrosną pieprzoną stroną - jęknął, na co się uśmiechnęłam.
Wspaniale było go słuchać, przysięgam.
- Jesteś jej najlepszą przyjaciółką, powinna przestać. To tyle - Pisnął, na co się zaśmiałam, ponieważ właściwie kłócił się sam ze sobą, co było słodkie. Wzruszyłam ramionami.
- Będzie dobre, mam nadzieję - wymamrotałam, przygryzając powoli wargę.
Jason wziął głęboki oddech, zaciskając swój uścisk, a moja koszulka podniosła się powoli w górę. Jedną ręką złapał mnie za podbródek, który uniósł tak, że byłam w stanie czuć jego oddech na moich ustach. Zamykając oczy, położyłam głowę na jego klatce, ciesząc się chwilą.
Prawdopodobnie w 100% cieszyłam się jego dotykiem pierwszy raz będąc trzeźwą.
Po kilku sekundach, przycisnął swoje usta do moich, oddając mi delikatny i miękki pocałunek. Jego palce delikatnie gładziły mój policzek, gdy zaczął poruszać swoimi utalentowanymi wargami, a jego język przejechał wzdłuż mojej dolnej wargi. Lekko otworzyłam usta, nie będąc pewną co się stanie, aż poczułam coś gorącego i mokrego między moimi własnym językiem.
Biorąc głęboki oddech, zaczął odkrywać moje usta, bardziej się wczuwając. Jęcząc delikatnie, zaczęłam się rumienić z nieznanego powodu. Może był to fakt, że był pierwszą osobą, z którą to robiłam lub może fakt, że właściwie podobało mi się.
Może mimo wszystko nie był taki zły. Ale było zbyt wiele może.
Nagle, zadzwonił mój telefon, co nas rozdzieliło. Jason jęknął, odrzucając głowę do tyłu, gdy sięgnęłam po swój telefon, aż go znalazłam.
- Słucham? - zapytałam na jednym wdechu, nawet nie sprawdzając kto dzwoni.
- Do domu. Natychmiast - W samochodzie rozniósł się echem głos mojej matki, na co przełknęłam ślinę.
Okej.. Liczyłam na coś więcej a tu jej mama..:) tak czy inaczej rozdział slodki i czekam na kolejny ❤
OdpowiedzUsuńuwielbiam :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;))
OdpowiedzUsuńSłoooodko! <3 Jeezu nie mogę się doczekać, aż ze sobą będą. vstdeyefwetycc <3
OdpowiedzUsuńNancy strasznie mnie wkurza, cholera, jak ona może być taka wredna dla swojej przyjaciółki? Poza tym czuję, że to ona nakablowała mamie Mileny. Czekam na rozwinięcie się akcji :)
OdpowiedzUsuńhaah nie ma to jak matka .. i spierzenie takiej romantycznej chwili ^_^ Jest zajebiście i ciesze się że tak szybko dodałaś ;**
OdpowiedzUsuńO rajciu oni są tacy słodcy 😍 Jestem ciekawa co będzie dalej... Czekam ❤ Pozdrawiam ♥
OdpowiedzUsuńto się porobiło... jeju Jason jest tak cholernie słodki ♥
OdpowiedzUsuńCzyżby kłopoty?
Ale w sumie zawsze może powiedzieć że źle się czuła a bała się przyjść do domu ahhaaha XD
kurde ale jason moze byc slodki ksjjss
OdpowiedzUsuńdawaj następny
Swietny!
OdpowiedzUsuńCzytam kazdy rodzial, swietne tlumaczenie, tlumacz dalej kochanie x Z
OdpowiedzUsuńTo na pewno Nancy poinformowała jej mamę! Świetna z niej przyjaciółka :/ Dziękuję, za to że tłumaczysz to opowiadanie, jest świetne! Czekam na następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńKocham ❤
OdpowiedzUsuńBoze, pewnie Nancy powiedziala to jej mamie. Jak mogla... świetny !
OdpowiedzUsuńDziękuję za rozdział! Codziennie sprawdzam czy przypadkiem nie ma nowego, a tu taka niespodzianka! Rozdział słodki uwielbiam Jasona ale znając życie niedługo cos zepsuje :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOmg...jak słodko 😍 Czekam kiedy oni będą razem. Jason przy Milenie jest taki kochany ❤ Nancy mnie wkurza ale mam nadzieję że wszystko się wyjaśni i będzie dobrze 😊 Taki moment i telefon od mamy...co sie wydarzy dalej..? Czekam ♥ Pozdrawiam i życzę weny;**
OdpowiedzUsuńŚwietny!Nie mogę doczekać się następnego ♥
OdpowiedzUsuńOps..No to będą kłopoty xD Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńNancy jest taka zazdrosna! I dobrze jej tak! A Jason ma być tak cudowny cały czas żadnych spin!! Dziękuję że tlumaczysz!
OdpowiedzUsuńUgh dlaczego jej matka przerwała?! -.- kuźwa! Nancy ti zazdrosna suu..uuczka (xd)! Czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuń