sobota, 29 sierpnia 2015

38. Prawda i kłamstwa

Z punktu widzenia Mileny: 
- Ale Jason.. - przerwałam, próbując po raz milionowy przez ostatnie 40 minut.
- Nie - warknął, odwracając się do mnie plecami, gdy wziął coś z lodówki.
- Nie chcę go, czy coś takiego - ziewnęłam. Nie rozumiałam, dlaczego nie mógł tego zrozumieć. To nie było tak, że byłam na Jake'u, czy go dotykałam.
- Nie obchodzi mnie to! - krzyknął, odwracając się do mnie z colą w dłoni.

Wzdrygnęłam się na jego ton, ale zaakceptowałam prosty fakt, że był zazdrosny, i cóż, wkurzony. Pamiętając każdy raz, kiedy ja byłam zła, gdy tylko spojrzał na dziewczynę, rozumiałam wszystko. Byłam tylko zła, gdy Jake przesłał mi zdjęcie jego i jego byłej. Lub byłej od pieprzenia.

- Ale mnie tak i nie chcę abyś był na mnie zły - przemówiłam, nie chcąc go jeszcze bardziej wkurzyć. Ostrożnie obejmując go, położyłam podbródek na jego nagiej klatce. Zdjął koszulkę, kiedy chciał wziąć prysznic, ale najwyraźniej kłótnia ze mną była ważniejsza. I ma rację. To jest ważniejsze. Spoglądając w jego oczy, spojrzałam smutno.

I przez chwilę myślałam, że przekonałam go, że nie było nic między mną, a Jake; aż westchnął i pokręcił głową.
- Po prostu odejdź - mruknął, pijąc colę, a ja nie ruszyłam się nawet o cal.
- Nie - odpowiedziałam. Kiedy odłożył colę, spojrzał na mnie.
- Nie? - zapytał , unosząc brwi. Pokręciłam głową.

- Nie - powtórzyłam.
- Milena - wymamrotał powoli, a ja czułam jego napięcie. - Teraz naprawdę chcę być sam - dodał, na co westchnęłam.
- Nie chcę być sama. I nie chcę też abyś ty był sam. Ty i ja, oboje, wiemy, że to nie jest dla ciebie dobre - wyszeptałam, kiedy jego oczy odnalazły moje.
- Co to ma znaczyć? - rzucił, a jego oczy przybrały ciemny odcień.

- Nic - wymamrotałam, odsuwając się, zanim odwróciłam się, gdy poczułam jego uścisk.
- Powiedz mi - warknął, odwracając mnie do siebie.
- Auć - wyszeptałam, pocierając czerwoną skórę, gdzie mnie przed chwilą dotknął. Zauważyłam, jak przewraca oczami.

- Próbujesz mi powiedzieć, że nie mogę się sobą zająć? - Jason spojrzał głęboko w moje oczy, a jego brwi pasowały do koloru jego oczu i nie wiedziałam co odpowiedzieć. - Co? Czy w tym momencie masz w sobie kutasa Jake'a? - warknął, zaciskając ręce.
- Nie zachowuj się tak - wyszeptałam, a moje oczy były wypełnione łzami. - Proszę - dodałam.

Zaszydził, kręcąc głową, zanim odwrócił się i poszedł na górę. Zostałam w miejscu przez chwilę, aż zdecydowałam, że nie odpuszczę. To był nasz związek i jeśli nie chciał o niego walczyć, ja cholera będę. Wchodząc do naszego pokoju, zauważyłam go siedzącego na łóżku, robiącego coś na swoim telefonie. Myślałam początkowo, że mnie nie zauważył, ale zdałam sobie sprawę, że po prostu celowo mnie ignorował. Odchrząknęłam.

- Jay - wyszeptałam, zamykając cicho drzwi, zanim powoli do niego podeszłam. Siadając obok niego, spojrzał mu w telefon, zauważając, że pisał z Lucasem. - Czuję, że już mnie nie chcesz - spróbowałam ponownie, a smutek wypełniał mój głos. Spojrzał na mnie, a jedną rękę miał w swoich włosach.
- To nie prawda - wymamrotał tak cicho, że ledwie go zrozumiałam.
- Tak jest - westchnęłam, odwracając wzrok na podłogę.

