niedziela, 4 stycznia 2015

21. Niespodzianka

Z punktu widzenia Mileny:
Otworzyłam drzwi i przywitała mnie cicha, sygnalizująca, że nikogo nie było w domu, tak jak zawsze. Rzadkim przypadkiem było to, że miałam towarzystwo, aż do wieczora, kiedy moja matka i ojciec wrócili z pracy. Ale w tej chwili, tata był na wycieczce biznesowej, a mam w pracy. Wzdychając, rzuciłam kurtkę na kanapę, zanim zdjęłam buty. Moja głowa wciąż była wypełniona słowami Jasona, przez co nawet nie byłam w stanie skupić się na teście z biologii.

Był łatwy, więc nie mogę powiedzieć, że Drake kłamał. Ale za każdym razem, kiedy czytałam zdanie, Jason pojawiał się w moich myślach, przez co musiałam czytać w kółko. I gdy w końcu zrozumiałam, miałam problem ze sformułowaniem odpowiedzi. Ten facet mnie ma tak, że wydaje się do niemożliwe, nie wspominając, że nigdy nie doświadczyłam tego typu rzeczy. Nie mogłam nic poradzić, ale zastanawiałam się, czy Jason był kiedykolwiek zakochany, lub czy był w poważnym związku, ponieważ jestem cholernie pewna, że nie.

Prowadząc się na górę, na moich wargach uformował się uśmiech, a moje policzki poczerwieniały. Jesteś bardziej niesamowita - powiedział. Uważa, że jestem niesamowita. Gdy otworzyłam drzwi natychmiast się zatrzymałam, zauważając, że coś się różniło od ranka. Zasłony były odsłonięte. Nagle moje oczy znalazły coś na łóżku.

Zbliżając się, z moich ust uciekło westchnienie. Miś siedział na łóżku z wielkim sercem w dłoni, wyglądając wspaniale, jak nikt inny w tym świecie. Może poza wyjątkiem Jasona. Róże były porozrzucane na całym moim łóżku i nie chciałam wiedzieć, ile czasu zajęło, by to zrobić. Obok misia leżała karteczka, na której pismo od razu rozpoznałam.

Wciąż cholernie za tobą tęsknię.

Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, zostawiając mnie oniemiałą. Nie sądziłam, że Jason potrafi być taki romantyczny. Skreślcie to, nie sądziłam, że w ogóle potrafi być romantyczny. Wzdychając szczęśliwie, chwyciłam misia, przyciągając bliżej, aby poczuć jego miękką skórę. Odwracając się chwyciłam telefon, szukając w kontaktach pewien numer telefonu.

- Słucham? - przemówił ochrypły głos, ale mu przerwałam.
- Dennis, musisz do mnie przyjść. Teraz - wyjaśniłam, nie wiedząc, czy powinnam być podekscytowana, czy wariować. Roześmiał się, prawdopodobnie zastanawiając się, co się stało. - To naprawdę, naprawdę, naprawdę ważne - zachichotałam, podskakując, z misiem w dłoni. Dennis zaśmiał się i usłyszałam jak zamyka drzwi.
- Wszystko w porządku? Oświadczył ci się? - przewróciłam oczami, jęcząc na jego ironię.
- Nie! Ale pośpiesz się to ci pokażę!

- Dobra, będę za 10 minut, lalko - zaśmiał się z mojego zachowania, a ja usłyszałam jak odpala samochód. - Mam nadzieję, że wciąż będziesz żyła, kiedy przyjadę - zażartował, przez co ponownie jęknęłam, a on jeszcze bardziej się roześmiał. Rozłączając się, cieszyłam się, że mam takiego przyjaciela jak on, który właściwie był zainteresowany, co się u mnie dzieje. Nancy i ja również byłyśmy już pogodzone, za co nie mogłabym być bardziej wdzięczna. Wyglądało na to, że wszystko było jak najbardziej okej.

