sobota, 19 września 2015

MINE. 001

Z punktu widzenia Mileny:
Kładąc się na swoim wygodnym łóżku, westchnęłam z ulgą, gdy moja głowa w końcu znalazła się na poduszce, przez co poczułam się znacznie lepiej, znacznie zdrowiej i znaczniej mile widziana niż u Jasona. Najwyraźniej, nie było nic w mojej głowie z wyjątkiem tego faceta, który zdecydował naskoczyć na mnie przed klubem hip hop. Ale to było kiedyś. Potarłam swój policzek, zaciskając oczy. Dosyć często to robiłam, od kiedy mój związek się rozpadł.

Ale kto wiedział, czy kiedykolwiek był on stabilny?

Myślę, że gadałam do siebie o posiadaniu długo trwającego związku z kimś kto by nigdy mnie nie zranił, a z pewnością nie byłby źródłem bólu, który dostawałam. Byłam naiwna. Zdałam sobie z tego sprawę w ciągu kilku sekund. Ale, do diabła, wiedziałam to już, kiedy poszłam do klubu, aby naprawić nasz związek. Kim był Jason po tym wszystkim? Po prostu był raperem, który mnie przeleciał i zostawił, kiedy stało się ciężko.

Słyszałam śmiech ludzi, kiedy odwróciłam się plecami i zaczęłam iść do domu. Słyszałam, jak mówili o mnie. Czułam, jak wskazują na mnie swoimi palcami i szepczą do swoich przyjaciół, aby obserwowali jak frajerka idzie sama do domu. Ale to wszystko nie ma porównania z tym co się wydarzyło. Po tym całym bagnie, przez które musiałam przejść przez Jasona, miał odwagę, aby mnie zostawić. Rozczarowanie zmieniło się w wściekłość. Coś tak różnego, a jednocześnie bardzo bliskiego.

Szczęście było czymś zbyt małym, aby stwierdzić co czułam, kiedy zdałam sobie sprawę, że mamy początek weekendu oraz od poniedziałku do środy przerwę, ponieważ nasza szkoła się przenosiła. To oznaczało, że miałam sześć dni przed sobą i nie byłam pewna, czy zacząć płakać. Wysłałam mu od ośmiu do dwunastu wiadomości w ubiegłe trzy godziny, oczywiście na żadną nie dostałam odpowiedzi, tak jak i na połączenia. Tak, miałam na tyle odwagi, aby do niego dzwonić. Wciąż. Po tym jak wszyscy jego znajomymi z wyjątkiem jednego mnie nienawidzą. Oczywiście nie byłam pewna, czy powinnam dzwonić do niego, czy nie i zrobienie tego zajęło mi całe sześć minut.

 I wciąż nie dostałam odpowiedzi.

Nawet nie wierzyłam, że to było spowodowane tym, że nie chciał ze mną rozmawiać, czy też jego znajomi mówili mu aby zostawił mnie w tyle i dobrze się bawił. Wiedziałam, że było to dlatego, iż był zajęty. Ponieważ może, w jednym z pomieszczeń klubu była impreza, ale on smakował czyjejś cipki. Sama myśl sprawiła, że przeszły mnie dreszcze.

Ale cokolwiek. Nie obchodziło mnie to już.
Wstawanie z łóżka w czwartek było jedną z najtrudniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek zrobiłam. Jeśli kiedyś powiedziałam, że ciężko było w poniedziałek, kłamałam. Każdy pojedynczy dzień był trudny i szanowałam tych, którym wstawanie zajmuje pięć minut. Jak zwykle, sprawdziłam swój telefon, aby zobaczyć zero wiadomości, zero nieodebranych połączeń, coś co pokazałoby mi, że Jason wciąż się o mnie troszczył. Ale tak jak każdego innego dnia, nie było nic. Tylko niezliczona ilość ludzi rozmawiała na twitterze, jak dobrze wygląda.

Nie to, że mnie to obchodziło. P.S. Obchodziło.

W końcu wstając i malując się, starałam się jak najlepiej, aby ułożyć swoje włosy. Stały się naprawdę długie, ponieważ Jasonowi takie się podobały. Zawsze chciał trzymać je w swojej dłoni, tak mówił. I uwierzcie mi w tej chwili zaczęłam myśleć o popołudniowej wizycie u fryzjera, aby skrócić je o co najmniej dwa centymetry.  

Zbiegłam po schodach, aby złapać autobus, upewniając się, że zrobię to jak najszybciej, aby nie widzieć swoich rodziców, czy kuzyna, jeśli byli na dole. Zwłaszcza mojego kuzyna. Nie mogłam się wręcz doczekać na jego przemowę. Tak jak innych. Wkładając buty i chwytając starą czarną kurtkę, szybko wyszłam z domu zanim mój ojciec był w stanie otworzyć swoje usta aby mnie powitać. Nie to, że zrobiłby to po wszystkim tym, że wybrałam wroga a nie rodzinę. Założę się, że wciąż był na mnie zły.

