czwartek, 27 sierpnia 2015

37. Jedna

Z punktu widzenia Mileny:
Moje ręce były mokre od potu, gdy oblizałam powoli usta, spoglądając na test ciążowy. Naprawdę powinnam? To było niemal niemożliwym, abym była w ciąży. Mimo wszystko, uprawialiśmy seks tylko kilka razy. Nie mogłam być w ciąży. Nie ma mowy. Westchnęłam, pocierając czoło, gdy czytałam nazwę marki, która wyprodukowała test, po raz milionowy. Usłyszałam pukanie do drzwi, a zanim je otworzyłam w drzwiach pojawiła się głowa Nancy.

- Zrobiłaś już? - pokiwałam głową.
- Nie - wyszeptałam, odkładając małe opakowanie z powrotem do zlewu obok mnie, spoglądając na podłogę. Nancy westchnęła, kiwając głową, zanim zamknęła drzwi za sobą.
- Jesteś pewna, że się nie mylisz? - zapytała, pochylając się, gdy ja zaczęła bawić się rąbkiem swojej czarnej koszulki, która idealnie pasowała do jej blond włosów.

Szybko wzruszyłam ramionami, patrząc na nią.
- Miałam dostać okres chyba półtora tygodnia temu czy coś takiego - wyszeptałam, a dreszcze przebiegły wzdłuż mojego kręgosłupa na samą myśl o byciu w ciąży. Nie.
- Powiedziałaś już Jasonowi? - zapytała, pochylając się, aby być na tym samym poziomie.
- Nie! - uniosłam natychmiast głos, obawiając się, że mu powiedziała. - A ty? - spojrzałam w jej niebieskie oczy.

- Nie - pokręciła głową, a ja westchnęłam w niedowierzaniu.
- Nie mogę być, to nie możliwe - wymamrotałam, starając się samą siebie przekonać, że nie ma opcji, abym była w ciąży.
- Zawsze brałaś tabletkę? Mówiłaś mi, że bierzesz je, prawda? - Nancy uniosła brwi, drapiąc się po szyi niezręcznie.
- Biorę i brałam - mruknęłam, czesząc włosy w koka.
- Więc - wzruszyła ramionami. - Nie masz czego się bać.

Zanuciłam, zamykając na chwilę oczy.
- Czy jest jakaś możliwość? - zapytała, na co westchnęłam.
- Nie wiem - mruknęłam, gdy spojrzałam na nią. - Nie jestem teraz nawet pewna tego, czy brałam tabletkę każdego dnia - potarłam oczy, a moja głowa wydawała się zbyt ciężka.
- Więc jest możliwość, że nie brałaś jej każdego ranka, wieczora lub.. - powiedziała, wzruszając ramionami.

Kręcąc głową, zamknęłam oczy, opierając głowę na dłoni.
- Po prostu zrób ten test. Da nam to chociaż odpowiedź - zasugerowała Nancy, na co pokiwałam głową.
- Możesz obiecać mi coś? - wyszeptałam, spoglądając na nią z ciężkimi powiekami. Przez to wszystko stałam się taka zmęczona. Nie chciałam. Chciałam wrócić do łóżka z Jasonem, ale on pracował, a ja byłam tutaj, obawiając się, że noszę jego dziecko.

- Jasne, o co chodzi? - uśmiechnęła się do mnie, przygryzłam wargę.
- Nie powiesz Jasonowi? - wymamrotałam, żując dolną wargę. Szybko pokiwała głową.
- Ale jeśli naprawdę jesteś, musisz mu powiedzieć, Milena - dodała, unosząc brwi.
- Powiem - wyszeptałam, starając się uśmiechnąć.
- Poczekam na dolę, okej? Muszę posprzątać kuchnię, ponieważ najwyraźniej mój chłopak jest okropnym kucharzem - zaśmiała się, a ja dołączyłam do niej.