Odłożyłam misia z powrotem na łóżko, upewniając się, że leży w tym samym miejscu, z którego go wzięłam, aby Dennis zobaczył to samo, co ja, gdy weszłam do pokoju. Czekałam, stając się niecierpliwą, gdy jeszcze go nie było. Jednakże po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi i pobiegłam na dół. Otwierając drzwi, przytuliłam go na przywitanie, ciągnąc do środka.

Zaśmiał się, kręcąc głową.
- O Boże, zwolnij - podciągnął rękawy, pokazując swoje tatuaże.
- Muszę ci coś pokazać! - zawołałam, biegnąc po schodach, a on również zrobił do samo. Docierając do pokoju, otworzyłam drzwi i wskazałam na łóżko. Dennis zmarszczył na mnie brwi, kiedy w końcu na nie spojrzał. Uśmiechając się dumnie, skrzyżowałam ramiona na piersi, unosząc brwi, gdy spojrzał na mnie z uśmiechem.

- Widzisz? - zapytałam, a moja twarz poczerwieniała z zażenowania i dumy, że jakiś chłopak zrobił coś takiego tylko i wyłączenie dla mnie. Pokiwał głową.
- Jestem pod wrażeniem - zaczął, okrążając pokój. - Ale teraz nie będziesz w nim zadurzona po głowę, co? - zapytał, a wraz z jego słowami z mojej twarzy zniknął uśmiech. Będę?
- Och, co do tego - podrapałam się po karku, starając się rozgryźć co zrobić. - Ja.. Nie wiem? - zapytałam, spoglądając na niego zmieszana.

Pokręcił głową, biorąc jedną z wielu róż w dłoń.
- Nie możesz teraz być łatwa - mówił. - Jason jest zainteresowany tym, czego nie może mieć. I jeśli nie może cię mieć.. - przerwał, wąchając różę, zanim kaszlnął.
- To jest zainteresowany - dokończyłam za niego. Odłożył kwiat z powrotem na łóżko.
- Mam alergię na kwiaty - przyznał, a ja wybuchnęłam śmiechem.

- Wow, naprawdę? - zapytałam, chcąc wiedzieć, czy naprawdę mówił prawdę. Pokiwał głową, przewracając oczami.
- Nieważne - oblizał wargi. - Nie mówię, że nie powinnaś się z nim spotykać, ale.. Spraw aby był zazdrosny. Nie wiem, pokaż mu, że też są inni atrakcyjni faceci na tym świecie. To go wkurzy - skinął głową, złączając usta w cienką linię. - I jeśli chcesz żeby wybuchnął, mów mu o tym, jakim jestem dżentelmenem. Tylko o mnie wspomnij i eksploduje, przysięgam - zaśmiał się.

- Aż tyle, tak? - zapytałam. Dennis westchnął, przejeżdżając ręką po swoich krótkich włosach.
- Tak - powiedział, rozglądając się po pokoju. Gdy miałam coś powiedzieć, zaczął dzwonić mój telefon, przerywając naszą rozmowę o jego i Jasona kłótniach. Odbierając telefon, nawet nie sprawdziłam kto dzwonił.

- Tak? - przemówiłam.
- Milena! - powitał mnie znajomy głos, a ja przygryzłam dolną wargę. Tom.
- Hej, co tam? - zapytałam, nie wiedząc jak z nim rozmawiać. Od kiedy dowiedziałam się, co zrobił człowiekowi, cała moja opinia o nim uległa zmianie. Zawsze uważałam go za faceta, z którym mogę w każdej chwili porozmawiać, ale teraz wszystko było inne.

Odchrząknął, słysząc mój dziwny głos.
- Ja po prostu... Słyszałem, że wdałaś się z kimś w kłótnię.. - przerwał, a ja zmarszczyłam brwi. Dennis spojrzał na mnie pytająco, ale nie mogłam mu jeszcze niczego wyjaśnić. Skąd Tom wiedział?
- Co masz na myśli mówiąc, że wdałam się w kłótnię? - zapytałam, próbując Dennisowi powiedzieć, o czym rozmawiałam. Uniósł brwi, a jego wzrok spoczywał na mnie. Tom westchnął głośną.
- Wiesz z Jacksonem.. - wymamrotał.