- Dlaczego nie możesz trzymać się od niego z daleko? - niemal rzucił, gdy poczułam jak na mnie patrzy.
- Chciałam po prostu się z nim spotkać - wyszeptałam, pocierając swoje ramię.
- Dlaczego? - natychmiast rzucił, jak skończyłam zdanie. W zasadzie czułam jego złość i frustrację. Może na to zasługiwałam w tym momencie, po tym jak to ja byłam tyle razy zazdrosna.

- Ledwo miałeś dla mnie czas przez ostatnie dni - broniłam się, patrząc na niego. Palcami bawiłam się materiałem koszulki, którą miałam na sobie.
- To nie prawda - wyszeptał tym razem, powtarzając swoje wcześniejsze słowa.
- Wiesz, że tak jest - odpowiedziałam, wstając z łóżka.

Jason, jednakże, złapał mnie ostrożnie za ramię.
- Zostań - wymamrotał, patrząc na mnie i oblizując usta. Usiadłam, tym razem odwracając się trochę od niego.
- Tylko pracowałeś. Nic więcej. Wstawałeś wcześnie i wracałeś wieczorem. Po wszystkim, byłeś wykończony i nie byłeś w nastroju nic robić oprócz spania - wyjaśniłam, nie odważając się aby na niego spojrzeć. Nie chciałam, aby tym razem wygrał.

Patrzył na mnie. Mogłam to poczuć. Jego oczy paliły dziury w mojej skórze. I w pewien sposób czułam jakby tworzył tatuaż swoimi oczami. Przygryzłam dolną wargę, nie będąc pewna jego reakcji.
- Muszę pracować - powiedział po chwili, gdy położył jedną rękę na moim kolanie. Swoją dłonią powoli złapał moją, a jego oczy nie opuszczały mojej twarzy, kiedy na niego spojrzałam. Wzruszyłam ramionami. Musiał pracować. Cały dzień?

- Milena - wyszeptał, zbliżając się, gdy bawił się naszymi palcami. Kręcąc głową, położyłam ją na jego ramieniu.
- Przestań. Powinieneś być na mnie zły, nie przepraszaj - powiedziałam, zamykając oczy, gdy swoim kciukiem rysował kółka na mojej dłoni.
- Bzdura. Nie zaczynaj z tym gównem - wymamrotał, odwracając się do mnie, gdy złapał mnie za policzki, przez co na niego spojrzałam. - Potrzebuję cię - wyszeptał w moje usta. Całował mnie tak delikatnie, że ledwo to czułam. Odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy.

- Kocham cię - wyszeptałam cicho, gdy pochylił się do mnie.
- Kocham cię - wypalił w moje ucho, całując mnie w policzek.
- Nie chcę Jake'a, w ogóle - odsunęłam się trochę, aby mógł spojrzeć w moje oczy.
- Nie potrzebujesz Jake'a - wymamrotał, oblizując swoje usta. Pokręciłam głową.
- Nie potrzebuję go - zgodziłam się z nim, mając nadzieję, że zobaczyć, iż nie chciałam nic robić z Jakem.

- Jesteś mój, a ja jestem tylko twoja - wyszeptałam, dotykając jego nagiej skóry, przez co pojawiła mi się gęsia skórka. Uśmiechnął się.
- Tylko moja - pocałowałam go w ramię, pozostawiając delikatnie pocałunki na całej jego czystej skórze.
- Jesteś jeszcze na mnie zły? - zapytałam między pocałunkami.
- Co sądzisz abyś dowiedziała się pokazując mi jak bardzo mnie kochasz - wyszeptał w moje ucho, na co się zarumieniłam.

Popychając go na łóżko, usiadłam na nim, pozostawiając pocałunki po całej jego klatce piersiowej, schodząc w dół. Moje pale wślizgnęły się w jego spodnie, ściągając je w dół. Także ściągnęłam swoją koszulkę i spodnie, pragnąc go rozpaczliwie. Delikatnie drapałam go swoimi paznokciami, na co jęknął, a palcami ocierał delikatnie moje udo.

Powoli zaczęła ocierać się o jego krocze, moje usta niemal otwarły się całkowicie, gdy jęknęłam cicho.
- Dlaczego jesteś taki duży? - wyszeptałam, patrząc mu w oczy. Uśmiechnął się zadziornie, chwytając mnie za tyłek i ściskając go.

Zadyszałam na jego nagłe działania, przez co zaczęłam ocierać się o niego mocniej i szybciej.
- Czy kotek jest mokry dla tatusia? - wyszeptał, chwytając swoimi dłońmi moje majtki.