Nancy pomachała do mnie, zanim zniknęła, zamykając za sobą drzwi. Wciąż żułam dolną wargę, a mój wzrok skierowany był w stronę małego opakowania obok mnie. Przysięgam, brałam tabletkę każdego dnia. Ale to wszystko sprawiło, że byłam niepewna, byłam przerażona, że mogłam nosić wewnątrz człowieka. Łapiąc pudełko, wyciągnęłam test, który przypominał mi w pewien sposób termometr. Więc jeśli wyrzucę to po tym jak go zrobię, Jason go nie zauważy. Prawda? To nie tak, że grzebał w śmieciach, czy coś.

Prawda?

Trzymałam test pod sobą, zanim zmusiłam się, aby się wysikać. I to był właściwie pierwszy raz, kiedy zdałam sobie sprawę, że nie mogę sikać pod presją. Zaśmiałam się, zaciskając oczy. Na szczęście, zrobiłam to po chwili. Wzdychając, wyciągnęłam test, kładąc go na zlewie. Czekanie było dla mnie czymś prostym, ale wyglądało na to, że niecierpliwość odgrywała wielką rolę, kiedy chodziło o bycie w ciąży, czy też nie. Przygryzłam wargę, czując jak leje się już z niej krew, gdy spojrzałam na test.

Sprawdzając czas, zdałam sobie sprawę, że minęły już trzy minuty. Wzdychając, złapałam go, i zakryłam wynik. Moje oczy wędrowały po całej łazience. Jasonowi na pewno się to nie spodoba. Spojrzałam na testy, powoli osłaniając wyniki. Jedna. Jedna linia. Tylko jedna.

Był negatywny.

Westchnęłam głośno, zamykając oczy. Nie byłam w ciąży. "Dzięki Bogu." Wyszeptałam do siebie, wciąż nie ruszając się z miejsca, włożyłam test do opakowania, zanim go je wyrzuciłam. "Dziękuję." Wyszeptałam ponownie, pocierając się o brzucho. Miałam tylko 17 lat. Nie było mowy, abym chciała mieć teraz dziecko.

Mój telefon nagle zawibrował. Spojrzałam na ekran, który ukazywał imię Jasona.
- Hej - wyszeptałam, zanim odebrałam, siadając na toalecie.
- Hej kochanie - jego głos odbił się echem poprzez telefon, kiedy usłyszałam jakieś bity grające w tle, ponieważ był w studio. - Pracuję do 20.. Chciałem ci powiedzieć - przerwał, a ja zacisnęłam usta, spoglądając na zegarek, który wskazywał 14:24.

Żartował, czyż nie?

- Och - wypaliłam nawet nie chcąc. Byłam zbyt zaskoczona tym, że nie miałam go zobaczyć przez kolejne 5 godzin i 30 minut.
- Przepraszam - westchnął.
- W porządku - uśmiechnęłam się. - Tęsknię za tobą - powiedziałam.
- Ja też, ale wiesz, że muszę pracować - odpowiedział, odchrząkując po tym, jak bity zagrały w tle, a następnie przestały.
- Wiem - wyszeptałam, głaszcząc się po ramionach. Gęsia skóra okryła całą moją skórę. Byłam pewna, że zaczynało mi być zimno.

- Połóż się do naszego łóżka i poczekaj na mnie, okej? - zapytał, na co pokiwałam głową.
- Pewnie - wypaliłam, będąc zawiedziona tym, że nie spędzę z nim dnia.
- Milena? - usłyszałam krzyk Nancy z dołu.
- Muszę kończyć, Nancy mnie woła - zachichotałam, wstając.
- W porządku - powiedział Jason. - Do zobaczenia później, kochanie - dodał, a ja podrapałam się po szyi.
- Ej? - usłyszałam ponownie krzyk Nancy, na co się zaśmiałam.
- Pa - powiedziałam, zanim się rozłączyłam.