- Skąd znasz Jacksona? - zapytałam ostrym tonem. Dennis zapytał bezgłośnie, czy to Tom, a ja jedynie pokiwałam głową. Przewrócił oczami, kręcąc głową. Przygryzłam wargę, aby nie wybuchnąć śmiechem. Oczywistym było, że nienawidzili się, jak każe gangi. Ale może tacy właśnie byli. Przez kilka sekund panowała cisza, zanim Tom przemówił.

- Jest moim starym przyjacielem - wymamrotał, ale mogę powiedzieć, że to było największe kłamstwo, które mi powiedział.
- Jestem tego pewna - wypaliłam, chcąc, by usłyszał, że mu nie wierzę.
- Słuchaj, chciałam się upewnić, czy wszystko w porządku - powiedział.

- Tak - rzuciłam, nie będąc w nastroju, by dalej z nim rozmawiać. Nie wiedziałam, czy jeszcze w ogóle kiedykolwiek chciałam z nim rozmawiać. Mimo wszystko był moją rodziną i będzie mnie odwiedzał w weekendy, ale zabił kogoś, do cholery. I nikt nie powinien tego robić.
- Okej - mruknął, zanim powiedzieliśmy sobie dowiedzenia, po rozłączeniu się wybuchnęłam śmiechem.

- Przestań! - zaśmiałam się, a Dennis przewrócił oczami, dołączając do mnie.
- On jest głupi - warknął, w jego głosie słyszalna była złość. To było tak, jakby działania Toma nie oddziałały tylko na Jasona, ale na cały gang. - Jedn.. - zaczął, ale przerwał mu telefon.
- Słucham? - zapytał, unosząc brwi i chowając jedną rękę do kieszeni.

Patrzyłam na niego, czekając, by powiedział mi z kim rozmawia, ale to się nigdy nie stało. Spojrzał na mnie, a moje serce przyspieszyło, marząc, by oznajmił mi, że rozmawia z Jasonem. Ale niestety tak też się nie stało. Dennis wyciągnął dłoń z telefonem w moją stronę, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana. Chwytając go, przycisnęłam do ucha.
- Słucham? - przemówiłam.

- Milena? - odpowiedział mi głos Lucasa.
- Tak? - zmarszczyłam brwi, obawiając się, że coś się stało z Nancy.
- Musisz natychmiast przyjechać, Nancy zemdlała i nie wiem co robić - wymamrotał, a mój oddech uwiązł w gardle.
- Zadzwoniłeś już na 911? - zapytałam, wybiegając z pokoju i wskazując Dennisowi, by podążał za mną.

Usłyszałam, jak Lucas przełyka, gdy wyszliśmy na zewnątrz, po tym jak założyłam buty.
- Tak, ale myślałem, że chcesz przyjść - powiedział, a ja cieszyłam się, że Nancy ma chłopaka takiego jak on, kogoś kto troszczy się nie tylko o nią, ale też o jej przyjaciół. Nie wiedziałam, co powiedzieć jej rodzicom, i czy w ogóle to zrobić: zemdlała. Ktoś od tak nie mdleje. Dennis odpalił samochód, a jego uścisk na kierownicy zacisnął się, gdy przyspieszył.

- Będę za kilka minut - szybko odpowiedziałam, rozłączając się i przejeżdżając ręką po włosach.
- Co się stało? - zapytał Dennis, patrząc na mnie przez chwilę. Pokręciłam głową, nie znając siebie.
- Nie wiem, Nancy zemdlała - wymamrotałam, będąc zmartwioną. Jak mogła zemdleć? Rano czuła się dobrze. - Pospiesz się, proszę - wyszeptałam, przygryzając dolną wargę.