- Założę się, że tak - wypaliłam, gdy, gdy wyciągnął moje majtki, co sprawiło, że następnie uderzyły mocno w moje fałdy. - Dlaczego na siebie nie spojrzysz? - wyszeptałam, chwytając jedną z jego dłoni, a jego wzrok nie opuszczał moich oczu. Ściągając moje majtki na bok, kładąc jego palce na sobie. Przygryzł wargę, pocierając mnie powoli, co nakręciło mnie jeszcze bardziej. Jęknęłam, kiedy wsunął palec w mój otwór, a paznokciami mocno zarysowałam jego klatkę.

Odsunął się odrobinę, oblizując swoje teraz już mokre palce.
- Taka pyszna - powiedział, zanim odpiął mój stanik. Rzucając go gdzieś za mnie, swoimi obiema dłońmi złapał moje nagie piersi, przez co zaczęłam się o niego ocierać, czując jego wybrzuszenie. Swoimi wciąż mokrymi palcami przejechał po moim sutków, przez co jeszcze bardziej stwardniał.
- O Boże - wyjąkałam głośno, odrzucając głowę do tyłu, gdy podłapał moje tępo.

- Czy cipka kotka należy do tatusia? - wyszeptał, ściskając jeden z moich sutków, zaś jego druga ręka powędrowała do mojego tyłka.
- Tak - jęknęłam, próbując spojrzeć mu w oczy.
- Pokaż tatusiowi - powiedział Jason, chwytając moją dłoń i wkładając ją w jego bokserki. - Niech tatuś poczuje, że to tylko jego cipka - szepnął, patrząc głęboko w moje oczy. Oblizałam usta, szybko odsuwając się, aby uwolnić jego penisa z bokserek.

Zamiast usiąść na nim, pochyliłam się, pozwalając aby moja ślina spadła na jego penisa. Zanucił, głaszcząc mnie po włosach. Oblizując jego długość powoli, jęknęłam w jego skórę i wzięłam go po sam czubek. Jęknął cicho, zanim zamknął oczy i odchylił się. Zaczęłam dotykać jego kulki, gdy ssałam go powoli w górę i dół najmocniej, jak potrafiłam. Jego uścisk na moich włosach zacisnął się bardziej, ciągnąc mnie za włosy.

- O tak, kochanie - wyjąkał, poruszając swoimi biodrami w synchronizacji z moimi ruchami.
- Czy tatusiowi się to podoba? - wyszeptałam, liżąc jego długość, zanim wzięłam go całego do ust.
- O tak, kochanie, cholernie podoba.
Stukot szpilek roznosił się po ulicy, gdy byłam w drodze do kawiarni, gdzie miałam spotkać się z Jakem. Obiecałam wczoraj Jasonowi, że zerwę z nim kontakt i to właśnie zamierzałam zrobić. Otwierając drzwi, widziałam już go siedzącego w tyle dużego pomieszczenia. Uśmiechnął się, wstając, a gdy dotarłam do niego, przytulił mnie przyjaźnie. Odsunęłam się szybko, przez co spojrzał na mnie zmieszany.
- Przyszłam tutaj, aby ci coś powiedzieć - oznajmiłam.

- I nie możesz najpierw mnie przywitać zanim usiądziesz? - zachichotał, ale ja pozostałam cicho. Pokręciłam głową, na co uniósł brwi pytająco. - Dlaczego? Co jest? - zapytał, a jego twarz ukazywała zmartwienie i niemal smutek.
- Wiesz co jest nie tak, Jake. Przestań się zachowywać jakbyś nie miał pojęcia - pamiętałam dziwną rozmowę, którą miałam z nim wczoraj, co spowodowało, że w pewien sposób myślałam o nim inaczej.

- Dlaczego chciałeś się ze mną spotkać zamiast zadzwonić? - uniosłam brwi, na co westchnął siadając.
- Czy możesz usiąść na pięć minut - wymamrotał, patrząc w moje oczy. Wzięłam głęboki oddech, odwracając się, zanim usiadłam naprzeciwko niego.
- Więc? - zapytałam, krzyżując ramiona na piersi. Przez chwilę zawahał się, ale postanowił podjąć temat.


- Co się wydarzyło po tym jak wyszedłem? - spojrzał w moje oczy. Zmarszczyłam brwi.
- Co? Czemu? - zaśmiałam się, nie wiedząc do czego zmierza.
- Milena... Przestań żartować - powiedział poważnym tonem, przez co byłam bardziej zdezorientowana.
- Jakie żarty? - uniosłam brwi.
- Okej, okej.. - przerwał, patrząc w dół na stół.

Dosłownie nie miałam pojęcia, co próbował mi powiedzieć lub pokazać.

- Słuchaj - zaczął, spoglądając na mnie. - Wszyscy wiemy.. Ja wiem, co się dzieje. Lub co się stanie. Jeśli jeszcze się nie stało - powiedział szybko, a ja spojrzałam na niego zmieszana. Wzruszając ramionami, pokręciłam głową.
- Wciąż nie wiem? - powiedziałam, na co westchnął.
- Możesz porozmawiać ze mną, wiesz.. Lub.. Jeśli nie czujesz się z tym komfortowo możesz porozmawiać z terapeutą - wyjaśnił, na co otworzyłam usta.

- Przepraszam? Terapeutą? Może ty potrzebujesz, ponieważ ja nie mam pojęcia o czym mówisz - powiedziałam, prostując się, gdy złapał moją rękę, zanim ją puścił.
- Więc to jeszcze się nie stało, okej - westchnął.
- Co się jeszcze nie wydarzyło? - zapytałam, gdy na mnie spojrzał.
- Cóż... W zasadzie... Nie jestem pewien, jak ci to powiedzieć, ale.. - przerwał, będąc cicho, na co przewróciłam oczami.
- Po prostu mi powiedz.

Pokiwał głową, zanim wziął głęboki oddech.
- Jason jest.. Wiesz.. Lekceważący w stosunku do kobiet, może nawet uderzyć - wymamrotał, a jego oczy nie zostawiały moich. Zaszydziłam.
- Jaki jest? - pokręciłam głową w niedowierzaniu. - Okej, wiesz. Przyszłam tutaj, aby ci powiedzieć, że nie możemy utrzymywać już kontaktu. I nie wiem, co za bzdury usiłujesz mi wmówić, ale to nie działa, okej? - spojrzałam na niego, gdy zacisnął usta w cienką linię. - Okej - wyszeptałam bardziej do siebie, wstając.

- Nie pozwól mu, aby cię tak traktował, Milena. Musisz go zostawić - przemówił smutno, przez co na niego spojrzałam zszokowana. On nawet go nie znał, więc skąd miałby wiedzieć? I cóż, widział tylko mroczną stronę Jasona. Nie był tym, który widział go jak płacze w pokoju. Pokręciłam głową, wyrzucając myśli z głowy.
- Muszę iść - powiedziałam, odchodząc. - Pa - powiedziałam, na co pokiwał głową, spoglądając na mnie zasmucony.

Odwróciłam się i odeszłam do domu; wciąż niepewna, co Jake starał się mi powiedzieć.
____________________________________________________________
Chcieliście, a więc jest! :)

11 komentarzy:

  1. eww.. mam nadzieję, że Jason nigdy nie posunie się do tego, żeby uderzyć Milenę :(
    To by było okropne:( Rozumiem, że tylko to tłumaczysz, ale takie historię są popieprzone. Co prawda Jason jest popieprzony, ale bez przesady!
    Czekam nn xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Robi się teraz tak mrocznie (?)
    Mam nadzieje, że już nie długo dowiemy się o co chodziło Jakowi :))
    Do następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na nn kochana ;) Boże uwielbiam tego bloga !! Serio chyba Cię kocham !! Jake nie wpierdalaj sie w ich życie!! Ja jestem po stronie Jonsona!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaczyna się dziać niezbyt fajnie :( oby między nimi nic się nie stało.
    Rozdział jak zawsze cudo <3
    Mam nadzieje ze szybko dodasz kolejny :*
    Kocham !!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem ciekawa czy Jason faktycznie by ją uderzył:')

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziwne... On by jej nie udeżył! Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  9. wow! Takich rzeczy się nie spodziewałam o.O
    Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba nikt tu nie jest pewny co dokładnie się teraz stanie :/
    W sensie myślę, że raczej nie będzie bicia bo to byłoby porąbane. Musiało by się skończyć. No bo jaka normalna dziewczyna zostaje z chłopakiem, który ją bije?
    To by było już całkiem nie tak!
    Ale czekam na kolejny, żeby się dowiedzieć ;)

    OdpowiedzUsuń