Schodząc na dół, zauważyłam Nancy stojącą na schodach.
- Cóż, hej - wywróciła oczami żartobliwie, na co się zaśmiałam.
- Rozmawiałam z Jayem - wyjaśniłam, na co uniosła brwi.
- Och? O czym..? - przerwała, ale pokręciłam głową.
- Nie jestem - wyszeptałam, uśmiechając się, gdy westchnęła w niedowierzaniu, tak jak ja wcześniej w łazience.
- Dobrze, myślałam, że będę musiała wkrótce się opiekować nad dzieckiem - zaśmiała się, na co parsknęłam, uderzając ją delikatnie w ramię.

- Muszę iść, ponieważ mam spotkanie w restauracji - wyjaśniła, krzyżując ramionami.
- Te o pracę? - zapytałam, pamiętając, że mówiła mi, że chciała pracować po szkole, aby trochę zarobić. Pokiwała głową.
- Tak i chcieli ze mną dziś porozmawiać. Prawdopodobnie będą pytali o moje doświadczenie i tego typu rzeczy - przemówiła sarkastycznie, na co się zaśmiałam.
- Na pewno cię wezmą jeśli będziesz tak mówiła - zachichotała, biorąc kurtkę, a następnie ją założyła.

- A ty co robisz? - uniosła brwi, odwracając się, aby na mnie spojrzeć. Wzruszyłam ramionami, kładąc się na kanapie.
- Prawdopodobnie będę odpoczywać - mruknęłam, krzyżując ramiona.
- Jason nie przychodzi za kilka minut? - zmarszczyła brwi, poprawiając kurtkę. Pokiwałam głową.
- Pracuje to 20 - wyszeptałam.
- Co? - rzuciła, jakby była tym zawiedziona.

- Żartujesz, prawda? - pokręciła głową, a ja wzruszyłam ramionami. - Rzadko kiedy pracuje cały dzień - wymamrotała Nancy, a ja czułam, jakby chciała mi coś tym powiedzieć.
- Och? - uniosłam brwi. Nie zdradzał mnie. Prawda?
- Nie wiem. Po prostu... obserwuj go, wiesz? - wyjaśniła, patrząc na mnie. Pokiwałam głową, przełykając na jej myśli. Ale powiedział mi, że nie mam się przejmować tym. - Do zobaczenia później! - krzyknęła, kiedy opuszczała już dom.
- Tak! - odpowiedziałam szybko, zanim zamknęła drzwi.

Cisza wypełniła dom, że było to niemal przerażające. Chwyciłam telefon, przejeżdżając po kontaktach, aż znalazłam Jake'a. Nie byłam pewna, czy powinnam do niego dzwonić, czy nie, ale po kłótni z samą sobą, wybrałam jego numer. Odebrał po kilku sygnałach.
- Słucham? - jego głos rozbrzmiał w słuchawce.
- Jake? - zapytałam, nie będąc pewną, czy to rzeczywiście był on.
- Tak? - wykrztusił, jakby był chory.

- Och, jesteś chory? - zapytałam, siadając na wygodnej kanapie. Zachichotał.
- Tak, jak się masz? Wszystko w porządku? - zapytał.
- Też jestem trochę chora - wzruszyłam ramionami, bawiąc się swoimi legginsami.
- Więc bądźmy razem chorzy - zasugerował, a ironia przepełniała jego głos, na co się zaśmiałam.
- Właściwie chciałam cię zapytać, czy chcesz przyjść, ale skoro jesteś chory.. - przerwałam, myśląc już o tym, co będę robiła przez następne godziny.

- Och, nie. Mogę przyjść jeśli chcesz. Nie jestem aż tak chory. Tylko mój głos jest do dupy - wyjaśnił, po czym kichnął.
- Nie musisz, jeśli nie czujesz się dobrze. Może innym razem - zasugerowałam, uśmiechając się, nie chcąc go zmuszać.
- Więc nie chcesz się ze mną spotkać i być chorymi razem? - usłyszałam jego głos, na co zachichotałam.
- Jake, naprawdę nie musisz - próbowałam ponownie, ale on słodko ziewnął.
- Ale chcę. Nudzę się i jestem pewien, że ty też, w innym przypadku byś nie dzwoniła.