Kilka minut później Dennis i ja przybyliśmy na miejsce. Zaparkował auto przed domem, nim wyskoczyliśmy. Karetki jeszcze nie było, więc wbiegliśmy do środka, szukając Nancy. Ale wszystko co zobaczyłam to wystrojony Jason i Lucas próbujący ukryć uśmiech na twarzy.

- Kazał mi to zrobić - Lucas wskazał na Jasona, zanim wybuchnął wraz z nim śmiechem. Otworzyłam usta, a moje oczy wędrowały od Jasona do Lucasa i tak w kółko.
- To była jedyna opcja abyś tu przyszła - wymamrotał Jason, rzucając ręcznik w kąt, kiedy odwróciłam się, by zobaczyć Dennisa, który nie wyglądał na szczęśliwego.
- Ty też wiedziałeś? - uderzyłam go w pierś, kiedy nie odpowiedział, a jedynie uniósł do góry ręce w obronie.
- Przepraszam? - pisnął, wysyłając mi uśmiech. - Zaczekaj! - przemówił. - Wiedziałem, że to wszystko nie było prawdą, ale nie wiedziałem, dlaczego tu masz być.

Odwróciłam się, krzyżując ramiona na piersi, będąc trochę zdenerwowana, że kłamali na temat mojej przyjaciółki.
- Przywieźli nowego xboxa i jestem pewien, że chcemy zagrać, co? - zapytał Lucas i pociągnął za ramię Dennisa. Obydwaj udali się schodami na górę, jednakże Dennis zdążył się jeszcze odwrócić, by spojrzeniem powiedzieć mi, abym za szybko nie ulegała Jasonowi. Moje oczy odnalazły wystrojonego chłopaka, który zbliżył się w moją stronę.

Pamiętaj, uważa, że jesteś niesamowita.
- Pomyślałem, że możesz być głodna - warknął, oblizując usta, zanim zgasił światło. Świeczki rozprzestrzeniły jasność w pomieszczeniu, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- To prawda - zaśmiałam się, gdy podał mi dłoń, którą chętnie chwyciłam. Ciągnąc mnie do stołu dla nas dwojga, pomógł mi usiąść, zanim obszedł stół w koło, aby chwycić jedzenie, które najwyraźniej zrobił dla nas. - Dziękuję - mruknęłam, gdy prosto przede mną postawił spaghetti, które niesamowicie pachniało.

- Zapach jest niesamowity - przyznałam, gdy usiadł naprzeciw mnie. Zaśmiał się, a moje oczy spoglądały na jego wspaniałą twarz.
- Dziękuję, kochanie - przemówił niskim głosem, robiąc to specjalnie, aby mnie uwieść. Facet umiejący gotować zawsze ma plusa.
- Więc, co do m.. - zaczęłam, ale Jason uciszył mnie, biorąc do ręki widelec i łyżkę, tak jak ja.
- Bez biznesowych rozmów dzisiaj - wyjaśnił, spoglądając na mnie poważnie, zanim wziął do ust spaghetti.

Lekko pokręciłam głową, biorą duży kęs, zachwycając się smakiem, co zauważył.
- Dobre? - zapytał, unosząc brwi, a ja szybko pokiwałam głową, na co się zaśmiał. - Brzmi, że dobre - mrugnął, przez co od razu się zarumieniłam.
- To nie takie zabawne jak myślisz - wymamrotał, unikając patrzenia na niego, bo wiedziałam, że zobaczyłabym jego uśmiech wart miliona dolarów.
- Och, ja uważam to za zabawne - stwierdził, a jego głos sprawił, że na karku pojawiła mi się gęsia skórka.
- W takim razie masz zły humor - spojrzałam na niego uśmiechając się fałszywie, zanim wróciłam do jedzenia.

Jason uniósł brwi.
- Zły humor? Nie wygląda na to, że mam zły humor, co nie? - zapytał, biorąc łyka napoju.
- Nie, nie. Masz - pokiwałam głową, oblizując usta, aby zachować smak. Prychnął, co było najsłodszą rzeczą, jaką kiedykolwiek słyszałam.
- Zły humor? Jasne, ale kochanie mam więcej niż niesamowity humor - mrugnął ponownie, gdy spojrzałam na niego, a następnie odwracając wzrok, by się nie zarumienić.