Gdy usiadłam na jednym z miejsc w autobusie, od razu podłączyłam słuchawki do telefonu i włożyłam je w uszy, aby nie móc słuchać niczego przykre, co mógłby ktoś powiedzieć o mnie, mojej rodzinie, czy też przeszłości. Albo o związku. Oczywiście wszystko przez to, że Jason postanowił podzielić się kilkoma zdaniami w piątek.

W końcu wychodząc z pojazdu, nagle zauważyłam coś niezwyczajnego. Coś czego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Widziałam, jak samochód Nancy stał kilka metrów ode mnie. Zawsze podwoziła mnie do szkoły. Pomyślałam, że ominie czwartek i piątek, aby mieć dłuższy weekend dla siebie i Lucasa. Ale jak widać, myliłam się. Jej samochód stał tutaj, a ona mimo, że zawsze się spóźniała teraz była pięć minut wcześniej.

Udając się w stronę szkolnego korytarza, rozejrzałam się, starając się znaleźć swoją szafkę, ponieważ zostały poprzestawiane. Kidy znalazłam, uśmiechnęłam się do siebie. Przygryzłam dolną wargę, kiedy usłyszałam jak ktoś wymawia imię Jasona za mną. Ktokolwiek to był, byłam pewna, że dotyczyło to mnie. I to zdecydowanie było coś negatywnego. Otwierając szafkę, westchnęłam, gdy ujrzałam nasze zdjęcie, pochodziło sprzed kilku miesięcy temu, kiedy byliśmy na imprezie i przytulaliśmy się, wyraźnie pijani. Nie zdawałam sobie sprawy, że wciąż je mam i mimo, że potajemnie interesowałam się jego życiem, nie chciałam być z nim kojarzona.

Chwyciłam zdjęcie i umieściłam je pod książkami w swojej szafce. Wzięłam książkę z angielskiego i sprawdziłam mapę, którą wszyscy dostaliśmy poprzez e-maila, abyśmy mogli znaleźć klasy i szafki. Nowa szkoła była znacznie większa, właśnie dlatego się przenieśliśmy. Do naszej szkoły przybywało co chwilę wielu nowych ludzi.

Znalazłam klasę od angielskiego po minucie lub dwóch. Pierwszy dzień zawsze był interesujący i pełen niespodzianek. Mój wzrok natychmiast spoczął na Nancy i mały uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdyż byłam szczęśliwa móc ją ponownie widzieć. Rozmawiała z dwiema dziewczynami, które wyglądały na nowe. Żując dolną wargę, usiadłam w tylnym rzędzie obok niej, a ona nawet na mnie nie spojrzała, jakbym miała zamiar ją zaatakować.

Odchrząkując, zebrałam się na odwagę i delikatnie uderzyłam ją w ramię, dzięki czemu przestała rozmawiać z dziewczynami i odwróciła głowę w moim kierunku.
- Hej - uśmiechnęłam się, chowając kosmyk włosa za ucho.
- Hej - odpowiedziała, wysyłając mi mały, ale najwyraźniej fałszywy uśmiech, zanim odwróciła się do nowych przyjaciółek. Zacisnęłam usta, aby nie wyszło na oczywiste, że zostałam zraniona. Bawiąc się palcami pod stołem, westchnęłam.

Wyciągnęłam książkę i zeszyt obserwując jak sala wypełnia się uczniami, większość z nich znałam, innych zaś nigdy nie widziałam. Przez cały dzień w szkole przebywałam sama, nie tylko na lekcjach, ale też na lunchu. I muszę przyznać, nie sądziłam, że będzie jeszcze gorzej.

Ku mojemu szczęściu, był to dopiero początek.
 ______________________________________
Chcieliście ten jeden rozdział to macie :) Niestety nie ma już innych. Autorka napisała tylko ten z nowej części i już nic więcej.  Nie ma z nią kontaktu, a rozdział został dodany bardzo dawno temu, więc nie sądzę, aby kiedykolwiek dodała nowy. Ale jak się pojawi to oczywiście dodam.
Dziękuję, że czytaliście to opowiadanie i komentowaliście, to wiele znaczy.
+ Zmierzam tłumaczyć coś nowego. Czekajcie!

3 komentarze:

  1. Jak Nancy mogła po tym wszystkim ją zostawić?Eh brak mi słów
    Popłakałam się trochę, ale już trudno
    Zal mi się rozstawać z tym opowiadaniem, końcówka mnie przerosła i mam łzy w oczach na samą myśl jak to się potoczyło:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział jest smutny. Bardzo smutny.
    Szkoda, że nie ma więcej rozdziałów
    Mam nadzieje, że już nie długo przedstawisz nam swoje nowe tłumaczenie :))

    OdpowiedzUsuń