Zaśmiałam się, myśląc o tym przez chwilę.
- Okej - zgodziłam się. Co miałam robić? Nikogo nie było.
- Dobrze, więc.. Będę tam za.. Uch, 10 minut? - zapytał, na co pokiwałam.
- Tak, wiesz gdzie, prawda? - zapytałam.
- Tak - powiedział.
- Do zobaczenia - zaśmiałam się, na co jęknął.
- Pa - powiedział, zanim się rozłączył. Zaśmiałam się, kręcąc głową, gdy udałam się na górę, aby się przygotować.
- Właściwie nigdy nie byłem naprawdę chory. Wygląda na to, że teraz Bóg chce mnie przetestować - zaśmiał się Jake, kładąc swoją głowę na kanapie.
- Naprawdę? - zmarszczyłam brwi, patrząc na niego. Pokiwał głową, unosząc brwi, czując się naprawdę z tego dumnym. Zaśmiałam się. - Kłamiesz - uderzyłam go w ramię, na co zachichotał.
- Nie. Naprawdę nigdy nie byłem tak chory przez całe swoje życie - uniósł ręce w obronie.
- Może masz Ebolę - przemówiłam z sarkazmem, zaciskając usta.
- Tak - odpowiedział. Zachichotałam, trącając go w bok.

- Aww, daj spokój! - pisnęłam, na co się zaśmiał.
- Naprawdę jesteś w tym zła - odpowiedział szczerze, co mnie odrobinę zraniło. Patrząc na zegar, byłam zaskoczona, że była już 17:48. Czas naprawdę leci szybko, kiedy jest się zajętym. - Jakieś wiadomości, których nie słyszałem? - zapytał Jake, oblizując usta, na co pokiwałam głową.
- Nie, nie zbyt. Szkoła jest nudna - wzruszyłam ramionami, kładąc głowę na poduszce.

- Jak twój związek? - zapytał, kładąc ręe na kolanach. - Mogę tutaj być? - zachichotał, ale szybko spoważniał. Zmarszczyłam brwi.
- Co? Dlaczego niby nie? - spojrzałam na niego.
- Cóż, wiesz, jestem z Tysonem, Drakem.. Tomem.. - przerwał, spoglądając w moje oczy, przez co poczułam się odrobinę niekomfortowo. Unikałam jego spojrzenia rozglądając się po pokoju, wzruszając ramionami.

- Nie jesteś taki jak oni, prawda? - zaśmiałam się, ale pozostał cicho po raz pierwszy i teraz naprawdę zaczęłam czuć się niezręcznie. Mimo wszystko, ledwie go znałam. Był po prostu miły dla mnie, kiedy Tyson nie był i oceniłam go poprzez to i oznaczyłam jako jednego z dobrych kolesi. Ale może, tylko może, nie był. Wiedziałam, że Jason nie chciał, abym spotykała się z jakimiś facetami, ale Jake był jedynym, który był przyjazny. Kto wiedział, czy kogoś już zabił? Spojrzałam na niego.

- Chcesz się czegoś napić? Jestem spragniona - zmusiłam się do uśmiechu, starając się przerwać napięcie, które nagle zbudowało się między nami. Jake pokiwał głową.
- Kolejną herbatę, jeśli mogę - uniósł brwi, na co uśmiechnęłam się, wstając, aby wziąć nasze szklanki. - nie chcę być gruby - ziewnął, dotykając swojego brzucha, a ja się zaśmiałam.
- Jesteś jak mała dziewczynka - powiedziałam, idąc do kuchni i robiąc nam kolejną herbatę. Spojrzałam na niego, czując, że coś było źle.

- Przepraszam? - zaśmiał się, przejeżdżając ręką po włosach. Obserwowałam go z bliska, próbując odkryć, czy coś mogło powiedzieć mi, kim naprawdę był. Mój żołądek zaburczał, mimo, ze nie byłam głodna. Jeszcze jedna rzecz, która udowadniała, że coś w naszej rozmowie było dziwne.
- Słyszałeś mnie - zmusiłam się do śmiechu. Chwytając herbatę, wrzuciłam owocową do szklanek, zanim wróciłam do salonu. - Tutaj - wyszeptałam, gdy złapał herbatę.