- Wątpię - odpowiedziałam, wiedząc, że to co powiedziałam nie było prawdą.
- Już to poczułaś - warknął, wspominając naszą scenę u Nancy. Moje policzki natychmiast przybrały odcień czerwieni. - Przepraszam, czy uderzyłem w twój czuły punkt jak pewniej nocy? - ponownie szarpał limity, gdy ja już umierałam ze wstydu.

- Zamknij się - wymamrotałam, spoglądając na niego, by zobaczyć, że się śmieje.
- Nie byłam jedyną, która dobrze się bawiła - odparłam, czując jak pewność siebie buduje się wewnątrz mnie, tak jak rano, gdy rozmawiałam z Jakem.
- Masz rację kochanie i nie miałbym nic przeciwko znowu się tak z tobą pobawić - stwierdził, nie mrugając nawet przez sekundę, gdy moje oczy niemal wyskoczyły z orbit.
- Źle, że nie ma żadnej zabawy - uśmiechnęłam się, kończąc przepyszne jedzenie.

Zaśmiał się, zanim się uspokoił.
- Miałem na myśli to co powiedziałem, Milena - zniżył ton głos, patrząc na mnie, a ja uniosłam brwi.
- Co? - zapytałam, nie rozumiejąc o czym mówi. Porzucając temat, Jason wstał i odłożył naczynia do zlewu. Po chwili i ja wstałam udając się za nim. Stał tam, a ja położyłam głowę na jego ramieniu, zamykając przez kilka sekund oczy. Objęła ramiona wokół jego talii, przytulając go od tyłu, gdy ciepło przeszło na moje ciało.

- Jestem wygodny? - zapytał, a w jego głosie przeważał poważny ton. Zastanawiając się nad jego pytaniem, odwrócił się, że byliśmy ze sobą twarzą w twarz, a jego ręce wślizgnęły się na moje plecy. - Powinienem zabrać cię do domu - wyszeptał, chowając swoją twarz w moich włosach, wdychając mój zapach. Westchnęłam, kiwając głową, zanim się od siebie odsunęliśmy, a następnie poczułam jak ciepło opuszcza moje ciało. Biorąc moją dłoń, wyciągnął mnie na zewnątrz i weszliśmy do samochodu, żadne z nas nie mówiąc żadnego słowa do siebie.

Ale wydawało się, że nawet nie musimy. Odjechał z podjazdu, przyjeżdżając pod mój dom.
- Też za tobą tęskniłam - przerwałam ciszę, odwołując się do tego, co mi napisał w wiadomości. Poczułam jak jego oczy patrzą na mnie, zanim odwrócił się, by spojrzeć na drogę. Oblizując swoje usta, otworzył usta, by coś powiedzieć, ale od razu je zamknął. Wzdychając, odwróciłam się, by wyjrzeć przez okno, gdy postanowił przemówić.

- Nie wyglądało na to - wymamrotał, zaciskając szczękę, a ja pokręciłam głową.
- Ale tak było. Bardzo - przyznałam, bawiąc się swoimi palcami i na nie patrząc.
- Mam walkę w sobotę - przemówił, zmieniając temat. - Czy chciałabyś.. Chciałabyś pójść ze mną? - zapytał, unosząc brwi, i patrząc przez chwile na mnie. Wzruszyłam ramionami, nie wiedząc, co odpowiedzieć.
- Nie wiem, Nancy też będzie? - zapytałam, wiedząc, że tylko się tam pojawię, jeżeli będzie tam Nancy.

- Nie, ale nie pytam cię abyś przyszła i oglądała, zapytałem, czy pójdziesz ze mną - powtórzył się, zatrzymując auto przed moim domem, gdy się do mnie odwrócił. Tracąc siebie w jego piwnych oczach, przełknęłam ślinę, która formowała się w moim gardle.
- Tak - wypaliłam, nawet nie myśląc nad tym przez dwa razy. Chciałam być przy nim obojętnie gdzie i nawet nie musiał o to pytać. Wychodząc z auta, odprowadził mnie pod moje drzwi, tak jak każdy mężczyzna robi to w romantycznych filmach.

Przygryzając dolną wargę, odwróciłam się do niego, odgarniając swoje włosy za ucho.
- Dziękuję - przemówiłam, patrząc na niego. - Za jedzenie i prezent - zaśmiałam się, pamiętając swoją reakcje. Tym razem w ogóle nie spieprzył. Nagle zdałam sobie sprawę o, co mu chodziło, gdy powiedział podczas kolacji, że miał naprawdę na myśli to co powiedział. - Więc uważasz, że jestem wspaniała? - zapytałam, przygryzając wargę, obawiając się jego reakcji.

Jason spojrzał na mnie, zdając sobie sprawę, że mówię o tym, co powiedział wcześniej.
- Lata zajęło ci żebyś wiedziała o co chodzi - zażartował, trącąc mnie w ramię, na co się zaśmiałam. Tak, głupia ja. - Tak - odetchnął, ledwo, ale słyszalnie, jakby obawiał się to przyznać. Uśmiechając się jak idiotka, spojrzałam w drugą stronę, nie chcąc pokazać mu, że znowu się rumienię. Westchnęłam, spoglądając na niego, zanim dałam mu buziaka w policzek, a następnie szukając kluczy w swojej kurtce.

Gdy w końcu je znalazłam, otworzyłam powoli drzwi, ale raz jeszcze się odwróciłam.
- Dziękuję za wszystko - wymamrotałam, a on lekko pokiwał głową, wciąż na mnie patrząc. I uznałam to za swego rodzaju słodką rzecz, jego oczy spoglądające tylko na mnie, nie na moje ciało, nie na moją twarz. Nie w moje oczy. Ludzie zawsze mówili, że oczy są zwierciadłem duszy i to była taka chwila.

Patrzył nie na mnie, ale w moją duszę.
_________________________________________________________________________
Lubię ten rozdział, a najbardziej zakończenie. W końcu nie ma jakichś dram między Jasonem a Mileną. Następny nie wiem kiedy, ale postaram się jak najszybciej. Dziękuję za komentarze pod poprzednim i wciąż liczę na tyle kochani :)

Nie informuję już.

Nie sprawdzałam, więc mogą być błędy.

15 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Boże Jason jest słodki <3 Ja chce żeby oni byli razem! Ahdhshj...

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg....ale zajebisty :) I ta końcówka, awww..no tak słodko :) Kiedy oni będą razem.? Brak słów. Szczerze się jak głupia :D To najlepszy rozdział EVER ♥♥♥. Do następnego :-* Ahdjsl.....:D Buziaczki;**

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak zdecydowanie jeden z lepszych rozdziałów tak słodki *_* i Jason taki cudowny i romantyczny.Nie spodziewałam się czegoś takiego po nim.Super rozdział z niecierpliwością czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww, jaki słodki ten rozdział♡ Ten miś i róże...Ach..Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jocham takiego Jasona ❤ bsjshdsbsj nawet nke wiesz jak sie coesze z tego rozdzialu ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Jason <3 Kocham go :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jason romantyk ^^ Lubię ten rozdział oraz tłumaczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham ten rozdział, szkdoa tylko, ze taki krótki :D Ale Jason taki uroczy tu był! awww

    OdpowiedzUsuń
  9. To był najsłodszy rozdział na świecie *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. Strasznie słodki rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakie to romantyczne! Chociaz na jej miejscu wkurzylabym sie za to w jaki sposob ja sprowadzili :/ do nastepnego!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurde rewelacja ! ;* czekam na kolejny ^ ^

    OdpowiedzUsuń