- Dziękuję, panno Brooks - uśmiechnął się, zanim wziął łyka gorącego napoju. Usiadłam obok niego i zrobiłam to samo. Zaciskając oczy, jęknęłam z bólu. Jake zaśmiał się, odstawiając szklankę na stół.  - Oparzyłaś się, co? - przemówił między śmiechem, na co tylko pokiwałam głową, odkładając również szklankę na stół. Zmusiłam się do przełknięcia gorącej substancji, zanim wzięłam głęboki oddech.

- O mój Boże - wyszeptałam, a język cholernie mnie bolał. Przepraszam. Kiedy Jake miał skomentować moje zachowanie, drzwi właśnie się otworzyły i odwróciłam głowę, aby zobaczyć kto to był. Moje serce zatrzymało się na chwilę, gdy twarz z mojej twarzy zniknął.
- Wypierdalaj z mojego domu. Teraz - rzucił Jason, zaciskając pięści, gdy poczułam jak Jake natychmiast wstaje. Złapał kurtkę i zarzucił ją na siebie szybko, odwracając się plecami do Jasona. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się, co odwzajemniłam.

Jake odwrócił się i zmierzał do opuszczenia domu, gdy Jason popchnął go, aby robił to szybciej. Zobaczyłam, jak Jake przewraca oczami i cieszyłam się, że Jason nie mógł tego zobaczyć, ponieważ był do niego plecami. Drzwi zamknęły się i przełknęłam ślinę, patrząc na Jasona. Jego szczęka była zaciśnięta, a dłonie uformowane w pięści, gdy wysyłał mi jedno ze swoich przerażających spojrzeń.
- Jay, ja.. - zaczęłam, ale przerwał mi.
- Nie - rzucił.
________________________________________________________
Ufff, całe szczęście, że jednak nie jest w ciąży, co nie? :) Nie będę tutaj przedłużała i pisała nie wiadomo ile. Do następnego! Pojawi się szybko, może i jutro, zależy od was, jak bardzo tego chcecie. Kocham!

14 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku kochana jesteś cudowna !! Dodajesz nam tak szybko rozdziały :3 Takiej tlumaczki to ze świecą szukać :*
    Jak to dobrze ze nie jest w ciąży, bała bym się reakcji Jasona :(
    Juz nie mogę się doczekać kolejnego *.*
    Do następnego !! ♡
    Aaa zapomniałam dodać bardzo ważna rzecz. Kocham cie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Serio bardzo chce następny rozdział!! Uwielbiam to opowiadanie!! Jay wybacz jej noo !!

    OdpowiedzUsuń
  4. jak robiła ten test byłam chyba bardziej zdenerwowana od niej haha
    fajnie by było gdybyś dodała jutro rozdział x

    OdpowiedzUsuń
  5. Rewelacyjny ! ;* czekam na kolejny ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na kolejny :**
    Ile zostało do końca 1czesci?

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo się ciesze ze nadal tlumaczysz to oopowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Teraz Jason się obrazu,a Milena okresu dostała?�� mieszanka wybuchowa

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow to jest świetne tłumaczenie

    OdpowiedzUsuń
  10. Ołł yeaaah! xD
    Świetny! ;]
    Czekam na kolejny ;)
    Buziaaakii ;*** <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesteś najlepsza :***

    OdpowiedzUsuń
  12. Trochę się pokomplikuje :(:
    Jason zrobił się trochę chamski (?)
    Poprzedniego rozdziału nie miałam okazji skomentować, ale nazwanie Mileny dziwką (nawet jego) nie było zbyt, ładnie ujmując miłe :(
    Mi by się to nie zbytnio podobało
    Ale czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  13. Trochę szkoda że nie jest w ciąży chciałabym widzieć jak Justin by zareagował :( ale i tak kocham najmocniej ❤️

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział! :)
    Już czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń